REKLAMA

Orki, elfy i ludzie w jednym świecie. Bright to początek arcyciekawego uniwersum Netfliksa - recenzja

Jako film akcji, Bright jest po prostu poprawny. Jako brama do nowego, autorskiego uniwersum Netfliksa, film Davida Ayera działa niczym bilet, z którego grzechem byłoby nie skorzystać.

Bright to początek arcyciekawego uniwersum Netfliksa - recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Byłem w szoku, gdy zobaczyłem oceny zachodnich krytyków. Ci rozsmarowali Bright po ścianie, doszukując się w filmie krytyki społeczeństwa multi-kulti, zachęcania do segregacji rasowej, promowania rasizmu i masę innych występków. Amerykańscy i zachodnioeuropejscy recenzenci okrzyknęli ten tytuł toksycznym, nazywając go jednym z najgorszych filmów całego 2017 roku. Mam wrażenie, że oglądaliśmy dwie różne produkcje.

Dla mnie Bright to wstęp do czegoś większego. Netflix może zbudować arcyciekawe uniwersum.

Tak oto w świecie wzorowanym na ziemską współczesność koegzystują rasy ludzi, elfów oraz orków. Codzienność za oknem przenika się ze światem fantasy. Po ulicach pędzą samochody, podczas gdy na niebie latają smoki. Piękne i bogate elfy rządzą światem, ludzie stanowią chciwą i łatwą do zmanipulowania klasę średnią, podczas gdy orkowie przypominają imigrantów oraz mieszkańców latynoskich gett.

Świetnie wygląda to w praktyce. Widok orka z wystającymi kłami, który nosi szerokie spodnie, koszykarską koszulkę i raperską czapkę jest czymś niepowtarzalnym. David Ayer świetnie pokazuje rasowe i klasowe różnice. Biali policjanci stosują przesadną siłę podczas zatrzymań orków. Elfy mają własne, zamknięte dzielnice, pięknie przystrzyżone trawniki i najlepsze samochody. W tle widać również wróżki, centaurów, a nawet smoki.

 class="wp-image-118555"

Oczywiście poszczególnym rasom bardzo trudno jest się ze sobą dogadać. Wszystko przez wydarzenie sprzed 2000 lat, które podzieliło świat na dwa wielkie obozy - zwolenników nienazwanego Mrocznego Władcy oraz jego przeciwników. Ostatecznie wygrali ci drudzy, a stronnicy quasi-Saurona popadli w niełaskę. Wśród nich były również orki. Świat jednak idzie do przodu i tak oto pierwszy ork w historii wstępuje do struktur policji. Oczywiście nie każdemu się to podoba.

Will Smith nie jest zachwycony, że jego partner posiada dwa wielkie, wystające i ostre kły.

Relacja między Willem Smithem oraz schowanym pod makijażem Joelem Edgertonem jest głównym motorem napędowym filmu. Różnice na tle rasowym to nieskończony worek gagów i ciekawych dialogów, który zostaje po mistrzowsku wykorzystany w pierwszej połowie filmu. Aż chce się go oglądać. Muszę się przyznać, że prychnąłem pod nosem w trakcie jednego z gagów, co takiemu ponurakowi jak ja zdarza się naprawdę, naprawdę rzadko. Dialogi na linii Smith - Edgerton są kapitalnie rozpisane.

Niestety, pozostali bohaterowie ze świata Bright nie dostają tyle uwagi i czasu na taśmie. Postaci są prowadzone w pośpiechu, przez co nie nabierają odpowiedniej głębi i kompleksowości. Są tylko błahym dodatkiem. Gdyby ich zabrakło, raczej nikt by tego nie odnotował. Szkoda, bo potencjał drzemiący w takich charakterach jak dystyngowany elfi agent Serling, był gigantyczy.

 class="wp-image-118561"

Bright znacznie psuje się w drugiej połowie, gdzie dochodzi do zintensyfikowania akcji.

Gdy producenci filmu przestają pokazywać ciekawy świat Netfliksa, Bright zaczyna się rozjeżdżać. Wszystko przez galopującą akcję, która dusi zarówno dobre tempo pierwszej połowy, jak również samego widza. Wymiany ognia jest po prostu zbyt dużo. Odgłosy wybuchów i wystrzałów zaczynają męczyć. Gdyby zrezygnowano z połowy starć, Bright byłby znacznie, znacznie lepszy.

REKLAMA

Autorska produkcja Netfliksa zyskałaby również na ograniczeniu liczby wątków. Mroczny Władca, przepotężny artefakt, korupcja w policji Los Angeles, zbuntowane elfy - powstaje nieprzyjemny miszmasz, przez który tracimy z oczu główny cel przyświecający bohaterom. Producenci galopują ze scenariuszem, tnąc i spłycając masę wątków. Osobno każdy z nich byłby świetny i zasługiwał na własny film. Razem trudno wskazać chociaż jeden, który został poprowadzony bardzo dobrze.

Nie zmienia to faktu, że Bright jest przyjemnym dziełem. Netflix wydał na ten tytuł 90 mln dol. Ta suma na pewno się zwróci, o ile platforma VoD wykorzysta niesamowite filmowe uniwersum. Zdaje się, że tak właśnie będzie, ponieważ Bright 2 już został zapowiedziany.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA