Czarny piorun uderzył tak mocno, że aż czuć powiew świeżości. Black Lightning - recenzja
Już niedługo na telewizyjne ekrany trafi nowy superbohater. Black Lightning różni się jednak od Green Arrowa, Flasha i Supergirl jak dzień od nocy. Polacy będą mogli śledzić jego przygody w serwisie Netflix.
OCENA
Stacja telewizyjna CW stworzyła kolejny, piąty już serial na podstawie komiksów DC. Tym razem na tapet wzięto bohatera o pseudonimie Black Lightning, który panuje nad elektrycznością. Nowa produkcja odcina się grubą kreską od poprzednich produkcji z Arrowverse.
Black Lightning opowiada o wyzwaniach stojących przed dojrzałym mężczyzną.
Dotychczasowe seriale skupiały się na bardzo młodych herosach. Green Arrow, Flash, Supergirl i większość z legend stawiają dopiero pierwsze kroki w dorosłości. W przypadku pozostałych herosów byliśmy z nimi od pierwszych chwil, gdy zyskali supermoce i zaczęli walczyć ze złem i występkiem.
Black Lightning zaczyna się w zupełnie innym punkcie. Nie poznajemy tu bezpośrednio tzw. origin story tej postaci. Wręcz przeciwnie - bohater na 9 lat przed wydarzeniami przedstawionymi w serialu porzucił swoje alter-ego. Odwiesił do szafy strój i zajął się życiem.
Główny bohater Black Lightning jest dyrektorem szkoły.
Jefferson Pierce stwierdził, że bardziej przysłuży się społeczeństwu, pomagając młodym ludziom na początku ich życia, niż walcząc z bandytami. W świecie komiksów nie jest to nowatorski koncept, ale w bazujących na nich produkcjach telewizyjnych jeszcze nie zdążył się opatrzyć.
Już to odróżnia Black Lightning od pozostałych produkcji. Bohater w dodatku mierzy się z innymi wyzwaniami, niż jego młodsi koledzy z pozostałych seriali. Jest ojcem dwóch córek, a ich bezpieczeństwo traktuje priorytetowo. Nie chce wracać do prania bandytów po twarzach.
Skoro jednak dostał swój własny serial, nie ma wyboru.
W mieście, w którym rozgrywa się akcja serialu Black Lightning, przestępczość kwitnie. Policja nie radzi sobie z gangsterami, którzy wciągają na złą ścieżkę kolejne pokolenie młodych ludzi. Dyrektor jednej szkoły, wbrew swoim marzeniom, nie jest w stanie zmienić świata na lepsze zza biurka.
Obejrzałem jak na razie dwa odcinki Black Lightning, ale działo się w nich naprawdę sporo. Już na samym początku serialu córki głównego bohatera zostają porwane, co zmusza go ponownego przywdziania nieco tandetnego stroju. Poznajemy jego sprzymierzeńca, który staje się jego zapleczem.
Twórcy - podobnie jak bohater - starają się unikać akcji rodem z komiksów.
Serial nie straciłby wiele, gdyby pominąć wątek superbohaterski. Walka ze złem jest tylko dodatkiem, a w pierwszych dwóch odcinkach mnóstwo czasu poświęcane jest na zarysowanie innych postaci. Są nimi rodzina Jeffersona, czyli córki i była żona, a także jego przyjaciele i współpracownicy.
Czuć, że świat, w który wchodzimy, od lat żył własnym życiem. Zamiast dostawać wszystko na tacy sporo trzeba wnioskować z kontekstu. Serial korzysta z flashbacków, by pokazać kulisy porzucenia stroju przez Pierce'a, ale robi to tylko po to, by zarysować dynamikę relacji międzyludzkich.
W kontekście tego serialu nie da się też nie poruszyć tematyki rasizmu.
Black Lightning mało finezyjnie nakreśla tę problematykę już w pilocie. Obserwujemy scenę, w której główny bohater zostaje zatrzymany na drodze tylko ze względu na kolor swojej skóry, co bez ogródek wypomina policjantowi. Ta jedna scena nadaje ton całej opowieści, a motyw nierównego traktowania powraca.
Serial nie jest pierwszą produkcją, w której czarnoskóry heros gra pierwsze skrzypce. Już wcześniej pojawił się Luke Cage w serwisie Netflix z konkurencyjnego uniwersum Marvela, a w tym roku swój solowy film w ramach MCU dostanie też Black Panther.
Black Lightning na szczęście nie jest politycznym lub obyczajowym manifestem.
To tylko i aż dobry serial zwracający czasem mniej, a czasem bardziej subtelnie uwagę widza na problemy trapiące współczesne społeczeństwo. Nie jest jednak nachalnie moralizatorski i po prostu dobrze się go ogląda.
Pierwszy odcinek Black Lightning od telewizji CW już teraz trafił do emisji w Stanach Zjednoczonych, a już za tydzień ma pojawić się w Polsce na platformie Netflix. Kolejne odcinki będą emitowane co tydzień.