REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Jurorka "MasterChefa" otworzyła sklep. Jej fani są oburzeni fartuchami za 200 złotych

Ale to już było - chciałoby się napisać, patrząc na kolejny celebrycki sklep, oferujący gadżety za olbrzymie stawki. Tym razem Ania Starmach, jurorka kulinarnego show "MasterChef" sprzedaje swoim fanom fartuszki za ponad dwieście złotych i ściereczki za prawie sześćdziesiąt złotych. Chętnych na te urocze gadżety na pewno brakować nie będzie. Ale ludzie, a raczej pani Aniu, te ceny to mocno przesadzone są. Czy za tą celebrycką ceną idzie też jakość?

07.10.2022
8:22
Ania Starmach na planie MasterChefa
REKLAMA

Celebryci dorabiają na rozmaite sposoby. Poza tym, że ich codzienną pracą jest na przykład udział w programach telewizyjnych, to piszą też książki, zakładają swoje marki, czy też prowadzą sklepy internetowe. Ania Starmach, znana fanom gotowania, od lat związana z programem "MasterChef", w którym jest jurorką, otworzyła właśnie sklep internetowy.

Razem ze swoimi znajomymi sprzedaje w nim akcesoria związane z gotowaniem i sprzątaniem. W ofercie znalazły się m.in.

REKLAMA
  • fartuszki,
  • ściereczki czy
  • pojemne torby na zakupy, również dla dzieci.

Wszystkie gadżety mają wspólny motyw: print soczystych cytrusów. Choć trzeba przyznać, że kuchenne akcesoria Ani Starmach są niezwykle urocze, to jednak ich cena moim zdaniem i zdaniem niektórych jej obserwatorów na Instagramie jest mocno przesadzona.

Fartuszek za ponad dwieście złotych. Drogo to mało powiedziane

Przykładowo za fartuszek dla dorosłych trzeba zapłacić 219 złotych, z kolei dla dzieci kosztuje 139 złotych. Co tu dużo pisać, cena z kosmosu jak za kuchenny gadżet. Tym bardziej, że za fartuch na przykład w sieci sklepów IKEA, zapłacimy 30 złotych. A i skład nienajgorszy, bo wykonany z bawełny i lnu.

Ten od Ani Starmach wykonany jest w stu procentach z bawełny. Z kolei za dwie ściereczki od gwiazdy "MasterChefa" trzeba zapłacić aż 59 złotych. No, to też dużo za dużo. Pojemna torba na zakupy z motywem pomarańczy kosztuje aż 249 złotych. Starmach tłumaczyła na Instagramie, że bardzo zależało jej na tym, aby stworzyć markę, gdzie rodzice i dzieci będą mogły kupić takie same rzeczy.

Nam bardzo zależało na tym, żeby stworzyć markę, gdzie rodzice i dzieci mogą kupić produkty takie same. Ja uwielbiam chodzić tak samo ubrana, jak Jagna (córka Anny Starmach – przyp. red.), Jagna uwielbia chodzić tak samo ubrana, jak ja, więc to jest pomysł, który będzie nam przyświecał

tłumaczyła Ania Starmach na Instagramie.

Choć dopiero co otworzony sklep i produkty oferowane przez gwiazdę TVN cieszą się sporym zainteresowaniem, a niektóre gadżety są już wyprzedane, na wysokie ceny skarżą się fani Ani. "Fajna stronka, ale chyba troszkę drogo", "ładne, ale drogie niestety", "szkoda tylko, że tak drogo" - piszą wielbiciele Starmach. Ona sama tłumaczyła, że za dużymi kwotami idzie też wysoka jakość. No dobrze, ale przecież niezłej jakości fartuszek kupimy w zwykłym sklepie, więc ten argument o jakości jakoś do mnie nie trafia.

Celebryckie ceny biją po oczach. Ale gdzie tu oryginalność?

Celebryci sami narażają się na śmieszność. Wystarczy popatrzeć tylko na niedawny przykład blogerki modowej, a następnie prezenterki TVP oraz "terapeutki uzdrawiania dźwiękiem", wspomnianej już Tamary Gonzalez Perei, która w swoim sklepie internetowym sprzedaje gadżety, dostępne na AliExpres, lecz w zawyżonych cenach. Przykładowo szamańskie bębny, promowane przez Tamarę jako w "całości tworzone ręcznie z drewna i naturalnej skóry koziej sprowadzanej z Pakistanu ", kosztują u niej na stronie 2-4 tysiące złotych. Tymczasem na AliExpress dostępne są za jedynie 100 złotych.

Jedną z gwiazd, która świetnie sobie radzi jako bizneswoman jest też Małgorzata Rozenek. Celebrytka doskonale odnajduje się na wielu polach, również jako twórczyni modowej marki MRS. Drama. Ubrania oferowane przez żonę Radka Majdana są mocno casualowe, takie na co dzień, lecz ich ceny są naprawdę wysokie.

REKLAMA

Przykładowo za koszulę, bardzo podobną do oferowanych przez sieciówki typu Zara czy H&M, trzeba zapłacić aż 500 złotych. W sieciówce zapłacimy maksymalnie 200 złotych. Oczywiście znajdą się tacy, którzy "pójdą" za ukochanymi celebrytami i będą kupować oferowane przez nich ubrania, dodatki czy akcesoria. Jednak w wielu przypadkach te ceny są bardzo mocno przesadzone, a oferowane produkty nie zawsze dobre jakościowo. Najwyraźniej nasi celebryci nie zwracają uwagi na szalejącą inflację i nie planują obniżać cen. Po co, skoro przy sprzedaży zadziała magia nazwiska.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA