REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy /
  3. VOD
  4. Netflix

"7 kobiet i tajemnica" udaje film kryminalny, ale tak naprawdę wcale nim nie jest

Jeśli oczekiwaliście kolejnego filmu w stylu "Na noże", gdzie każdy z najbliższych podejrzany jest o popełnienie morderstwa, to odpuśćcie sobie ten tytuł. "7 kobiet i tajemnica" ma tyle wspólnego z gatunkiem kryminalnym, ile Sapkowski z serialem "Wiedźmin: Rodowód krwi".

29.12.2022
8:36
7 kobiet i tajemnica recenzja
REKLAMA

Jedno morderstwo, siedem kobiet i jeszcze więcej motywów - takich atrybutów można spodziewać się w kryminalnych produkcjach. Ta jednak jest komedią kryminalną, a prowadzone śledztwo to tylko pretekst do tego, aby odkryć drugie dno tego filmu. A drugie dno i motto zostały przemycone tak dosłownie i bez polotu, że aż szkoda gadać.

REKLAMA

Bohaterki komedii kryminalnej

Film w reżyserii Alessandro Genovesi zadebiutował na Netfliksie dzień po Wigilii, prawdopodobnie z racji tego, że jego akcja rozgrywa się właśnie w wigilijny wieczór.

Na samym początku poznajemy Susannę, która przyjeżdża do rezydencji, by spędzić święta z rodziną. Drzwi otwiera jej nowoprzyjęta do pracy gosposia Maria, która od pierwszej chwili sprawia nieprzyjemne wrażenie. Dalej dziewczyna wita się z babcią Rachele - sędziwą kobietą na wózku, której mimo to nie brak wigoru, a kieliszkiem dobrego alkoholu też nie pogardzi. Chwilę później pojawia się matka Susanny - dystyngowana Margherita, a przy wspólnym stole dowiadujemy się, że w rezydencji mieszka również ciotka Agostina oraz młodsza siostra Caterina. Co w ogólnym rozrachunku daje nam sześć kobiet.

Kim jest siódma kobieta?

Chcąc obudzić Marcello, głowę rodziny, Maria wchodzi do jego pokoju. Gdy w rezydencji rozlega się krzyk gosposi i brzęk tłuczonego szkła, okazuje się, ojciec padł ofiarą morderstwa we własnym domu. Rozpoczynają się gorączkowe próby odnalezienia winnego, a wszystko to w bardzo groteskowy sposób, aż w końcu pada stwierdzenie, że musiała to zrobić któraś tu obecnych lokatorek.

W filmie padają stwierdzenia, które nadają mu racjonalnego charakteru i obalają kryminalne zabiegi - kiedy okazuje się, że ktoś przeciął kable w silniku, ciotka racjonalnie zauważa, że takie rzeczy dzieją się tylko w powieściach. Podczas dywagacji za oknem pojawia się zarys postaci i rozlega się pukanie do drzwi. Okazuje się, że jest to Veronica, siódma uczestniczka wydarzeń, a zarazem ostatnia podejrzana. Aby rozwiązać zagadkę, kobiety postanawiają ujawnić swoje sekrety.

I nagle ze wszystkich wątków tworzy się supeł nie do rozwiązania

To jest jeden z moich zarzutów do tego filmu, ponieważ w momencie, gdy okazuje się, że brama została zamknięta, na zewnątrz szaleje śnieżyca, a kable od telefonu zostały przecięte, bez ładu i składu na wierzch zaczynają wychodzić wszystkie wątki.

Najbardziej chaotycznie robi się w momencie, podczas gdy w rezydencji zostaje Margherita z Veroniką. Kłócąc się nie o Marcello, a o wspólnego kochanka, zaczynają tarzać się po podłodze, aż w pewnym momencie dochodzi między nimi do pocałunku.

Girl power? Nie do końca

Okazuje się, że Marcello żyje, a za upozorowaniem jego zabójstwa stała młodsza siostra - Caterine. Po rozwiązaniu zagadki okazuje się jednak, że Marcello, prawdopodobnie przytłoczony tym, co o sobie usłyszał, popełnia samobójstwo.

Film kończy się sceną, w której kobiety, mimo że wcześniej skłócone, teraz nagle postanawiają, że powinny trzymać się razem i zamieszkać razem w rezydencji, bo "kobiety muszą sobie pomagać, a nie ze sobą walczyć". To motto, mimo że niesie ze sobą pozytywny ładunek, zostało potraktowane bardzo powierzchownie - nie idzie za nim żadna motywacja, bo wszystko wydarzyło się zbyt szybko. Ale być może właśnie taki komediowy zamysł miał na to reżyser.

REKLAMA

Czy jest w tym filmie coś dobrego?

Jasne. Z komediowego punktu widzenia zostało wplecionych sporo wątków, które są naprawdę zabawne. Jak ten, kiedy wszystkie kobiety siadają wspólnie do posiłku i zachwycają się smakiem serwowanych przez Marię dań, podczas gdy na piętrze za drzwiami nadal leży trup Marcella. Mdlejąca ciotka jest również całkiem humorystycznym akcentem. Albo to, gdy babcia Rachele nagle wstaje z wózka mówiąc, że wydarzył się świąteczny cud.

Podsumowując - ten film nie jest zły. "7 kobiet i tajemnica" jest po prostu przyjemną komedią kryminalną, nad którą nie trzeba się dłużej zastanawiać. Na pierwszy rzut oka widać, że morderstwo Marcella jest tylko pretekstem do tego, by przyjrzeć się bohaterkom jako indywiduum, ale też przez pryzmat ich wzajemnych relacji, natomiast cały ten proces nie jest pogłębiony i potraktowany bardziej jako wątek rozrywkowy niż głębsza analiza.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA