Prezydent Andrzej Duda zawetował "lex Czarnek", bo "ta ustawa dzieli Polaków"
Prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę "lex Czarnek", która miała zwiększyć wpływ kuratorów oświaty na szkoły. Głowa naszego państwa nie chce, by dzieląca Polaków nowelizacja przeszkadzała w rzeczach obecnie najważniejszych - czyli w sprawach bezpieczeństwa Polski.
Andrzej Duda poinformował, że wetuje kontrowersyjną ustawę "lex Czarnek". Prezydent wyjaśnił, że w tych czasach najważniejsza jest dla niego bezwzględna jedność - sam zaapelował do sceny politycznej o wstrzymanie agresywnych sporów w obecnej, niezwykle poważnej sytuacji.
Przyznał też, że temat "lex Czarnek" możemy na razie uznać za zakończony - w zaistniałych okolicznościach nie ma czasu i pola na dyskusję o czymś, co dzieli Polaków; wszyscy powinni pozostać zjednoczeni. W związku z dokonywanymi przez Władimira Putina zbrodniami przypomniał też słowa Lecha Kaczyńskiego: "Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, potem państwa bałtyckie, a potem być może mój kraj, Polska". Zaznaczył, że w tym momencie absolutnie najważniejsze jest przyjęcie przez Sejm ustawy o obronie ojczyzny - poprosił o jedność, bo ustawa była "pieczołowicie przygotowywana"
Andrzej Duda wetuje lex Czarnek
Nie będę ukrywał, że apelowaliście państwo z opozycji do mnie o weto do ustawy o oświacie. Ponieważ ja apeluję do państwa o jedność, w związku z tym ja postanowiłem skierować tę ustawę do ponownego rozpatrzenia. (…)
Wykonałem wasz apel, wykonałem waszą prośbę. Nie mówię, że nie miałem zastrzeżeń do tej ustawy, bo miałem - był też szereg rozwiązań, które uważam, że powinny zostać wprowadzone. Ale odłóżmy to na później. Na razie do tej ustawy jest weto, proszę uznać temat za zakończony, niech on nam nie przeszkadza w sprawach dot. bezpieczeństwa Polski
- powiedział prezydent Duda.
"Lex Czarnek" to kontrowersyjna nowelizacja ustawy Prawo oświatowe przegłosowana przez Sejm - z założenia ma ona znacząco zwiększyć wpływ kuratorów na szkoły. To właśnie oni mieliby mieć decydujący głos przy wyborze dyrektorów placówek edukacyjnych, a w konkursowych komisjach miałoby zasiadać aż pięciu członków kuratorium.
W praktyce oznaczałoby to upolitycznienie szkół, dowolność w usuwaniu nauczycieli i dyrektorów (ograniczając kompetencje tych drugich), swobodne modyfikowanie programów nauczania i olbrzymią skalę inwigilacji. Wszystkie zajęcia prowadzone w szkołach przez - na przykład - organizacje pozarządowe, wymagałyby wcześniejszej pozytywnej opinii kuratora. Całość utrudniłaby procedury administracyjne, a za to, co w szkołach działoby się z dziećmi, nie odpowiadaliby rodzice i nauczyciele, ale właśnie kuratorzy.
Andrzej Duda miał powiedzieć swoim współpracownikom już wcześniej, że w czasie wojny na Ukrainie nie zamierza wrzucać na polskie podwórko zupełnie nic, co mogłoby niepotrzebnie nastawiać przeciw sobie Polaków.