REKLAMA

2008 - okiem Bombskiego

Dla mnie ten rok, w przeciwieństwie do wielu redakcyjnych znajomych, był okresem naprawdę udanym dla branży. 2008 zbliża się ku końcowi, ostatnie dni nieubłaganie mijają, 2009 już nawet nie nadchodzi szybko, on pędzi w naszym kierunku. A ja jestem bardzo zadowolony, bo chyba jeszcze nigdy nie miałem roku tak obfitego w dobre produkcje. Minione 12 miesięcy to okres, w którym powstało wiele bardzo dobrych i oryginalnych marek, pierwsze skrzypce wiodą tutaj jednak kontynuacje znanych serii, zaskakująco trzymając bardzo wysoki poziom. Ba, czasem przewyższając nawet pierwowzór, co nie zdarza się często. Niestety, jak co roku, wypadki również się zdarzają. Każdy się stara, nie każdemu wychodzi. Ale gry to nie wszystko. Co z filmem, książką? O tym też warto powiedzieć, bowiem wysyp świetnych pozycji nie dotyczy tylko gier. Oto strasznie subiektywna lista tego, co w minionym roku bardzo mi się spodobało, bądź rozczarowało na tyle, że naprawdę warto o tym wspomnieć. No to jedziemy.

Rozrywka Blog
REKLAMA

1 - Najpierw bardzo ogólnie, ale za to priorytetowo. Dla graczy ten rok jest okresem naprawdę szczególnym. Mamy bowiem pierwszy raz do czynienia z prawdziwym ewenementem, czymś, co kilkanaście lat temu byłoby wręcz nie do pomyślenia. 2008 powinien być pamiętna datą zarówno dla przemysłu gier, jak i filmów. Jest to bowiem pierwszy rok, w którym obroty ze sprzedaży gier przerosły zyski z filmowej branży. EA silniejsze od Hollywood? Jeszcze nie, ale według analityków jest to całkiem prawdopodobne. Cóż, gracze powinni pogratulować sobie nawzajem. Zakończenie roku to okres radosny i pozytywny, więc naprawdę nie chce pisać o dławiącym rynek piractwie. Dlatego na sam koniec tylko jedno pytanie - co szybciej ściągnąć z nielegalnych stron? Film mieszczący się na płytę CD czy grę na dwóch płytach 4, 7 GB? Odpowiedzi nasuwają się same. Mimo wszystko… zdarzenie zdecydowanie na plus.

REKLAMA

2 - Xbox 360 tanieje. Ludzie uwielbiają wieszać psy na Microsofcie przy każdej możliwej okazji. Za jego system operacyjny, za Direct X, za politykę… no właśnie. Wszystkim proponuję zastanowić się nad tym ostatnim. Jak powiedział nie tak dawno temu Eric Krangel, jeden z ludzi piszących dla CNN, "Playstation 3 to tonący statek". Może Eryk nieco przesadził z tym określeniem, PS3 trzyma się dobrze, mimo wszystko ciężko nie przyznać mu chociaż odrobinę racji. Polityka SONY względem graczy pozostawia naprawdę wiele do życzenia, w przeciwieństwie do Microsoftu. Ten stara się być elastyczny i dostosować do rynku. Przykładowo, poprzez współpracę z gigantem Square Enix sprzedaż amerykańskiej konsoli w Japonii podwoiła się, w kilku okresach niemal przewyższając zyski SONY i PS3. W Polsce również nie jest aż tak źle. Nasz kraj do najbogatszych nie należy, na całe szczęście nie znaczy to, że nie możemy być ciekawym materiałem do wyciągnięcia kilku złotówek. Aktualnie najnowszą konsolę Microsoftu można kupić już za 620 PLN. Za taką sumę raczej nie uzbieramy na komputer, który pociągnie GTA IV na średnich detalach. Dla porównania, Playstation 3 kosztuje aktualnie niemal idealnie dwa razy tyle, co konsola Microsoftu. SONY ani myśli obniżać cenę na święta. Plus dla Microsoftu, minus dla SONY.

3 - Masz w domu Playstation 3, masz Metal Gear Solid 4. Masz w domu Xboksa 360, masz Gears of War 2. Masz PC, masz… no właśnie. Rok 2008 jak żaden inny pokazał, że stacjonarne komputery to wciąż bardzo dobre "konsole" do gier. Tak zwane "exclusive'y" na którąś z platform tylko w bardzo małym odsetku nie trafią w końcu na PC. Fakt, czasem trzeba trochę poczekać, ale zawsze się opłaca. Edycje na komputery osobiste bardzo często są ulepszone względem pierwowzoru, możemy liczyć na różnego rodzaju bonusy i poprawki. Jakieś przykłady? Mass Effect, Bully czy ostatnio zapowiedziany The Last Remnant to tylko pierwsze z brzegu. Fakt jak najbardziej na plus, szkoda tylko, że optymalizacja kodu na komputery niemal zawsze pozostawia wiele do życzenia. Niemniej ostatnio zapoczątkowany przez Capcom nurt na tworzenie gier na wszystkie możliwe platformy to dla wszystkich graczy na świecie najbardziej dogodna możliwość. Dla SONY i Microsoftu już nie do końca.

4 - The Sims to prawdziwy ewenement na komputery osobiste. Niedawno druga część wraz z dedykowanymi jej dodatkami przekroczyła w Polsce liczbę ponad miliona sprzedanych kopii. Co najzabawniejsze, taki wynik otrzymał przykładowo S.T.A.L.K.E.R, sumując zyski z wszystkich rynków, nie jednego kraju. O ile bawienia się w udawanie rodziny nigdy nie trawiłem, to zdarzenie jest jak najbardziej na plus. Pokazuje to bowiem, że polski rynek gier to gałąź, na której naprawdę warto działać, licząc na znaczące zyski. W bilansach EA na pewno nie przejdzie to bez echa. Jeżeli jesteśmy już przy tego typu produkcjach, chciałbym wspomnieć co nieco o SPORE. Nie mam zdania na temat oceny wystawionej przez "największy magazyn w Polsce, który nie jest gazetą", każdy wnioski powinien wyciągnąć sam, sprawa jest jak najbardziej przykra. Tak się składa, że nieszczęścia chodzą parami. Przykry jest również sam SPORE, który w moim mniemaniu jest największym rozczarowaniem roku 2008. Miało być rewolucyjnie, jest nudno. Hitem miał być system ewolucji gatunku, hitem jest możliwość tworzenia swoim organizmom penisów. Najważniejsze, że się sprzedaje. SPORE zdecydowanie na minus.

5 - Uwielbiam horrory. Filmy, gry, książki grozy - chłonę wszystko, klasykę i nowości. Jako gracz nie powinno być więc nic dziwnego w tym, że całym sercem jestem z serią Silent Hill, zwłaszcza w drugą jej odsłoną. Rok 2008 to okres, kiedy światło dzienne ujrzała kolejna część serii, chcąc odbudować nieco nadszarpnięte imię po The Room i Origins. Fani raczej nie wierzyli w sukces tej misji, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że za najnowsze Homecoming odpowiada zupełnie inne studio. Wszyscy byli więc naprawdę mile zaskoczeni, kiedy okazało się, że najnowsza odsłona Silent Hill w wielu przypadkach to powrót do klasyki . Gra jest naprawdę niezła, znacznie lepsza niż dwie poprzedniej odsłony. Ulepszona grafika, niezłe oświetlenie, mocny klimat, czerpanie garściami z tego, co najlepsze w poprzednich odsłonach no i w końcu jakieś porządniejsze zagadki… udało się. Powstała świetna gra, szkoda tylko, że tak trudno dostępna w Polsce. Straszny plus.

6 - Niestety, nie każda kontynuacja jest tak dobra jak Homecoming. Najlepszym na to przykładem jest World at War. Gra sama w sobie jest naprawdę dobra. Ale jak mogłoby być inaczej, skoro Treyarch bezczelnie ściągnął niemal wszystkie elementy z Modern Warfare, dodając do tego wszystkiego "drugowojenną" otoczkę. . Mamy więc grę szalenie efektowną, dynamiczną, monumentalną i… niesamowicie przy tym wtórną. Całe szczęście, że to za kolejną część odpowiada Infinity Ward. Natomiast bilans panów z Treyarch powinien wyjść zdecydowanie na minus.

REKLAMA

7 - Na całe (nie)szczęście gry to nie wszystko. Wszystkim czytającym ten artykuł polecam książkę "Ślepowidzenie" pana Wattsa. Science-fiction z troszeczkę wyższej półki, bo o ile na końcu jak zwykle chodzi o to samo, sposób przeprowadzenia nas przez karty tej powieści to już klasa sama w sobie. Zaciekawionych jednak ostrzegam, podstawowa terminologia z przedmiotów ścisłych, zwłaszcza fizyki i chemii jest wysoce rekomendowana, inaczej książka może wydać się wyświechtaną stertą bzdur, jeszcze większą niż jest w istocie. Ślepowidzenie opowiada historię ziemskiej nacji w dalekiej, dalekiej przyszłości. W zasadzie, ze znanych nam "ludzi' niewiele po sobie zostawiliśmy, czyniąc z nas coś, co tak naprawdę może wzbudzać jedynie odrazę i pogardę. W takich właśnie warunkach spotykamy się z Nimi. Pierwszy w historii ludzkości kontakt z istotami pozaziemskimi pokazuje, jak zamknięci i stereotypowi jesteśmy w swoich wyobrażeniach. Troszkę abstrakcji, troszkę pomyślunku… jak najbardziej polecam.

8 - Jeżeli o filmy chodzi, tutaj dwóch kandydatów. Dark Knight to bez wątpienia film dobry, idealny na weekend w gronie znajomych i piwa. Trochę wydłużony, nieco pozbawiony klimatu, lecz jednak solidna, męska pozycja. Bez wątpienia jednak film "The Joker" byłby zjawiskiem o wiele ciekawszym. Już przed premierą Mrocznego Rycerza jasne było, kto tak naprawdę będzie grał pierwsze skrzypce w nowej produkcji Nolana. Heath Ledger wcielający się w szaleńca terroryzującego miasto Gotham przyciągał uwagę znacznie lepiej niż nowy, lepszy i brutalniejszy Batman. Kreacja Jokera przebiła pierwowzór, szarmancki Nicholson ustąpił miejsca schizofrenikowi z nożem w ręku. Nie jestem co prawda jednym z tych, którzy krzyczą o pośmiertnym Oskarze dla Ledgera, mimo wszystko jego rola to w zasadzie jedyny silny argument za tym, aby pójść do kina. Film miał już swoją premierę na DVD, tym bardziej polecam kupno nowego Batmana, chociażby dla Jokera. Drugi film to europejski film "Nasza Klasa", który recenzowałem kilka numerów temu. Świetna produkcja, zastanawia, zmusza do myślenia i prywatnego rachunku sumienia. Zwłaszcza, dla młodych ludzi. Zachęcić ich powinna żywiołowa gra aktorska i łatwość z jaką przychodzi opowiadana historia. Film polecam również nauczycielom, ku przestrodze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA