REKLAMA

Widzowie próbują kupić bilety na gejowską komedię romantyczną, bo myślą, że to "Super Mario Bros."

POV: chcesz zabrać dzieci na "Super Mario Bros.", a w kinie mówią ci, że grają tylko "Bros" - gejowską komedię romantyczną. Ale przecież sprawdziłeś w sieci i to miała być animacja o przygodach najsłynniejszego hydraulika świata. Co tu się wydarzyło?

bros mario film premiera
REKLAMA

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

Starsi (bez przesady, ale jednak) czytelnicy jako swoje największe rozczarowanie w życiu wskazaliby moment, kiedy w liście do św. Mikołaja prosili o PlayStation, a pod choinką znajdowali PolyStation. Nazwa niby podobna, ale coś się jednak nie zgadzało. Odstawiając na bok kwestie finansowe, z jednej strony winna takiemu stanu rzeczy mogła być nieuwaga, z drugiej - ktoś tu celowo wprowadzał potencjalnych kupców w błąd. Podobnie sytuacja ma się teraz z rodzicami, którzy zabierają swoje dzieci do kin na "Super Mario Bros.".

"Jak to nowy film o Mario? To ten, co najsłynniejszemu hydraulikowi na świecie głos podkłada Chris Pratt już wyszedł?" - nie, nie. Spokojnie. Nie pauzujcie jeszcze "Mario Kart" na swoim Switchu, żeby kupować bilety. Na wielkie ekrany w naszym kraju weszło po prostu "Bros".

REKLAMA

Bros - dlaczego ludzie mylą gejowską komedię romantyczną z Super Mario Bros.?

Tak, to musi wybrzmieć: ludzie chcą kupować bilety na gejowską komedię romantyczną, promowaną plakatem z dwójką facetów trzymających się nawzajem za pośladki, bo myślą, że to nowa adaptacja popularnej serii gier. Co więcej, nie zdarzyło się to raz, ani nawet dwa. Takie sytuacje stają się regułą. Tak przynajmniej wynika z wpisu na Twitterze pracownika kina:

Bros - Mario - premiera

Brzmi to równie absurdalnie, co sytuacja z września, kiedy to widzowie żądali zwrotu pieniędzy za bilety zakupione na redystrybucję "Avatara", bo myśleli, że to już "Istota wody" trafiła na ekrany? Ba, nawet bardziej. Ale w tym wypadku winy za pomyłkę nie można zrzucić na nieuwagę. Jak się bowiem okazuje, to algorytm Google'a wprowadza ludzi w błąd.

Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę "Super Mario Bros Film", a obok opisu nadchodzącej adaptacji serii gier pojawią się godziny seansów "Bros":

REKLAMA
 class="wp-image-2057446"
Super Mario Bros. - film - Bros - fot.: zrzut ekranu

"Ech, z każdej strony ktoś próbuje nas oszukać" - można dojść do wniosku. Morał z tej opowieści płynie taki, że trzeba dokładnie sprawdzać, na jaki tytuł wybieramy się do kina. Nie każdy dystrybutor jest bowiem tak miły, aby na plakacie umieszczać ostrzeżenie z napisem: "nie pomyl filmu".

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA