REKLAMA

Ostrzcie siekiery i odpalajcie piły łańcuchowe. „American Psycho” zmierza na mały ekran

„American Psycho” zmierza na mały ekran. Szef Lionsgate TV poinformował, że prace nad serialem już ruszyły. Nie podał jednak żadnych szczegółów dotyczących produkcji, przez co informacja ta wzbudza zarówno obawy, jak i nadzieję.

american psycho serial christian bale
REKLAMA

Seriale powstają dzisiaj w tak dużej liczbie, że przeciętny widz nie ma szans, aby nadążyć za wszystkimi nowościami. Twórcy sypią nowymi pomysłami, nieraz posiłkując się innymi, dobrze nam znanymi dziełami kultury. Ostatnio coraz częściej obiektem ich zainteresowania stają się kultowe horrory (w ostatnich latach pojawiły się chociażby telewizyjne wersje „Dziecka Rosemary” czy „Egzorcysty”). Atmosfera grozy jest jednak trudna do utrzymania (co nie znaczy, że nigdy nie miało miejsca) na przestrzeni nawet kilku odcinków, a co dopiero mówić o całych sezonach.

REKLAMA

Najwdzięczniejszym nurtem kina grozy do przełożenia na język serialu wydają się slashery. W końcu na najbardziej podstawowym poziomie kojarzą się z licznymi kontynuacjami, a ich formuła w uproszczeniu opiera się na pokazywaniu kolejnych zabójstw popełnianych bronią białą. Nic dziwnego, że sięgają po nią twórcy kolejnych telewizyjnych produkcji. Z najoczywistszych należy wymienić „Krzyk” i „Laleczkę Chucky”, na którą wciąż czekamy.

A do tych nowych inkarnacji Ghostface'a i morderczej zabawki, może niedługo dołączyć inny dobrze nam znany zabójca.

„American Psycho” ma bardzo łatwo wyczuwalny slasherowy vibe i, jak zdradził w niedawnym wywiadzie dla portalu Deadline Kevin Beggs, niedługo możemy spodziewać się serialowej adaptacji książki Breta Eastona Ellisa. Szef Lionsgate TV zdradził, że prace nad nią już trwają:

Beggs nie zdradził jednak żadnych szczegółów dotyczących nadchodzącej produkcji. Nie wiadomo więc, jak będzie wyglądała nowa wersja „American Psycho”. Twórcy mogą chcieć być w miarę wierni oryginałowi i wtedy na pewno pójdą Mary Harron i postanowią go wygładzić i ugrzecznić. Dostaniemy wtedy więc nową wersję Patricka Batemana, co przecież wiąże się z ryzykiem, że widzowie nie przyjmą jej zbyt łatwo.

Adaptacja powieści Eastona z 2000 roku w reżyserii Harron dzisiaj jest już kultowa.

Stało się tak głównie dzięki niemożliwej do zapomnienia roli Christiana Bale'a, który wciela się w Batemana. W internecie nie brakuje memów i gifów zrobionych na bazie produkcji. Wspomniany aktor atakuje w nich nas siekierą, biega nago, bądź tańczy w rytm piosenki formacji Huey Lewis and the News. Oznacza to, że występ Bale'a wciąż utożsamiany jest z postacią Batemana i z tego względu ciągle żywy w pamięci widzów. Jakakolwiek zmiana odtwórcy tego samego bohatera może być samobójstwem ze strony Lionsgate TV.

Tym samym znaczące zmiany względem oryginału i filmu wydają się nieuniknione. Twórcy serialu posiłkując się książką mają więc szansę opowiedzieć o naszych czasach, tak jak zrobiła to Harron (nawet jeśli fabuła osadzona była w latach 80.). W końcu nie bez powodu „American Psycho” z 2000 roku wskazywane jest jako jeden ze sztandarowych przykładów male rampage movies (cyklu filmów, w których mężczyźni dają wyraz swojej wściekłości na współczesny świat i upust pierwotnym instynktom, jak np. w „Upadku” czy „Podziemnym kręgu”). Warto w tym momencie zaznaczyć, że podobne fabuły wciąż pojawiają się w amerykańskiej kinematografii, czego najnowszym przykładem jest „Nikt”.

Realizacja serialowej wersji „American Psycho” daje wiele możliwości, ale na twórców czeka też mnóstwo pułapek.

REKLAMA

Należy więc trzymać kciuki, aby na każdą wprowadzaną przez siebie zmianę mieli równie dobre motywacje co Derek Kolstad, kiedy pisząc scenariusz do pierwszych odcinków „Hitmana” zdecydował się znanego z gier protagonistę obdarzyć włosami.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA