Muzyczna platforma Deezer zleciła badania, z których jednoznacznie wynika, że po skończeniu 30. roku życia słuchanie muzyki się zmienia - zamiera nasze zainteresowanie odkrywaniem nowych brzmień. Zaczynamy się bowiem trzymać tego, co znamy i lubimy.
Z jednej strony od zawsze wiadomo, że najbardziej lubimy słuchać (i oglądać) to, co już znamy. Cała popkultura bazuje na jednym wielkim recyklingu schematów, będących w obiegu od stuleci, a nawet tysiącleci. Z drugiej jednak strony, potrzebujemy jakichś bodźców do rozwoju, poszerzania horyzontów i odkrywania czegoś nowego.
Najnowsze badania, wykonane na zlecenie platformy streamingowej Deezer wskazują, że najbardziej chętni na nowe muzyczne odkrycia jesteśmy w okolicach 24 roku życia.
Później jest już z tym coraz gorzej, a po skończeniu 30 lat właściwie w ogóle przestajemy słuchać nowości.
I choć sam jestem zaprzeczeniem tych wniosków z badań, to wiem że poniekąd wynika to z tego, że muzyka od zawsze jest moją pasją. Prawie codziennie słucham nowych kawałków. Nie pamiętam, kiedy ostatnio przeżyłem jakiś tydzień bez posłuchania nieznanej mi wcześniej grupy czy jakiejś gatunkowej wariacji. Do tego muzyką zajmuję się zawodowo, a więc muszę, czy mam na to ochotę czy nie, słuchać premier płytowych i streamingowych.
Ale domyślam się, że ludzie w większości mają o wiele luźniejszą relację z muzyką. Stanowi ona dla nich raczej tło w trakcie podróży do pracy, biegania, siedzenia w knajpie czy na imprezie u znajomych.
Prawie połowa respondentów (47 proc.) wskazała, że brak czasu jest podstawowym powodem, dla którego nie zapoznają się z nowymi brzmieniami. Trudno się dziwić, po 30-tce pojawiają dodatkowe obowiązki związane z pracą, zajmowaniem poważniejszych stanowisk oraz przede wszystkim założeniem rodziny, posiadaniem dzieci i opieką nad nimi.
Co ciekawe, aż 19 proc. respondentów stwierdziło, że czują się przytłoczeni nadmiarem wyboru muzyki w sieci, co sprawia, że wolą zwracać się ku znanym już wcześniej utworom.
Warto zauważyć, że nostalgia odgrywa z wiekiem coraz istotniejszą rolę, w dużej mierze także przy okazji słuchania i wyboru muzyki. Skądś się w końcu ta ogromna popularność piosenek, filmów i seriali powracających do motywów z lat 80. bierze, prawda?
16 proc. badanych stwierdziło, że ma zbyt pochłaniającą pracę. 11 proc. jest za bardzo zaabsorbowanych opieką nad dziećmi. Ankieta była wprawdzie przeprowadzana na próbie 1000 osób żyjących w Wielkiej Brytanii, ale sądzę, że możemy przyjąć, iż jest to pewnego rodzaju średnia globalna.
W okresie dojrzewania nasze mózgi przechodzą dużo zmian, są one bardziej receptywne względem nowych, świeżych dźwięków. W późniejszych dekadach życia ciężar codziennych obowiązków i odpowiedzialności sprawia, że stajemy się zwyczajnie "za starzy" na poszukiwanie nowych brzmień. Rzadziej jeździmy na festiwale, a nawet jeśli, to w pogoni za znanymi nam artystami.
W jakimś sensie jest to dość smutne, bo brak potrzeby nowości w naszym życiu oznacza brak rozwoju, zatrzymanie się w jednym punkcie, a co za tym idzie regres.
Nawet jeśli dotyczy on tylko sfery muzyki, to jest niepokojącym sygnałem, że może to być dopiero początek.
Ważne by pamiętać, że tak naprawdę to wszystko siedzi w naszej głowie. Podejście do życia (w tym i do muzyki) zależy tylko i wyłącznie od nas. Można przecież całe życie się rozwijać, śledzić trendy w muzyce, odkrywać nowych artystów na festiwalach mając nie tylko ponad 30, ale też i 40, 50 czy 60 lat. Wystarczy chcieć i nie dać się wtłoczyć w schemat.