"Blue Jay": lepszego filmu o miłości na weekend nie znajdziecie. Obejrzycie go na Netfliksie
Kochamy oglądać filmy o miłości. Tych na przestrzeni lat powstało naprawdę dużo i można pogubić się w gąszczu love stories. Jeśli szukacie czegoś romantycznego na weekend, z wciągającą, poruszającą historią i z niesamowitą chemią między aktorami, wybierzcie czarno-biały "Blue Jay", dostępny na Netfliksie.
"Blue Jay" jest jednym z tych filmów, które są bardzo oszczędne w formie, niemal minimalistyczne. W czarno-białym obrazie w reżyserii Alexa Lehmanna oglądamy tylko dwójkę aktorów, dosłownie, bo poza nimi nie ma absolutnie nikogo. Jednak Mark Duplass oraz Sarah Paulson stworzyli takie kreacje i taką opowieść, że nie ma mowy o żadnej nudzie. Ba! Emocje są nawet większe, niż przy oglądaniu filmu z większą obsadą. Premiera "Blue Jay" miała miejsce podczas 41. Międzynarodowego Festiwalu w Toronto, 12 września 2016 roku. Jeśli nie wiedzieliście tego filmu kilka lat temu, to nic straconego, gdyż produkcja dostępna jest na Netfliksie.
Więcej o zagranicznych filmach przeczytasz na Spider's Web:
"Blue Jay" - czemu warto obejrzeć ten film?
Jim powraca do rodzinnego miasteczka, by uporządkować sprawy po śmierci matki. Amanda z kolei odwiedza swoją ciężarną siostrę. Gdy spotkają się przypadkiem w supermarkecie, umówią się na kawę.
Widzowie szybko dowiadują się, że ta dwójka w czasach licealnych była bardzo zgraną parą. Dlatego spotkanie po latach zamienia się w nostalgiczną wspominkę, pełną śmiechu, radości i czułości. "Blue Jay" jest filmem w duchu definicji kina mumblecore. To gatunek kina niezależnego skupiający się na improwizowanych dialogach i skromnym budżecie. Zamiast fabuły w centrum filmu widoczne są przede wszystkim osobiste relacje głównych bohaterów.
Wypisz wymaluj "Blue Jay". Jak się okazuje, film nie posiadał pełnego scenariusza, natomiast aktorzy posługiwali się jedynie streszczeniem. Reszta z kolei leżała w kwestii ich improwizacji. I trzeba przyznać, że ten element bardzo się im udał. Między głównymi bohaterami widać niesamowitą chemię, szczere dialogi, a gdy się śmieją, wyglądają, jakby naprawdę się znali i byli parą.
Razem z Jimem i Amandą przechodzimy z supermarketu, w którym spotkali się po latach, do kawiarni, osiedlowego sklepu, w którym za młodu pili piwo i jedli żelki. Następnie idziemy z nimi nad rzekę, a później kontynuujemy spotkanie w domu mamy Jima. Główni bohaterowie wspominają dawne czasy, chichocząc raz po raz, słuchają płyt z młodości, przeglądają stare pamiątki, a nawet odgrywają scenki sprzed lat. Są już na innych etapach życia, lecz to spotkanie uruchamia w nich najmocniejsze na świecie wspomnienia, gdy byli tak bardzo w sobie zakochani. Mało tego, po latach są w stanie powiedzieć sobie rzeczy, których nie mówili nikomu innemu.
Sielanka młodzieńczych wspomnień kończy się w momencie pewnych słów, które wypowiada w stronę Amandy Jim. Wtedy też widzowie dowiadują się, dlaczego tej dwójce, która tak dobrze dogadywała się ze sobą, nie wyszło. Obraz porusza temat odpowiedzialności, dojrzałości i tego, jak niektóre decyzje wpływają na nasze dalsze życie. Amanda i Jim nie byli gotowi na pewne decyzje. Jednodniowe spotkanie po latach zapamiętają zapewne na zawsze.
Mały-wielki film, bez wyciskania łez i emocjonalnego szantażu
Choć w filmie nie brakuje szczerych emocji i niełatwych tematów, absolutnie nie dostajemy żadnego wyciskacza łez. Nawet, gdy Jim i Amanda rozmawiają o trudnych tematach, potrafią się szczerze roześmiać. To historia, która mogła wydarzyć się naprawdę, być może dlatego ten film przeżywa się tak mocno, a emocje zostają z widzem jeszcze długo po zakończeniu seansu. "Blue Jay" to minimalistyczne, małe-wielkie nostalgiczne kino w sam raz na jesienny weekend.