Nie wiem czy postradałem zmysły czy nieświadomie nawąchałem się kleju albo uderzyłem przypadkiem w głowę, ale najnowszy singiel Backstreet Boys mi się podoba!
Odnoszę wrażenie, że nowy album In A World Like This będzie brzmieć dużo lepiej niż poprzedni krążek This Is It, który był okropny. W zasadzie to wszystkie płyty Backstreet Boys z ostatnich 13 lat były straszne, a jedynym singlem do tej pory wartym uwagi był Incomplete. Chyba czas przełamać złą passę.
Nowa płyta ma się ukazać 30 lipca b.r. Materiał powstał dzięki słynnemu producentowi pop Maxowi Martinowi. Lista przebojów tego pana jest bardzo długa, począwszy od Everybody (Backstreet Boys) z 1997 roku, a kończąc na We Are Never Ever Getting Back Together (Taylor Swift) z 2012 roku. Można się, więc po nim wiele dobrego spodziewać. Martin przestał współpracować z boysbandem w 2000 roku i wiemy jak to się skończyło…
Teraz dream team powraca i serwuje nam całkiem przyzwoity pop. Za pierwszym razem miałem niemiłe wrażenie, jakby za utworem stała o 15 lat starsza grupa One Direction. Brzmienie jest faktycznie całkiem podobne do tych brytyjskich kastratów. Jednak to, co odróżnia In A World Like This od chłamu One Direction, to po prostu dojrzałe, męskie i nieirytujące wokale oraz mocny, rytmiczny refren.
Możliwe, że te pozytywne wrażenia, to tylko sentyment wyniesiony z dzieciństwa, ale i tak In A World Like This mogę odhaczyć już na liście guilty pleasures. Jednak w żadnym wypadku nie jest tak, że jaram się tym jak nastolatka i będę piszczeć na dźwięk słów „Backstreet Boys”. Chciałbym tylko, żeby stare boysbandowe wygi pokazały młodym wilkom, gdzie ich miejsce.