Trudno sobie wyobrazić, żeby za sterami "Avatara" miał stanąć ktoś inny niż James Cameron. Tak się jednak może zdarzyć. Reżyser przyznaje bowiem, że ma pomysły na 6. i 7. część serii, ale prawdopodobnie będzie musiał przekazać pałeczkę komuś innemu.
Zasada jest prosta: dopóki ludzie chcą daną serię oglądać, dopóty Hollywood będzie karmiło nas jej kolejnymi odsłonami. A widzowie bez wątpienia chcą "Avatary" oglądać. Dwie dotychczasowe części są w pierwszej trójce najlepiej zarabiających filmów wszech czasów. Przecina je tylko "Avengers: Koniec gry". Na swoim koncie mają kolejno ponad 2,9 mld dol. i 2,3 mld dol. Trójka ma się pojawić w kinach w grudniu 2025 r., a zdjęcia do czwórki rozpoczęły się parę dni temu. James Cameron spokojnie wymyśla natomiast kolejne przygody niebieskich ludzików na Pandorze, wybiegając coraz dalej w przyszłość.
"Avatar 5" jest już pewny i nawet ma gotowy scenariusz. Na ten moment Disney planuje go wypuścić w grudniu 2031 r. Na jego premierę przyjdzie nam jeszcze długo poczekać, a przecież kończący w tym roku 70 lat reżyser nie młodnieje. Oczywiście, wymyśla nowe odsłony serii, ale wydaje się już pogodzony, że niekoniecznie on stanie za ich sterami.
Więcej o "Avatarze" poczytasz na Spider's Web:
Avatar 6 i 7 - James Cameron o kontynuowaniu serii bez niego
James Cameron już wcześniej miał wprawkę w godzeniu się z myślą o ewentualnym pożegnaniu z serią. Przed premierą "Istoty wody" mówił przecież, że jeśli film nie osiągnie sukcesu komercyjnego, to nie on będzie się przejmował "Avatarem 4 i 5". Teraz w rozmowie z portalem Collider opowiada o dalekiej przyszłości Pandory już bez jego udziału, ale z zupełnie innych powodów:
Scenariusz do piątki jest już w pełni gotowy, a ja mam pomysły na szóstkę i siódemkę, chociaż w tym wypadku prawdopodobnie przekażę komuś pałeczkę. Chodzi mi o to, że śmiertelność mnie dopada. Ale czerpiemy przyjemność z tego co robimy. Kochamy to. Pracujemy ze wspaniałymi ludźmi.
Reżyser dodaje, że "Avatar" jest całkiem młodym uniwersum, a jeśli chce się, żeby coś odcisnęło na popkulturze swoje piętno, trzeba w to włożyć "całe swoje serce i energię". Dlatego właśnie nie widzi powodu, aby na razie opuszczać serię, która ewidentnie się ludziom podoba. Za przykład podaje George'a Lucasa i Gene'a Roddenberry'ego rozwijających "Gwiezdne wojny" i "Star Treka" tak długo, jak fani chcą je oglądać.
Dotychczasowe części "Avatara" możecie obejrzeć na Disney+.