Możemy śmiać się z prezydenckich rapsów, ale w gruncie rzeczy Duda nie zrobił niczego złego. Poza rymami, rzecz jasna
Kiedy byłem jeszcze człowiekiem młodym ciałem, a nie tylko duchem, wydawało mi się, że polityka jest wojną idei, pokojowym starciem sił dobra, w których nie ma zwycięzców i przegranych, są za to różne recepty, niektóre lepsze, niektóre gorsze, ale że w całym tym starciu chodzi o dobro ogółu. Kilka wyborów i spotkań z rzeczywistością później przekonałem się, że sprawa jest znacznie mniej romantyczna i – o czym często zapominamy w internetowych wojenkach – znacznie bardziej złożona.
Kiedy urzędujący prezydent Andrzej Duda wziął udział Hot16Challenge2, moja reakcja była chyba zbieżna z tym, co zaszło w głowach wielu Polaków. Dlaczego? - to pytanie dudniło mi w głowie, ale nie zadałem sobie trudu, aby na nie odpowiadać, bo moje życie wewnętrzne w czasie epidemii koronawirusa ma swoje, znacznie ciekawsze problemy niż działania marketingowe tego czy innego polityka.
Okazało się jednak, że krótki rapowy występ przyniósł więcej namysłu językowego niż wszystkie Narodowe Czytania razem wzięte.
Nie oszukujmy się, nie był to występ najwyższych lotów i każdy, kto chociaż trochę zna się na rymach, niekoniecznie tych towarzyszących bitowi, przyzna, iż literackiego Nobla z tego nie będzie. Jednak krzyk, jaki podniósł się po tym występie, był przesadzony i przede wszystkim ociekał od hipokryzji.
Mówienie o tym, że prezydent coś może zrobić albo czegoś nie może zrobić, bo to nie licuje z jego urzędem, jest bardzo ryzykowne. Andrzej Duda (i dotyczy to zasadniczo ostatnich kampanii PiS-u) udowodnił, że media społecznościowe mogą przeważyć szalę, jeśli umiejętnie się z nich korzysta. I okej, powiecie, że prezydent palnie czasem coś głupiego na Twitterze, rzecz w tym, że nie liczy się pojedyncza wpadka, ale wpływ, jaki swoją aktywnością wywiera.
Liczy się to, że może bardzo szybko skomentować daną sprawę, dać dziennikarzom komunikat szybciej, niż zrobi to jego rzecznik. Zwróćcie uwagę, że to pierwszy polityk piastujący wysokie stanowisko w Polsce, który byłby aż tak aktywny. Sztabowcy (bo przecież to ich robota) poszli dalej i Andrzej Duda wystartował na TikToku. Pokazał tym samym, że nie obawia się próbowania nowych kanałów komunikacji.
Nie oszukujmy się, to jest marketing.
A marketing zawsze obliczony jest na sprzedaż, choćby sprzedający zaklinał się, że jest inaczej. Rafał Christ w swoim tekście poświęconym Andrzejowi Dudzie przypominał przecież, że w swojej zwycięskiej kampanii Aleksander Kwaśniewski wystąpił w klipie disco polo i że Barack Obama nie obawiał się wygłupiania przed kamerą z raperami. Przestańmy więc udawać, że marketing polityczny nagle jest czymś niewłaściwym i komuś nie przystoi.
Tym bardziej, że Hot16Challenge2 ma pewien luz i żart wpisany w samą konwencję. Jasne, że kogoś może szczypać, iż teraz potrzebujemy bardzo zasadniczych postaw, a nie dowcipów (tak, też mi to przeszkadza), ale wiemy, ile realnie władzy ma prezydent. Oczywiście absurdem jest, że politycy biorą udział w zrzutkach na służbę zdrowia, skoro to pośrednio od ich decyzji zależy to, czy jest ona odpowiednio dofinansowana czy też nie. Ale niech pierwszy rzuci maseczką, kto to samo powiedziałby w stosunku do innych (często nawet cyklicznych) imprez, które zbierają na przykład na sprzęt medyczny. Powiedzmy sobie jasno: żenujące jest lansowanie się na zbiórkach na szpitale, skoro ma się bezpośredni wpływ na to, czy te szpitale zbiórek będą potrzebowały. I naprawdę nie ma tu znaczenia kolor krawata.
Bądźmy tylko uczciwi i powiedzmy głośno, że nie chcemy plastrów z dinozaurami na ropiejące rany, tylko dobrej, nowoczesnej i dofinansowanej służby zdrowia.
Mam też poczucie graniczące z pewnością, że finalnie ta niewątpliwa wpadka i tak okaże się sukcesem. Duda nawet krytykowany i atakowany nie buduje swojego elektoratu na autorytetach z internetu czy prasy. Dla niego w tym wypadku liczy się głównie zasięg, bo wybory prezydenckie, choć się odwlekły, to przecież i tak się odbędą. A kto przez ostatnie dni mówił cokolwiek o jego kontrkandydatach? No właśnie.
A Andrzej Duda na memach jeszcze nie stracił. Nawet ostre, ale ciągle żartobliwe, śmieją się z jego mimiki, postawy i częściej można spotkać takie, w których jest więcej ciepłego śmiechu niż lodowatej szydery. A tak niestety skonstruowane są machiny politycznego PR-u i marketingu, że ich efekty najszybciej poznają ci, którzy są za niego odpowiedzialni. O ile w ogóle pozna je ktokolwiek inny.