REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Bracia Russo proszą fanów, żeby... nie spoilerować „Avengers: Koniec gry”. Czy twórcy skutecznie chronią nas przed tajemnicami swoich produkcji?

Jeszcze nigdy w historii przemysłu rozrywkowego nie było tak trudno ukrywać licznych tajemnic i zwrotów akcji. A nie każdy internauta potrafi się bawić i uszanować reguły gry.

17.04.2019
18:24
avengers spoilery list russo
REKLAMA
REKLAMA

Bracia Russo, czyli reżyserzy nadchodzącego widowiska „Avengers: Koniec gry”, dwoją się i troją, by aktorzy biorący udział w produkcji oraz fani nie byli w stanie zdradzić istotnych szczegółów fabuły superprodukcji Marvela. Właśnie wystosowali otwarty list do fanów, okraszając go hasztagiem: #DontSpoilTheEndgame, z prośbą o uszanowanie zasad tej wielkiej popkulturowej zabawy.

W liście możemy przeczytać:

Do wszystkich, którzy odbyli z nami tę podróż od samego jej początku, dzieląc swoje wrażenia z rodziną, przyjaciółmi, kolegami ze szkoły i z pracy. Tych, którzy tak bardzo zainwestowali swoje emocje w każdą z postaci i ich historie… Prosimy, wiedzcie, że razem z każdą osobą zaangażowaną w produkcję „Avengers: Koniec gry” ciężko pracowaliśmy przez ostatnie trzy lata z intencją dostarczenia fanom zaskakującego i potężnego od strony emocjonalnej zakończenia dla naszej wielkiej sagi.

Jedną z najwspanialszych rzeczy związanych z rozwojem intersieci jest budowanie ogromnych, globalnych społeczności, które z kolei wspomagają tworzenie wspólnot, skupionych wokół określonego zagadnienia.

Dostęp do informacji oraz prostota dzielenia się tymi informacjami jest jednak mieczem obosiecznym.

Nierzadko można spotkać na przeróżnej maści forach, grupach dyskusyjnych, bądź wątkach w social mediach przykłady ludzi, którzy nie umieją się bawić, czasem złośliwie zdradzając ludziom istotne szczegóły z fabuły serialu bądź filmu.

Sam pamiętam traumę mojego kolegi z ławki szkolnej, któremu koleżanka zdradziła szczegóły finału filmu „Matrix Rewolucje”. To naprawdę nic miłego. Kiedyś, z oczywistych względów, spoilery rozchodziły się o wiele trudniej. Słynny cliffhanger na zakończenie pierwszej „Planety małp” z 1968 roku czy nawet wieść o (uwaga, spoiler!) tym, że Darth Vader jest ojcem Luke’a Skywalkera nie były aż takie łatwe do znalezienia.

Dziś social media rozwinęły się do tego stopnia, że powstały konkretne ruchy, a wręcz pewna kultura walcząca ze spoilerami. Nie tylko w obrębie artykułów czy wpisów na forach, ale też kontrolując „wycieki” od członków ekipy czy aktorów biorących udział w produkcji. Nie bez powodu aktorzy w wywiadach promujących nowe odsłony „Gwiezdnych wojen” czy „Avengers” często pół żartem wyznają, że gdyby zdradzili cokolwiek odnośnie fabuły, to na ich czołach pojawiłyby się czerwone punkty z celowników snajperów wynajętych przez studio filmowe.

Do branżowej legendy przeszły już chyba niefrasobliwe zachowania dwóch członków ekipy Avengersów, czyli Marka Ruffalo oraz Toma Hollanda, czyli kolejno Hulka i Spider-Mana.

Pierwszy z nich może się pochwalić prawdopodobnie najbardziej imponującym spoilerem filmu w historii medium. Podczas przedpremierowego pokazu „Thor: Ragnarok” Ruffalo był jedną z nielicznych osób, która mogła mieć przy sobie wówczas smartfona. Aktor rozpoczął relację z wydarzenia na Instagramie, po jej zakończeniu schował telefon, ale… nie wyłączył go. Obserwujący relację na Insta mogli, wprawdzie bez obrazu, ale z fonią, prześledzić pierwsze 15 minut filmu.

Tom Holland z kolei pośród społeczności Marvela od dawna znany jest jako naczelny spoiler-man. Młody aktor po prostu nie potrafi trzymać języka za zębami.

Ze spoilerami całkiem ciężkie życie ma też HBO. Przed premierą 7. sezonu „Gry o tron” w serwisie Reddit wyciekło streszczenie całej serii. Przy okazji 8. sezonu środki bezpieczeństwa wzmożono, ale fani tak czy tak szukają możliwości, by jakoś „wyszarpać” wieści na temat kolejnych zwrotów akcji czy niespodziewanych śmierci kluczowych postaci.

Przy okazji produkcji nowej trylogii „Gwiezdnych wojen” ekipa była z góry przygotowana na zapobieganie jakimkolwiek wyciekom. Aktorzy skutecznie i umiejętnie wstrzymywali się od zdradzania jakichkolwiek szczegółów, zresztą nie zawsze dostawali pełne wersje scenariusza. A ten z kolei drukowany był na czerwonym papierze, by nie można było go zeskanować i skopiować. Doszło do tego, że nawet premiery linii zabawek czy ścieżki dźwiękowej były przesuwane na kilka dni po premierze, by ograniczyć jakiekolwiek informacje mogące zdradzić fabułę filmu.

przebudzenie mocy na planie

Ale i tak najwięcej logistycznego wysiłku w „obronę przed spoilerami” włożyli włodarze Disneya i Marvela, szczególnie podczas produkcji „Avengers: Wojna bez granic” oraz „Koniec gry”.

Oprócz standardowych środków bezpieczeństwa aktorzy nie widzieli na oczy pełnego scenariusza do obu filmów. Dostawali wyłącznie fragmenty ze scenami, w których sami występowali. Co więcej, dostawali oni także scenariusze scen, które ostatecznie w ogóle nie znalazły się w skończonym filmie. A i to nie wszystko, bo później kolejne „udawane” sceny z „Endgame” były naprawdę kręcone, w tym także pięć różnych zakończeń filmu. Wszystko to sprawia, że na dobrą sprawę nikt, poza reżyserami i Kevinem Feige, nie wie jak naprawdę kończy się finał Avengersów.

REKLAMA
avengers endgame spojlery mem

Oczywiście i to nie powstrzyma ciekawskich fanów, a także tych, którzy lubują się w psuciu zabawy innym. Nigdy na dobrą sprawę nie rozumiałem dziennikarzy, którzy podczas wywiadów z twórcami domagają się tego, by zdradzili jakieś szczegóły i sekrety. Po co? By psuć ludziom przyjemność z oglądania filmu? Już widzę miliony ludzi czekających na „Koniec gry”, którzy jeszcze przed obejrzeniem chcą się dowiedzieć jak się kończy. Nasza niezdrowa ciekawość wygrywa ze zdrowym rozsądkiem do tego stopnia, że sami potrafimy psuć sobie zabawę. I teoretycznie droga wolna, tylko jaki to ma sens?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA