REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Alfonso Cuarón znów się może pochwalić, tym razem serialem Believe

Jeżeli na pokład zabiera się Cuaróna (zdobywcę Oscara i Złotego Globa), który ma pracować dla Bad Robots (wytwórni J.J. Abramsa) i Warner Bros., to musi być dobrze i serial Believe jest tego najlepszym przykładem.

13.03.2014
16:55
Alfonso Cuarón znów się może pochwalić, tym razem serialem Believe
REKLAMA

Oczekiwania wobec najnowszej produkcji NBC – Believe – były od początku dosyć wysokie i ciężko żeby było inaczej, skoro topowe nazwiska wciągnięto na listę pracowników. Cuarón już od pierwszych minut stara się dosięgnąć wysoką zawieszoną poprzeczkę i udaje mu się to – chociaż trudne było to zadanie.

REKLAMA

Reżyser Grawitacji atakuje widza od samego początku, wciągając go w wartki nurt akcji i utrzymując szybkie tempo do samego końca – momentami tylko zwalniając, aby poświęcić chwilę uwagi na wątki poboczne. Historia zaczyna się dosyć drastycznie, wraz z nadejściem pierwszych minut serialu, wiemy już, że nie mamy do czynienia z całkowicie „bajeczną” opowieścią, a czytając opis serialu można wysnuć takie wnioski.

Fabuła koncentruje się w na dwóch osobach – Bo, 10-cio letniej dziewczynce posiadającej nadnaturalne zdolności (jak telepatia, przewidywanie przyszłości, telekineza, manipulacja zwierzętami) oraz skazańcu o imieniu Tate, nad którym wisi kara śmierci. Bo, ze względu na swoje talenty, staje się obiektem pożądania dwóch grup – czyli jak zawsze, tych „dobrych” i tych „złych”. Milton Winter (należący do dobrych) chce uchronić dziewczynkę przed swoim aktualnym oponentem i byłym współpracownikiem - Romanem Skouras (należącym do tych złych). Jak ci dwaj (bogaci) panowie zaczęli się nie lubić nie zostało na razie ujawnione, wiadomo natomiast, że obydwaj potrzebują dziewczynki.

O Winter kieruj się szczytnym celem – jak zapewnienie bezpieczeństwa niezwykłej Bo – i zasadą „żadnej broni”, tak Skourasowi obojętne jest jakimi środkami zdobędzie dziewczynkę dla siebie – co w skrócie oznacza zatrudnienie (seksownej) zabójczyni, która jakimś cudem potrafi skręcać kark bez najmniejszego wysiłku i pobić faceta dużo większego od siebie (typowy serialowy realizm).

Winter do realizacji własnego celu porywa z więzienia Tate’a, któremu daje szansę ucieczki od wyroku w zamian za opiekowanie się Bo. Skazaniec oczywiście korzysta z okazji i podejmuje się zlecenia, dołączając tym samym do ekipy „dobrych”. Cuarón tworząc swoje postacie idzie trochę na skróty i serwuje nam typowego (czasami głupkowatego) „bad assa” - który ma wszystko i wszystkich w tyłku, chce tylko spłacić swój dług i żyć swoim, wolnych od trosk życiem. Z drugiej strony mamy inteligentną i dobrą Bo, która według Wintera ma chodzić po świecie jak Jezus i czynić dobra. Cliché? I to bardzo, ale na razie się tym nie przejmuję, bo póki co, fabuła wydaje się na bardzo interesująca.

Na dodatek łatwo polubić bohaterów na ekranie, sztampowe kreacje w przypadku Believe sprawdzają się idealnie. Tate jest irytującym typkiem, ale w kryzysowych momentach wie, że trzeba słusznie postąpić (czym zyskuje sympatię), natomiast Bo jest tak "słodka", że widz będzie śledzić jej losy z zaciśniętymi kciukami – aby tylko nic się jej nie stało. Przez ten konflikt charakterów głównych bohaterów, mamy do czynienia z humorem może nie najwyższych lotów, ale takim, który przynajmniej nie uwłacza inteligencji widza.

REKLAMA

Believe niestety zawiera w sobie sporo nonsensownych wątków, jak chociażby wspomniana wcześniej super-agentka i zasada nieużywania broni palnej przez „dobrych”. No jak u licha biedny Tate ma bronić swojej podopiecznej przed bandziorem w spódnicy, który nie waha się zabijać każdego napotkanego człowieka na swojej drodze? Na koniec pojawia się jeszcze jedna kwestia, dlaczego ktoś taki jak więzień (skazywany już od 14-tego roku życia) ma bronić kogoś, od kogo zapewne będzie zależeć los współczesnego świata? Na to pytanie serial odpowiada w dosyć przewidywalny sposób (co akurat w tym przypadku nie jest niczym złym), dając początek baśniowej podróży (nie licząc morderczyni na ogonie), która może przypominać przygodę Dorotki, przemierzającą krainę Oza.

Szybkie tempo akcji, genialne dobranie aktorów do ról i obietnica magicznej wędrówki dwóch bohaterów zdaje egzamin, póki co. Zobaczymy czy Believe utrzyma wysoki poziom do końca.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA