REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Film "Blisko" uderzy was prosto w serce. Jest nominowany do Oscara

Oto jeden z konkurentów polskiego "IO" do Oscara dla najlepszego filmu międzynarodowego. "Blisko" już weszło do kin i możemy przekonać się, jak wypada na tle historii o osiołku od Jerzego Skolimowskiego. Jest to produkcja tak intymna, że aż bolesna. Jest zmysłowa i emocjonalna, przez co bardzo łatwo płynąć z jej rytmem.

17.02.2023
19:33
blisko recenzja
REKLAMA

"Blisko" na kilometr pachnie oszustwem. To film wycyzelowany, matematycznie wręcz precyzyjny. Jego emocjonalność staje się krzykliwa, bo Lukas Dhont nie stroni chwytów poniżej pasa. Dlatego zabiera nas na belgijską wieś, gdzie wakacyjny klimat, zachęca do beztroskiej zabawy. Można się zachłysnąć zapachem zielonej trawy i na własnej skórze poczuć letnie powietrze. Okoliczności przyrody nie tylko oddziałują na nasze zmysły, ale też sprzyjają więc emocjonalnemu rozbudzeniu Leo i Remiego.

Bohaterowie mają po 13 lat. Spędzają ze sobą każdą wolną chwilę. Korzystając z pięknej pogody, bawią się na świeżym powietrzu, rozmawiają, droczą się. Kiedy wspólnie nocują, śpią na jednym łóżku. Coraz bardziej się do siebie zbliżają. Są nierozłączni. Dlatego, gdy wakacje dobiegają końca, a oni trafiają do tej samej klasy, na lekcjach zawsze siedzą obok siebie. Dla ich rówieśników taka zażyłość między dwoma chłopakami wydaje się dziwna. Dzieci, jak to dzieci, dopytują, komentują i się interesują. Leo zaczyna więc wyznaczać granice przyjaźni z Remim.

REKLAMA

Czytaj także:

Blisko - recenzja filmu

Nie spodziewajcie się opowieści w stylu "Naszej klasy", gdzie homofobiczna przemoc nastolatków, napędzała spiralę tragicznych wydarzeń. W "Blisko" brutalności nie uświadczycie. Wszystko rozgrywa się na niskich tonach. Społeczny nacisk nie przyjmuje formy gnębienia, ani nawet ostracyzmu. Nie o tym "Blisko" jest. Fabuła skupia się na bohaterach i ich emocjach. Dlatego pierwsza połowa filmu to opowieść o represji własnej tożsamości. Pod wpływem pytań kolegów i koleżanek, Leo nie czuje się wystarczająco chłopięcy. Chcąc dać wyraz swojej młodzieńczej męskości, zaczyna grać w hokeja i coraz bardziej dystansuje się od Remiego. Zmiana miejsca podczas wspólnego leżenia na trawie i rozłożenie sobie materaca obok łóżka przyjaciela, urastają więc do rangi gestu ostatecznego odrzucenia.

Blisko - recenzja filmu

"Blisko" ma w sobie coś z humanistycznej wrażliwości filmów braci Dardenne. Dhont jest tu cierpliwym obserwatorem, który z dokumentalną cierpliwością obserwuje zachowania swoich bohaterów. Podgląda ich, szukając sedna najgłębszych, młodzieńczych doświadczeń. Tym samym w drugiej połowie produkcja płynnie przechodzi w opowieść o stracie, przepracowywaniu traumy, duszeniu poczucia winy. Czekamy na krzyk rozpaczy, ale on nie nadchodzi. Przyjmuje bowiem formę szeptu, cichego łkania o pomoc, lakonicznej spowiedzi podczas jazdy samochodem.

Blisko - tak szczere, że aż boli

REKLAMA

Kamera Franka van den Eedena, który współpracował już z Dhontem przy okazji "Girl", zawsze jest blisko twarzy postaci. Jakby chciała zajrzeć do ich wnętrza. Narzucaną intymnością, nieraz nas przydusza. Ciągle szuka tej drobnej zmiany wyrazu twarzy i subtelnego gestu, aby móc nam powiedzieć coś więcej, niż widać na pierwszy rzut oka. Pokazać, co kryje się pod prezentowaną nam powłoką. Wydobyć całe bogactwo znaczeń opowiadanej historii. Wszystko po to, aby poruszyć nas do żywego.

Jest to oczywiście manipulacja. Tanie zabiegi nie sprawiają jednak, że chce się ten film odrzucić. Z tych obliczonych działań, bije bowiem mnóstwo szczerości. Dlatego to coming-of-age drama skrywa w sobie uniwersalną prawdę o doświadczeniu dojrzewania i byciu młodym mężczyzną, której nie przeinaczają gatunkowe klisze. Swoim refleksyjnym nastrojem, "Blisko" uderza więc tam, gdzie boli najbardziej.

"Blisko" już w kinach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA