REKLAMA

Dałam szansę nowej produkcji Amazona i nie zawiodłam się. Na tym serialu płakałam ze śmiechu

Co, gdyby Edward, syn króla Henryka VIII, wcale nie umarł, a Lady Jane Grey oraz jej mąż Guildford nie zostaliby poddani egzekucji? Serial "Moja Lady Jane" spekuluje, co by było, gdyby i przedstawia alternatywną przyszłość dynastii Tudorów. Jeśli jeszcze nie wklepujecie tego wybitnego tytułu w wyszukiwarkę Prime Video, to nie wiem, co robicie - nic zabawniejszego dziś nie zobaczycie.

moja lady jane recenzja amazon prime video
REKLAMA

Produkcje kostiumowe nabierają coraz większego pazura, a twórcy nie boją się korzystać z dobrodziejstw, jakie zostawiła po sobie historia. Ostatnio było tak w przypadku serialu SkyShowtime "Mary & George" z Julianne Moore i Nicholasem Galitzinem w rolach głównych, który przeniósł widzów do Francji na dwór Jakuba z przełomu XVI i XVII w. Tym razem Gemma Burgess postanowiła zabrać nas w podróż do XVI-wiecznej Anglii i wrzucić w wir historii Lady Jane Grey, by zaprezentować alternatywne zakończenie losu "dziewięciodniowej królowej".

REKLAMA

Moja Lady Jane - recenzja serialu od Amazon Prime Video

Bohaterami serialu "Moja Lady Jane" stworzonego przez Gemmę Burgess są członkowie rodziny królewskiej Anglii z dynastii Tudorów. Ich losy mijają się jednak z historią, którą dobrze znamy, mianowicie: Edward (Jordan Peters), czyli syn króla Henryka VIII, wcale nie umiera na gruźlicę, a Lady Jane Grey (Emily Bader) wraz z mężem Guildfordem (Edward Bluemel) szczęśliwie unikają ścięcia na szubienicy. W konsekwencji błyskotliwa Jane nieoczekiwanie zasiada na tronie Anglii, co czyni ją tym samym celem złoczyńców, którzy dążą do zdobycia jej korony oraz głowy. To opowieść o damie w opałach, która sama z tych opałów musi się wydostać, na której barkach spoczywa uratowanie całego królestwa.

"Moja Lady Jane" - zwiastun

Chociaż zwykle produkcje kostiumowe zwykle nie są na mojej liście tytułów do obejrzenia, tej postanowiłam dać szansę. I całe szczęście - "Moja Lady Jane" to coś, co być może spodoba się nawet zagorzałym przeciwnikom tego gatunku (o ile kochają przy tym komedie). Humor tego serialu trafił w moje gusta - był rubaszny, ale i błyskotliwy. A jeśli ktoś zna prawdziwą historię Lady Jane Grey, tym bardziej nie będzie mógł powstrzymać się od śmiechu. Nienachalnym żartom towarzyszył narrator, który, nie gryząc się w język, jeszcze mocniej pozwalał im wybrzmieć.

Aktorzy i aktorki wcielili się w swoje role perfekcyjnie. Największą uwagę przyciągała oczywiście Emily Bader w roli Jane - choć artystka nie ma w swojej filmografii wielu produkcji, jestem przekonana, że po premierze "Mojej Lady Jane" posypią się propozycje. Bader partnerował Edward Bluemel, który wcielił się w lord Guildforda Dudleya. Oboje wypadli świetnie i wiarygodnie, a chemia między nimi była doskonale wyczuwalna. Jest to również zasługa wizji twórczyni serialu - Gemma Burgess zdecydowała się przedstawić główną bohaterkę w nieco bardziej uwspółcześnionej wersji, która nie czeka na księcia z bajki. Dama w opałach postanawia zakasać rękawy swojej sukni i ratować królestwo na własną rękę.

O produkcjach Prime Video czytaj w Spider's Web:

REKLAMA

To, co w serialu od Amazona zasługuje na szczególne uznanie, to genialnie dobrana muzyka. Rockowa ścieżka dźwiękowa nadawała "Mojej Lady Jane" pazura i współgrała z każdą kolejną sceną, nadając im dynamiki. Tę produkcję po prostu chce się oglądać - polecam ją przede wszystkim tym widzom, którzy z kostiumowymi tytułami do tej pory nie mieli niczego wspólnego. Wydaje mi się, że po seansie inaczej spojrzycie na ten gatunek, który wcale nie musi być nudny, czemu dowodzi właśnie "Moja Lady Jane". A zatem - nie idźcie, biegnijcie, bo ten serial jest zdecydowanie warty obejrzenia.

Serial "Moja Lady Jane" będzie dostępny w serwisie Prime Video od 27 czerwca.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA