REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

"Colors" Becka to album, którego zazdrości mu pewnie niejedna gwiazda popu - recenzja Spider's Web

Jeden z najbardziej eklektycznych i utalentowanych muzyków w branży powraca ze swoim bodaj najbardziej rozrywkowym albumem zatytułowanym "Colors".

13.10.2017
17:00
beck colors
REKLAMA
REKLAMA

Beck jest bez wątpienia cudownym dzieckiem popkultury. Jego trwająca ponad dwie dekady kariera to ciąg znakomitych albumów, z których właściwie każdy różni się od poprzednika. Różni się tak instrumentarium jak i w obrębie gatunków, jakie reprezentuje. Są ludzie, którzy kojarzą Becka głównie z muzyką folk (który grał na pierwszych płytach), jeszcze inni z funkiem i R&B (na płycie "Midnite Vultures") albo garażowym rockiem (na "Modern Guilt").

Beck za nic w świecie nie chce się przyporządkować jednemu gatunkowi i sukcesywnie ucieka przed wrzuceniem się w jakąkolwiek szufladę.

Bardzo mi to imponuje, choćby dlatego, że potrzeba nie lada umiejętności muzycznych i kompozytorskich, by tak płynnie przechodzić z jednego gatunku do drugiego. Poza tym, szeroko rozumiana kultura popularna w większości polega właśnie na tym, by się podporządkować danemu nurtowi i się go kurczowo trzymać. Beck tymczasem nie idzie na łatwiznę i nie pozwala swoim fanom przyzwyczaić się do jednego stylu, poszerzając przy okazji ich horyzonty muzyczne.

Uważam więc Becka z muzyka alternatywnego z prawdziwego zdarzenia. Być może nawet jedynego, jeśli mielibyśmy zbadać głębiej sens i etymologię określenia „alternatywny”.

Co więcej, wszystkie trzynaście albumów, które do tej pory nagrał Beck, nie tylko prezentują bardzo wysoki poziom muzyczny, ale też, jakimś cudem, scalają się w spójną całość, pomimo wspomnianych wcześniej różnic. Bez względu na to, czy słyszymy Becka w wersji funk, czy folk, wiemy, że to on.

"Colors" z jednej strony stanowi kapitalne podsumowanie jego dotychczasowej dyskografii, a z drugiej przynosi fantastyczny powiew świeżości.

Tym razem bowiem, muzyk nagrał płytę czysto rozrywkową, wręcz dyskotekowo-klubową.

Wystarczy posłuchać fenomenalnego pierwszego, tytułowego kawałka, by wczuć się w atmosferę całości. Świetny beat wraz z basem i elektronicznymi wstawkami sprawiają, że aż nogi same rwą się do tańca, a w nas wstępuje zupełnie nowa energia.

Słychać na "Colors" wiele wpływów z muzyki lat 80., ale nie tych najbardziej oczywistych, bliższych raczej takim grupom jak Talk Talk niż Michaelowi Jacksonowi.

Przy okazji Beck wplecie gdzieniegdzie funkową rytmikę (No Distraction), innym razem nawiąże lekko do Beatlesów (Dear Life). Wszystko to łączy się w naprawdę elektryzującą dawkę popu na najwyższym poziomie.

Produkcyjnie "Colors" jest prawdziwym majstersztykiem.

Każdy z utworów brzmi świeżo, ma po prostu rewelacyjne, nieoczywiste aranżacje, dalekie od banału, a przy tym z łatwością wpadające w ucho.

REKLAMA

Twórczość Becka nie przestaje mnie zadziwiać. Podobnie jak jego wszechstronność. "Colors" jest albumem, którego może mu zazdrościć Justin Timberlake i niejedna gwiazda popu. Pełna radości i "muzycznych kolorów" przynosi nam powiew lata w środku jesieni.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA