Im więcej konkurencji tym lepiej, przynajmniej dla kupującego. Większy wybór oznacza więcej możliwości, ale jeżeli przechodzimy już do konkretnej dziedziny, czyli serwisów streamingowych, sprawa wygląda już trochę inaczej. Mimo istnienia na rynku Spotify, Deezer, Wimp, czy Rdio, polski przedsiębiorca Piotr Kaczorowski jest pewien sukcesu swojego nowego „dziecka” Audyoo. Ma ku temu podstawy?
Póki co na polskim poletku wygrywają Spotify, Deezer i Wimp. Tyle że przez „wygrywają” mam na myśli mozolne zdobywanie nowych klientów i drobne wgryzanie się w polski rynek muzyczny. 100 tys. użytkowników, to tyle co nic, biorąc pod uwagę ilość osób, które kupują płyty, czy „piracą”. W obecnych czasach, przy abonamentach w wysokości 9,99 zł, 19,99 zł (czy nawet darmowych, ale z reklamami) trzeba się poważnie silić na uzasadnianie „piractwa”. Muzyka jest na wyciągnięcie ręki, zarówno w domowym zaciszu, jak i w kieszeni spodni.
Skoro wszystko tak wygląda cacy, to skąd tylko 100 tys. odbiorców usług streamingowych? Nie prowadziłem badań w tym zakresie, ale z rozmów ze znajomymi wynika, że winny wszystkiemu jest brak reklam. Ludzie po prostu nie wiedzą, że „tak można” - przyjść do domu, włączyć aplikację na smartfonie, komputerze czy telewizorze i cieszyć się muzyką bez wysiłku. Oczywiście jest też gros osób, które muszą poczuć płytę fizycznie w ręku i postawić sobie ją półeczce, popatrzyć na co wydało się swoje pieniądze. Jeżeli jednak chodzi wyłącznie o muzykę i jej dostępność, sprawa jest prosta – streaming.
Co nowego?
W kraju takim jak Polska (czyli nie należącym do potęg gospodarczych) ta alternatywa wydaje się najbardziej racjonalna i dlatego – jak podaje Forbes – Piotr Kaczorowski (twórca Gadu Gadu) chce tego tortu uszczknąć trochę dla siebie. Czym jednak Kaczorowski może kusić potencjalnych klientów? Ano kompresją danych, która sprawdzi się nawet przy zasięgu EDGE, elastycznym podejściem do cen, umową z jednym z operatorów (który notabene takie usługi już prowadzi z istniejącym serwisem streamingowym) i większym naciskiem na polskie nowości wydawnicze.
Co jest ważne dla użytkownika?
Z tego wszystkiego najlepiej wygląda trzecia obietnica, ale też nie do końca. Z polską muzyką w zagranicznych serwisach jest coraz lepiej. W zasadzie ciężko mi przypomnieć sobie nową płytę, której nie mógłbym dostać w Spotify, Wimp, Deezer i Rdio. Gorzej jednak sprawa wygląda ze starszymi wydawnictwami, szczególnie punkowymi, metalowymi i hip hopowymi. Na tym polu, Audyoo może zauferować polskiemu słuchaczowi naprawdę wiele. Dodatkowo włożenie wysiłku w kampanię reklamową może się opłacić, ale – paradoksalnie – nie musi.
Jeżeli Audyoo się wejdzie z impetem medialnym, jestem pewien, że pozostałe serwisy nie będą na to patrzeć bezczynnie. My – użytkownicy – możemy tylko się z tego cieszyć, większy ruch na rynku może owocować promocjami – nie liczyłbym jednak na spadki cen. Nie sądzę też, że zagraniczne serwisy nagle rzucą się na udostępnianie polskiej muzyki, aczkolwiek chciałbym się mylić. Audyoo może więc wygryźć całkowicie z rynku dogorywający serwis Muzo, który skupiał się właśnie na polskiej muzyce i dokopać na starcie starszym braciom, mimo ich większego katalogu (Deezer 30 mln utworów, Wimp 23 mln, Spotify ponad 20 mln).
Co do samego streamowania z EDGE, nie jestem pewien, czy to ogromna zaleta. Założę się, że i tak większość użytkowników zapisuje swoje playlisty offline. Poza tym martwiłbym się w tym miejscu o jakość takiej muzyki. Na wygranej pozycji jest tutaj Wimp, który oferuje umowę z T-Mobile oraz Play. O transfer nie trzeba też się martwić korzystając z Deezera, jeśli ma się telefon w Orange. Gdyby Audyoo zaszarżowało i podpisało umowę z tymi trzema operatorami (a także z Plusem), rozkład sił zmieniłby się diametralnie.
Interesująca jest też kwestia elastycznych cen, co tutaj Piotr Kaczorowski ma na myśli? Na razie szczegółów nie znamy, ale walka na tym polu z pewnością zostanie podjęta.
Co dla artystów?
Artyści powinni się szczególnie ucieszyć z wejścia na rynek Audyoo, ponieważ według zapewnień Kaczorowskiego, oprócz wpływów z ZAiKSu będą dostawać wpłaty od Audyoo. Porównując sprzedaż rodzimych płyt i tych z zagranicy w Polsce, te pierwsze są na wygranej pozycji. Takie podejście wydaje się zatem bardzo sensowne, a sprawa "Sleepify" o tym dobitnie świadczy.
Warto?
Oczywiście na podsumowanie przyjdzie czas, gdy Audyoo wejdzie już do użytku, ale już teraz widzę, że warto mieć na oku ten serwis. 10 mln utworów, to na początek „ubogo” przy reszcie konkurencji, ale prawda jest taka, że większość użytkowników i tak słucha mainstreamu dostępnego w każdym serwisie. Problem tylko w tym, że Audyoo musi się spieszyć ze zdobywaniem polskiego klienta, bo rynek zaczyna coraz bardziej puchnać (Google, Amazon), mogą pojawić się nowi gracze (Muzyka Tu i Tam), a starzy (Spotify) przejść w nowe ręce.