REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Anno 1701

Czego może pragnąc zmęczony gubernator wyspy po całym dniu? Napić się rumu oczywiście - pomyślałem wchodząc do Tawerny. Gdy jednak przekroczyłem jej próg nagle spostrzegłem go! Zapijaczony pirat na mej wyspie?! Jak można być tak bezczelnym?!. Nie macie prawa wy szczury lądowe! Zwę się Qjin, zapamiętajcie to imię, bo już niedługo będziecie je krzyczeć na palach! Niech no tylko przypłynę tutaj swą piracką flotą, wy... - i hop do szalupy.

11.03.2010
14:08
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Ech, ile bym dał by ten przeklęty wiek piratów się skończył. Nic bowiem tak nie irytuje mnie, jak strata ładunku drogocennych towarów przez te zbójeckie kanalie. Heh, jak ten czas leci, jeszcze niedawno ledwo starczało drewna na stawianie chałup z dziurawymi dachami i mowy nie było nawet o szalupie, a teraz? Marnujemy tyle desek dla jakiegoś pirata, kto by pomyślał. A problemów z towarami w czasie rozwoju swej wyspy będziesz miał co nie miara. Na początku sztandarowym problemem stanie się chroniczny brak narzędzi, potem we znaki dadzą się niedobory dóbr luksusowych dla swych mieszkańców. A im dalej awansują w drabinie społecznej, tym bardziej musisz się wysilić, by poskromić ich niekończące się apetyty.

REKLAMA

Wyspa na horyzoncie!

Ale zacznijmy od początku. Pierwszym krokiem każdej rozgrywki jest pływanie swym stateczkiem i wypatrywanie lądów. Dla wielu jest to jeden z wspanialszych momentów w grze, czuć wtedy wolność w wyborze, możemy bowiem pływać sobie od wyspy do wyspy i wybierać ten najsmakowitszy kąsek. A jest to chyba najważniejszy wybór w grze jakiego można dokonać, bowiem na każdej wyspie znajdują się różne surowce, a i gleba pod dane rodzaje upraw musi się znaleźć. Oczywiście, na początku to wystarczy maleńka wyspa i odrobina drzew, ale konsekwencje takiego wyboru będą w przyszłości ogromne z powodu wielkich wymagań, jakie będą stawiać przed tobą mieszkańcy wyspy. Pionierom wystarczy poczucie wspólnoty i jedzenie, osadnikom zaś do szczęścia potrzebny będzie dostęp do kapliczki i sukno, by móc się w co ubrać. Pierwsze, prawdziwe kłopoty z zaopatrzeniem twych podopiecznych zaczną się przy obywatelach, którzy domagać się już będą alkoholu i tytoniu. Może to spowodować konieczność wyruszeniu i poszukania wyspy z odpowiednimi warunkami. Doskonale więc sprawdza się w Anno stare przysłowie, że im dalej w las, tym więcej drzew (czyt. kłopotów).

Dlatego tak ważne staję się planowanie z wyprzedzeniem, co będziemy robić. Dobrze jest skorzystać ze spokojnego początku i popływać statkiem tu i tam w poszukiwaniu kolejnych lądów, które będą mogły robić za kolonie, bądź osady. Spokojnemu planowaniu sprzyja fakt, że niewiele jest zdarzeń w Anno 1701, które mogłyby zniweczyć plany gracza. Trzęsienia ziemi i huragany zdarzają się nadzwyczaj rzadko, zaś wulkanu nie musisz się bać, jeśli sam nie założyłeś osady na wyspie, na której on się znajduję (a zapewniam, omyłkowo tego nie zrobisz).

Schematyczność?

Ta możliwość swobodnego planowania gry nawet kilka godzin do przodu ujawnia jedną cechę gry, która choć pomaga początkującym, zaczyna denerwować po kilku rozgrywkach. Chodzi oczywiście o schematyczność rozgrywki. Jeśli nabierzemy podstawowych umiejętności, największy problem ograniczy się tylko i wyłącznie do znalezienia odpowiedniej pierwszej wyspy, reszta w mniejszym, lub większym stopniu, zależnie od twych zdolności, będzie się trzymała planu. To, co mogłoby wnieść do gry trochę nieprzewidywalności, czyli dyplomacja i walka z przeciwnikami, została niestety potraktowana całkowicie po macoszemu.

AI rzadko kiedy jest agresywne, w większości przypadków jest wręcz przyjazne. Nie raz zdarzyła mi się sytuacja, że oponenci przesyłali mi podarunki pieniężne, choć potęgą ma była skromniutka. Można by wręcz pomyśleć, że nie znajdujemy się w środku rywalizacji kolonialnej pomiędzy zwaśnionymi państwami, a w swoistej unii, gdzie każdy wspiera się i handluje ze sobą, zaś wszelka rywalizacja ogranicza się tylko i wyłącznie do prześcigania się w zasiedlaniu resztki wolnych terenów. Miły jest jednak fakt, że przeciwnicy są spersonalizowani, dzięki czemu trochę przyjemniej gra się z AI.

I można by pomyśleć, że takie pacyfistyczne nastawienie przeciwników od razu wykorzysta gracz, ale nie tutaj. Niestety, ale jakakolwiek wojna to wręcz samobójstwo, jeśli nie z powodu siły przeciwnika, to na pewno z powodu stresu i zmęczenia. Jednostki to małe punkciki oddziałów na mapie, zaś o jakiejkolwiek taktyce można zapomnieć, oprócz klikania na wrogu, a co gorsza nie ważne ile wojska byś nie posiadał, to zajmowanie wrogiej wyspy trwa lata. Powodem tego jest fakt, że budynki na atakowanym terenie nadal można stawiać bez ograniczeń, oprócz jednego, byle nie stały za blisko wrogich jednostek. Dodając do tego siłę fortec, łatwo można sobie wyobrazić męczarnię, która czeka agresora. Pozostaje jeszcze możliwość odcięcia wroga od kolonii i po blokowanie jego portów, nie będzie to jednak szybka i łatwa droga do zwycięstwa, bo samowystarczalność w pewnych dziedzinach, połączona z kursującym niezależnym handlarzem sprzedającym towary nie skaże automatycznie przeciwnika na ekonomiczną zapaść. Nie ma też co liczyć w przypadku tego rozwiązania na pasjonujące bitwy morskie, są niestety tak samo spłycone jak w przypadku lądowych.

A wraz z wojną, spłycona jest też niestety dyplomacja. Brak złożonych systemów relacji i rozbudowanych opcji (jedynie danina/trybut i podpisanie paktu handlowego lub sojuszu) sprawia, że nie poświęcamy na dbaniu o relację wiele czasu, szczególnie, że handel ma duży na nie wpływ. Istnieje też możliwość uprzykrzenia życia przeciwnikowi poprzez tajne działania loży masońskiej, jak szpiegostwo, lecz nie widziałem oszałamiających efektów owych działaniach.

Ekonomia, handel, pieniądze

Skoro nie możemy rządzić dzięki wojnie i dyplomacji, na pewno możemy pokusić się o dominację gospodarczą.

Ekonomia w Anno 1701, jak zresztą cała gra, rządzi się prostymi prawami. Łańcuchów produkcyjnych jest mnoga ilość, i to właśnie w ich poznawaniu będzie się skupiała część zabawy. I to nie byle jakiej, bo jak wcześniej wspomniałem każda wyspa posiada różny rodzaj gleb i surowców, które mają bardzo ważny wpływ na gospodarkę. Nie raz się zdarzy, że składniki do produktu będą się znajdowały na kilku wyspach, co wymusi na tobie zakładanie szlaków w celu wymiany towarów produkcyjnych. Nigdzie nie jest też powiedziane, że dany surowiec jest wykorzystywany tylko przy produkcji jednego towaru, co zwiększa ilość kombinacji. Ciekawostką jest fakt występowania dwóch rodzajów alkoholów, choć nie zauważyłem, by się różniły między sobą, nawet mieszkańcom jest chyba to obojętne :).

Jeśli będziemy potrzebowali natychmiast dany towar, z pomocą może przyjść handel. Dzieli się on w Anno na handel bierny i aktywny. Bierny zachodzi wówczas, kiedy w swym portowym magazynie ustawiamy co kupować, a co sprzedawać i w jakim zakresie. Nie jest to jednak najlepszy sposób, bowiem slotów na typy naszych wyśnionych produktów mamy tylko sześć, a i czas jaki zajmuje niezależnemu handlarzowi kursowanie między osadami jest dość długi. Zdarza się jednak, że zapłynie do nas jakiś statek partnera handlowego i wymieni co mu się tam podoba. Dlatego o wiele lepiej w sytuacjach kryzysowych, kiedy to zabraknie rumu bądź cygar na naszej wyspie, jest wysłać w świat własny statek. Musimy mieć tylko łut szczęścia, by ktoś wystawił na sprzedaż dany towar. Zresztą handel w późniejszym czasie stanie się jedynym sposobem na pozyskanie towarów kolonialnych. Te luksusy, których zażyczą sobie arystokraci są w posiadaniu tylko i wyłącznie tzw. neutralnych frakcji. Są to kolebki cywilizacji Azteków, Irokezów, Chińczyków i Hindusów i nie ingerują w sprawy między graczami, ani nie pozyskują nowych terenów, jedyną ich szansą na rozwój jest wymiana towarów, co gracz będzie zmuszony czynić nie raz. Handel nie jest jednak tylko możliwością wydania pieniędzy. Jest też świetną okazją do ich pozyskania.

A pieniędzy nigdy za wiele. Utrzymanie budynków jest bardzo kosztowne, nie wykluczone, że przez dłuższy czas saldo będzie ujemne, zaś pozostałe monety w skarbcu wystarczą tylko na kilka minut. Wtedy na pomoc rusza wyciąganie od kogo się da danin i podwyższanie podatków. Aby móc bez niebezpieczeństwa podwyższać podatki, trzeba zadbać szczęście płatników, nie tylko dzięki towarom, a także dzięki budynkom usługowym. Swoją drogą błędem, bądź dużym uproszczeniem jest fakt, że nawet jeśli domostwa nie znajdują się w zasięgu działania np. opery, bądź szkoły, to i tak poziom szczęścia im podskakuje w ślad za mieszkańcami, którzy mają ten luksus. Pozwala to podnieść podatki całej klasie społecznej na danej wyspie, na szczęście jednak odcięte posiadłości nie awansują w hierarchii społecznej.

Pomocą, a czasem i wybawieniem w trudnych sytuacjach, mających kolosalne znaczenie dla naszej ekonomii są wizyty gości honorowych, którzy wyrabiają różnego typu towary, choćby narzędzia, bądź też zbierają pieniądze w szczytnym celu uzupełnienia twego skarbca. Ich wizyty są jednorazowe, do czasu wynalezienia technologii, które umożliwiają zaproszenie ich jeszcze raz. Co zaś się tyczy samych technologii, nie można liczyć na taką samą mnogość, jaka była nam dana przy łańcuchach produkcyjnych. Niemniej warto czasami się zastanowić nad niektórymi wyborami, szczególnie przy technologiach wojskowych.

Tryby gry

Dominującym trybem jest rozgrywka dowolna, to właśnie w niej poczujemy największe zalety gry. Dużym atutem tego trybu jest także mnogość opcji, możemy zmienić niemal wszystko, to z kim gramy, to jakie mają być wyspy, czy też warunki zwycięstwa. Tym, których przerazi ogrom tego trybu twórcy zafundowali samouczek, scenariusze i ANNOpedię, niestety brak kampanii.

Pozostaje jeszcze rozgrywka wieloosobowa, jednak trudno ukryć fakt, że Anno jest bardziej grą dla pojedynczego gracza. Mimo to jednak przyjemnie jest posiedzieć ze znajomym kilka godzin i w partnerskich warunkach się wspierać ekonomicznie i militarnie. Możliwa współpraca między graczami jest niewątpliwym atutem multiplayer, bo na wojnę między graczami szkoda łącza.

Rajski widok

Cała gra jest okraszona naprawdę piękną grafiką, przy czym silnik gry nie jest tak tragicznie zoptymalizowany jak innej niemieckiej produkcji, Gothic 3. Woda pięknie odbija otoczenie, roślinność jest wspaniała, animacje tętniącego miasta zapierają dech w piersiach, zaś gdy wulkan wybucha, możemy podziwiać jego majestat. Wszystko, oprócz elementów wojennych (walka, starcia ogniowe między statkami), jest tutaj perfekcyjnie dopieszczone. Można zarzucić oprawie nadmierną bajkowość, ale nie ujmuje to jej pięknie.

Nie mam też większych zastrzeżeń do sfery audio, dźwięki są takie jakie być powinny, zaś muzyka grana Brandenburską Orkiestrę Symfoniczną doskonale wpasowuje się w charakterystykę gry, tzn. jest przyjemna i lekka dla ucha. Należą się tutaj duże brawa dla polskiego wydawcy gry, Cenegi, za to, że zdecydowała się dołączyć do gry DVD-Audio z soundtrackiem gry. Minusem tego rozwiązania są niewątpliwie ograniczone możliwości słuchania muzyki z powodu nośnika, patrząc jednak na długość (70 min) i jakość (udało mi się podejrzeć, że muzyka w dwóch standardach zajmuje przeszło 2 GB) można to wybaczyć.

Innym godnym pochwalenia dystrybutora elementem jest niewątpliwie polonizacja. Dobrze dobrane głosy, porządna polonizacja (rzuciły mi się w oczy tylko dwa błędy, które wyglądały niestety na sprawkę nieprzyjaznego dla polskiego języka skryptu) i brak problemów technicznych, są czymś, co chciałbym widywać znacznie częściej w spolszczeniach.

Grzechem byłoby nie wspomnieć o intrze. Stopniem wykonania nie ustępuje tym filmikom jakie mogliśmy podziwiać w Warhammer Dawn of Wars czy Mark of Chaos, ani blizzardowskim. Jest ono wręcz przepełnione duchem Anno i tym samym jest doskonałym wprowadzeniem do gry.

Sid Meier's Anno 1701?

REKLAMA

Mimo prostoty i uproszczeń, Anno diabelnie wciąga. Może stać się monotonna po dłuższym graniu, to fakt, jednak gdy zasiądzie się do niej po kilku dniach odpoczynku, znowu zostaniesz wessany do tego wirtualnego świata. Podobne uczucie miałem grając w produkcje Sida Meiera, konkretnie chodzi mi tu o Pirates!, Railroads i po trochu Civilization. Banalne zasady, pozorna prostota rozgrywki, a mimo to, gdy wyjrzysz za okno zdajesz sobie sprawę, że nie minęło 30 min, a 7 godzin gry.

Anno 1701 jest niewyobrażalnie grywalną grą, która zajmuje długie godziny, a dzięki prostocie i lekkości rozgrywki, chętnie do niej powrócisz po dłuższym czasie. Dodatkowo uczucia, gdy patrzysz na wynik swej kilkunastogodzinnej pracy, te tętniące życiem wyspy, ach, tego nie da się opisać :). I choć ta gra nie jest przełomowa, to sądzę, że w tym przypadku byłaby to tylko wada. I już czekam z niecierpliwością na kolejne Anno, jestem pewien, że będzie równie doskonałe jak ta i poprzednie części, zaś największym problemem twórców będzie wymyślenie sensownej numeracji czwartej części.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA