REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki /
  3. Seriale

Powieść "Broadchurch" Erin Kelly to coś w rodzaju rozbudowanego scenariusza. Serial jest zdecydowanie lepszy

Filmowców, którzy na warsztat biorą powieść i kręcą adaptację dzieł literackich mamy w ostatnim czasie bardzo dużo. Jest to praktyka stara jak świat i taka, która dobrze się sprzedaje. W ostatnich czasach pojawiają się też seriale, które są ekranizacjami książek. Żeby nie szukać daleko, mamy choćby "Wayward Pines" z Mattem Dillonem w roli głównej, który całkiem niedawno miał swoją premierę. Nieco inaczej rzecz ma się z książkami, które powstają na postawie dzieł filmowych czy serialów.

26.06.2015
17:30
Z małego ekranu na karty powieści. "Broadchurch", Erin Kelly - recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

Praktyka ta jest zdecydowanie rzadsza i budząca nieco mój niepokój. Zawsze zastanawia mnie, dlaczego ktoś podejmuje się takiego kroku. Zadanie to nie kojarzy mi się z twórczą pracą, a raczej robotą rzemieślnika, który odtwarza to, co już zobaczył. Ktoś mógłby powiedzieć, że rzecz ma się tak samo w przypadku adaptacji ksiażek na dzieła filmowe. Widzę tu jednak sporą różnicę. Stworzenie filmu na podstawie powieści wymaga ogromnej wyobraźni, zmiany myślenia, znalezienia sposobu jak pokazać to, co da się opisać, a nie zawsze da się łatwo pokazać.

erin kelly broadchurchW przypadku stworzenia dzieła literackiego na podstawie filmu czy serialu, dochodzi raczej do nazwania słowami emocji czy wydarzeń, które uprzednio widziało się na ekranie.

Moje obawy do tej pory były jednak zupełnie nieuzasadnione, bowiem nie zetknęłam się jeszcze z książką, która powstałaby na podstawie filmu czy serialu. Kiedy dowiedziałam się, że niebawem swoją premierę ma "Broadchurch", powieść napisana przez Erin Kelly, mimo wrażenia że to może się nie udać, byłam zaintrygowana. Brytyjską produkcję "Broadchurch" widziałam jakiś czas temu i bardzo podobała mi się jej atmosfera, klimat, aktorzy; ciekawiły prezentowane wydarzenia związane ze śmiercią jedenasoletniego chłopca, Danny'ego Latimera. Do tej pory serial doczekał się dwóch sezonów, z których ostatni mogliśmy zobaczyć w tym roku. Powieść Erin Kelly skupia się głównie na wydarzeniach z pierwszej serii, nieznacznie zahaczając o początek drugiej.

Fabuła "Broadchurch" to historia, jakie coraz częściej spotykamy w serialach.

broadchurch sezon 2 latimer

Ot, mamy małe miasteczko, tytułowe Broadchurch, w którym wszyscy się znają. Na pozór spokojne z sympatycznymi mieszkańcami, naprawdę tajemnicze, gdzie każdy ma swoje sekrety, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Na początku poznajemy sierżant Ellie Miller, która właśnie wróciła z wakacji. Miller udała się na urlop i po powrocie spodziewa się awansu. Niestety, kiedy dociera na policję, okazuje się, że jej wymarzone stanowisko przydzielono komuś innemu.

Tym kimś jest Alec Hardy, który nie zna miejscowych zwyczajów jest obcy i co więcej, wcale nie podoba mu się to małe miasteczko, jego szczęśliwi mieszkańcy i ich zwyczaje.

Miller i Hardy nie kryją do siebie braku sympatii. Detektywi wydają się najbardziej niedobraną parą współpracowników na świecie. Wkrótce jednak oboje będą sobie potrzebni. On jej, aby nauczyła się braku zaufania do wszystkich i prowadzenia poważnego śledztwa, ona jemu, by ten wczuł się w miejscowe sprawy, rozumiał, kto jest kim w miasteczku, które doczeka się prawdziwego skandalu. Jedenastoletni Danny Latimer, syn przyjaciółki Ellie i przyjaciel jej syna zostanie zamordowany. Kto mógł chcieć śmierci niewinnego chłopca? Czy winien jest ktoś z miasteczka, kogo wszyscy dobrze znają?

Miller i Hardy prowadzą śledztwo, które doprowadzi do wstrząsającego odkrycia.

Broadchurch – Specials

Główną zaletą serialu jest jego nastrojowość, pewna mroczność oraz narastające emocje związane ze znalezieniem zabójcy chłopca. Każdy, kto zna już brytyjską produkcję, będzie, czytając książkę, pozbawiony tego wszystkiego, co w kryminale najlepsze. Nie byłoby to jednak tak dużym problemem, gdyby sposób narracji Erin Kelly potrafił wciągnąć. A tak się niestety nie dzieje. Przeszkadza w tym także narracja w czasie teraźniejszym, za którą ja akurat nie przepadam.

Czytając "Broadchurch", miałam wrażenie, że autorka relacjonuje po prostu kolejne sceny serialu, tworząc coś na wzór rozbudowanego scenariusza. Dokładnie mogłam stwierdzić, na której stronie skończył się opis pierwszego odcinka i które momenty serialowego "Broadchurch" w danej chwili bierze na warsztat Kelly, dbając o dokładne uchwycenie emocji postaci, ich nastawienie do siebie. Ten, kto już dobrze zna serial, będzie miał najprawdopodobniej wrażenie, że jeszcze raz śledzi tę samą historię, a jak wiemy na przykładzie "Gracepoint", nie udało się to za dobrze.

REKLAMA

Przyznaję ze smutkiem, że lektura mnie zmęczyła, ponieważ przyswajałam znane mi treści. Czułam, że to, co czytam, jest wtórne, pozbawione jakiejś oryginalności.

Targetem tej powieści będą raczej osoby, które serialu nie znają. Mimo że lubię oglądać adaptację znanych dzieł literackich, ta odwrotna sytuacja nie przypadła mi do gustu. Patrząc na nią w kategoriach strategii marketingowej, jest to pewnie całkiem dobry ruch, który przyczyni się do zainteresowania serialem nowych osób. Jako powieść ta książka sprawdzi się chyba wyłącznie u tych czytelników, którzy pierwszy raz mają do czynienia z historią śledztwa w sprawie Danny'ego Latimera.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA