REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Alone in the Dark 4: Koszmar powraca [retro]

Pot spływał wartkim strumyczkiem po moim kręgosłupie. Zapewne w momencie, gdy brałem tą robotę mój Rozum był na urlopie. Teraz walczyłem o zachowanie własnego życia, nie wiedząc nawet, co teraz dzieje się z Aline Cedrac, która zabrała się ze mną na tą wyprawę. Miałem za sobą skok ze spadochronem, spacer po ponurym, jak wzrok komornika parku, urozmaiconym starciem z kilkoma brytanami, które nijak nie przypominały ratlerków, zabawę w hydraulika, rekonesans w piwnicy połączony z kąpielą i walką z latającym aligatorem i na koniec wylądowałem wreszcie w budynku, a konkretnie w obszernym jego hallu. Znalazłem kontakt i zapaliłem światło. Od razu zrobiło się przyjemniej. Pojawił się tylko mały problem. Wszystkie drzwi były zamknięte, lub zablokowane, a jedyna droga wiodła schodami do góry. Odebrałem drogą radiową wezwanie od Aline i podążyłem wspomnianymi schodami. Znalazłem się na półpiętrze przyozdobionym portretami antenatów rodu Mortonów - właścicieli Wyspy Cieni. Nie wiedzieć, czemu, jeden z nich piekielnie (właściwe to słowo) podobny był do niejakiego Włodzimierza Ilijcza Uljanowa pseudo "Lenin". Potwory przeszłości dotarły aż tu?!

11.03.2010
13:57
Rozrywka Blog
REKLAMA

I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie? Około miesiąca temu, po rozmowie z Szefem Loonem otrzymałem "do obrobienia" grę z serii eXtra Klasyka wydawanej przez CD Projekt - "Alone in the Dark 4: Koszmar powraca". Tytuł postanowiłem opracować w ramach retro wspomnień, który ma swoją "działkę" w Playbacku. Nie wiedziałem wtedy, no bo i skąd, a nie mam, ku mojemu nieutulonemu żalowi zdolności jasnowidzenia, że ledwo zmodyfikowany mój komputer padnie, jak marzenia o "Tanim Państwie", zupełnie nie tak niedawno lansowanych przez pewne Rodzeństwo na szczytach władzy. Zostałem niemal bez narzędzia pracy i przypomniałem sobie o posiadanym laptopie. Zainstalowałem grę i poszło! Zatopiłem się w grze i czas przestał istnieć.

REKLAMA

"Alone in the Dark 4: Koszmar powraca" to gra autorstwa studia DarkWorks z roku 2001, która idealnie mieści się w kanonie przygodowych gier akcji. Sam byłem ciekaw, jak po upływie 5 lat będę ją odbierał, wszak świat gier przeżywa nieustanny rozwój, przy wykorzystaniu najnowszych zdobyczy techniki komputerowej i nowych technologii tworzenia ruchomych obrazów.

Gra jest kontynuacją serii "Alone in the Dark" i przygód głównego bohatera Edwarda Carnby, wykonującego zawód prywatnego detektywa. Tym razem do działania zostaje on przymuszony śmiercią partnera i Przyjaciela - Friska. Wszystkie ślady wiodą w kierunku Wyspy Cieni, administrowanej przez członków rodu Mortonów, ekscentrycznych podróżników, naukowców i poszukiwaczy przygód. W tle sprawy pojawiają się tajemnicze tabliczki, zapisane w języku indiańskiego szczepu Abkanisów, które odpowiednio wykorzystane mogą uwolnić nieopisane wręcz moce. W tym momencie pojawia się profesor Aline Cedrac - mimo poważnego tytułu naukowego, arcysympatyczna dziewczyna, której będziemy w tej historii towarzyszyć. Na wstępie gry czeka nas już pierwsza niespodzianka, gdyż do wyboru mamy dwie postacie!

Zależnie od dokonanych decyzji, albo pokierujemy poczynaniami prywatnego detektywa, lub przejmiemy kontrolę nad poczynaniami Pani Profesor. Nasza przygoda w obu przypadkach zaczyna się po lądowaniu, w znacznym stopniu przymusowym na wspomnianej wcześniej Wyspie Cieni. A potem …wszystko wg receptury Mistrza Hitchcocka! Wydarzenia zaczynają toczyć się lawiną. Walka z potworami, mutantami i sól gier przygodowych - zagadki. Łamigłówki w sposób dla nas początkowo niezauważalny powoli, ale skutecznie poprzeczkę rozwiązań stawiają coraz wyżej. I to jest piękne. Linia fabularna zbudowana jest bardzo dobrze, bez irytujących dłużyzn, a każde działanie kierowanej przez nas postaci, każdy znaleziony fant mają swoje przeznaczenie. Ta gra nie ma słabych punktów, a jej jakość nie ucierpiała mimo upływu lat.

Oprawa graficzna wytrzymała próbę czasu w pięknym stylu i na nowoczesnych kartach graficznych wygląda naprawdę dobrze. Powiem więcej, jest na pewno lepsza od wielu tytułów wydanych w ostatnim czasie. Prowadzona postać w widoku z trzeciej osoby pozwala spokojnie podziwiać pięknie zrobione lokalizacje, z dużą dbałością o szczegół i detale. Nie zauważyłem większych błędów, łamania się, czy też przenikania tekstur - wielu może zazdrościć takiej jakości wykonania gry. Muzyka nieznacznie wypada gorzej, ale i tak trzyma poziom. Oprawa dźwiękowa, z odgłosami środowiska idealnie trafia w klimat gry, mimo, że momentami brzmi nieco archaicznie.

REKLAMA

Wspomniałem wcześniej, że gra została wydana w serii naszego rodzimego wydawcy CD Projekt o wiele mówiącej nazwie "eXtra Klasyka". "Alone in the Dark: Koszmar powraca" idealnie do niej pasuje. No i cena - niecałe 20.00 złotych za świetną i LEGALNĄ grę moim zdaniem, to po prostu Żaden wydatek. Ta gra jest obowiązkową pozycją dla każdego miłośnika gier przygodowych, w szczególności zaś przygodowych gier akcji i co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Z czystym Sumieniem i niekłamaną Satysfakcją rekomenduję ten tytuł, zachęcając do jej zakupu wszystkich Tych, którzy nie mieli jeszcze możliwości poznać Edwarda Carnby i jego towarzyszki, jak i tych, którzy, jak ja w przeszłości byli na Wyspie Cieni. Warto powrócić w tym ostatnim przypadku "do korzeni"!

Pozdrawiam Wszystkich Graczy i do zobaczenia na Wyspie Cieni w gościnie u dziadzia Mortona!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA