REKLAMA

Czy to kogoś w ogóle dziwi? Disney szykuje „aktorską” wersję „Bambi”

Przygotujcie się na to, że wasze dzieciństwa ponownie zostaną poddane terapii szokowej. Przed nami kolejny niepotrzebny nikomu remake animacji Disneya. Po „Królu Lwie” przyszedł czas na „Bambi”. Nie zdziwię się, jak i ten film wyreżyseruje Jon Favreau.

bambi disney
REKLAMA
REKLAMA

Naiwny był ten, kto sądził, że „Król Lew” zakończy wtórny pęd ku niepotrzebnym remake'om klasycznych animacji studia Myszki Miki. Tym bardziej, że „Król Lew” A.D. 2019 pobił całą masę kasowych rekordów. W niecały miesiąc po premierze animowany komputerowo remake kultowej animacji nie tylko w ekspresowym tempie zarobił ponad 1,3 mld dol., ale też stał się najbardziej kasową animacją w historii kina(!). Lada moment dołączy też do dziesiątki najbardziej kasowych filmów wszech czasów. Przynajmniej bez uwzględnienia inflacji.

krol lew box office

Spodziewałem się wieści o remake'u „Bambi”, choć do niedawna podchodziłem do tego z przymrużeniem oka. Oczywiście „Bambi” również będzie trójwymiarową, fotorealistyczną animacją komputerową. Z czym też mam niemały problem. Paradoks ramake'ów Disneya polega na tym, że ów fotorealizm na dobrą sprawę kompletnie nie pasuje do ram fabularnych i poetyki, zarówno „Króla Lwa”, jak i „Bambi”. Po co widzom realnie wyglądające zwierzęta, które mówią ludzkim głosem i śpiewają piosenki? Animacja rysowana nie tylko miała w sobie czar, lekkość i wizualną poezję, ale też zamykała te historie w ramy baśni.

Fotorealizm zabija nie tylko ten czar i magię niepotrzebną dosłownością, ale też tworzy dziwną mutację filmu przyrodniczego z gadającymi zwierzakami.

Dziwi mnie jednak wybór materiału na remake. Disney zapewne idzie prostą linią skojarzeń i skoro fotorealistyczne zwierzęta w „Królu Lwie” tak dobrze się sprzedały, to czas na kolejną historię ze zwierzakami w CGI. „Bambi’ jednak jest o wiele trudniejszym przypadkiem niż „Król Lew”. To historia o symbiozie w przyrodzie. O tym, jak mały jelonek poznaje uniwersalne prawdy o życiu.

Jest to też film o ekologii, przestrzegający przed nadmierną ingerencją w przyrodę. Mimo wszystko jednak podany w spokojnym tempie, które w wersji fotorealistycznej bez dwóch zdań będzie wyglądać jak film przyrodniczy.

Artystycznie, względem „Króla Lwa” czy „Księgi Dżungli”, „Bambi” również nie będzie krokiem naprzód.

Lwy, hieny czy żyrafy są o wiele większym wyzwaniem dla animatorów niż jelenie, króliki bądź wiewiórki. Jeśli więc sądzicie, że „Król Lew” był niepotrzebnym filmem, to „Bambi” w wersji CGI zapewne zweryfikuje ten osąd.

REKLAMA

Szkoda, że jeśli już Disney musi skupiać się na zarabianiu pieniędzy na wtórnych remake'ach, nie sięgnie po ciekawsze materiały ze swojego skarbca. Już większy sens miałoby zrobienie remake'u „Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków” – przynajmniej byłoby to jakieś wyzwanie i pokazanie czegoś innego.

Albo np. niedocenianej i zapomnianej „Planety skarbów”, w której można by puścić wodze fantazji, jako że w tej animacji spotykały się ze sobą kino przygodowe, opowieści o piratach, science-fiction oraz komedia, a motywy pirackie mieszały się tu z latającymi statkami kosmicznymi i podróżami pośród gwiazd.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA