Aż dziw, że to dopiero drugi Oskar dla Hopkinsa. Aktor dedykuje go Chadwickowi Bosemanowi
Anthony Hopkins nie odebrał osobiście swojego drugiego Oscara za pierwszoplanową rolę. Aktor nie połączył się też z uczestnikami i uczestniczkami gali na odległość. Może, podobnie jak przy rozdaniu nagród Bafta, akurat malował. A może po prostu spał po całodniowym korzystaniu z uroków rodzimej Walii.
Na swojego drugiego Oscara w najważniejszej aktorskiej roli czekał prawie 30 lat. W 1992 roku Akademia doceniła jego rolę w filmie „Milczenie owiec”. Dr Hannibal Lecter w wykonaniu Hopkinsa to jeden z najbardziej rozpoznawalnych czarnych charakterów w historii kina. Po drodze Hopkins otrzymywał kolejne oscarowe nominacje, m.in. za „Okruchy dnia” czy rolę drugoplanową w obrazie „Dwóch papieży”. Aż w końcu przyszedł czas na „Ojca”.
Intymna, rozgrywana głównie w jednym mieszkaniu historia pokazująca proces walki o niezależność w obliczu postępującej demencji to obraz mocny, niosący w sobie wielki ładunek emocjonalny. W filmie w reżyserii Floriana Zellera widzimy, jak Anne (świetna Olivia Colman) zmaga się z coraz wyraźniejszymi symptomami schorzenia, które występuje u jej ojca. Jednak to perspektywa seniora rodu jest tu bardziej przejmująca. Portretowany przez Hopkinsa ojciec zapomina o różnych rzeczach, powtarza te same kwestie, wychodzi z pokoju, by znaleźć się w zupełnie nowym dla siebie miejscu, gdzie spotyka ludzi, których nie poznaje. Stopniowa degradacja jego pamięci idzie w parze z ciągłą potrzebą samostanowienia i udowodnieniem córce, że doskonale poradziłby sobie bez niej.
Anthony Hopkins zadedykował Oscara Chadwikowi Bosemanowi.
Boseman odszedł w zeszłym roku w wieku 43 lat. Jego pierwszoplanowa rola w filmie „Ma Rainey: Matka bluesa” była także nominowana do Oscara i w wielu przewidywaniach to właśnie na niego w tej rozgrywce stawiano. Boseman otrzymał zresztą za ten występ pośmiertnie Złotego Globa. Tym razem jednak Akademia zdecydowała, że to ojciec Anthony'ego Hopkinsa, a nie Levee Chadwicka Bosemana otrzyma najważniejszą nagrodę.
„Ojciec” w odważny sposób pokazuje starość z tej trudnej, wymagającej perspektywy.
Nie jest to sielanka, czas odpoczynku, oddawania się ulubionym zajęciom, zabawom z wnukom czy realizowaniu swoich pasji. To codzienny bój, któremu przyglądają się bezsilni bliscy. Nie jest to starość rodem z idyllicznej wizji - piękna i harmonijna. To chaotyczny, gwałtowny proces, który ma niewiele wspólnego ze spokojnym odejściem. Co zresztą świetnie sportretował sir Anthony Hopkins, pokazując całkiem inne oblicze starzenia się niż to, z którym mamy zwykle do czynienia w kinie.
Oscarowe i głośne tytuły możesz obejrzeć w CHILI za darmo dzięki nowej promocji Logitech – sprawdź
Zdjęcie główne: Kathy Hutchins / Shutterstock.com