Na oficjalnej stronie internetowej nowego projektu Tima Schaffera (m.in. Grim Fandango, Psychonauts) usłyszeć można... Judas Priest. Przecierając uszy ze zdumienia uruchomiłem trailer, którego motywem przewodnim było z kolei The Mob Rules Black Sabbath z Ronniem Dio. Zaangażowanie w projekt Jacka Blacka (wokalisty Tenacious D), Roba Halforda (wspomniane już Judas Priest) i Lemmy'ego Kilmistera z Motorhead dopełnia wrażenia, że nawet, jeżeli gra okaże się zupełnie niestrawna - warto będzie ją kupić dla samej ścieżki dźwiękowej!
Początek roku to nie tylko okazja do podsumowań minionego roku, ale, może przede wszystkim, do spojrzenia w przyszłość. Przyszłość, która nie rysuje się wcale optymistycznie. Pierwsze miesiące anno domini 2008 przyniosą nam co prawda nowego Turoka, Alone in the Dark, King's Bounty: The Legend, czy Pirates of the Burning Sea, ale bądźmy szczerzy: która z tych produkcji będzie miała zaszczyt rzeczywiście zagościć w świadomości graczy na dłużej? Double Fine Productions, tworzone przez byłych pracowników Lucas Arts (tych samych, którzy kilka lat temu wydali bardzo dobre Psychonauts) tymczasem nie zasypia gruszek w popiele i zapowiada na pierwszy kwartał nowego roku Brutal Legend. Panowie... Cóż - pragną po prostu skopać graczom tyłki.
W grze wcielimy się w Eddiego Riggsa (tak jest, skojarzenia z Iron Maiden nie są bynajmniej niedorzeczne), który przypadkiem przenosi się do Ery Metalu. Wówczas to świat był kształtowany przez ogniste riffy i żywiołowe sola. Na klamrę paska Eddiego na co dzień zajmującego się techniczną stroną koncertów heavy-metalowych, spada bowiem kilka kropel krwi, co budzi uśpionego w przedmiocie demona. Ten otwiera portal do niezwykłej krainy. Sam bohater, omyłkowo uznany za boga, zostaje wyposażony w najprawdziwsze, demoniczne skrzydła i z toporem w jednej dłoni, a gitarą w drugiej, rusza na bój, na trud. Oczywiście, aby oczyścić nowo poznany świat z wszelakiego plugastwa i, nade wszystko, dobrze się bawić. Do eksterminacji przeciwników wykorzystamy nie tylko przymioty każdego dobrego barbarzyńcy takie jak topór, czy jeszcze-większy-topór, ale również pojazdy (nieodparcie przywodzące na myśl Mad Maxa) i wspomnianą już gitarę. Jej niezwykła moc pozwoli nam oszukać przeznaczenie i wyjść cało nawet z największych opresji. Wszystkiemu przygrywać będą Kiss, Judas Priest, czy Zakk Wylde ze swoim Black Label Society.
I choć solą produkcji Double Fine ma być niezwykle krwawa i widowiskowa walka, równie ważne ma się okazać tak charakterystyczne dla ich produkcji poczucie humoru. Warto wspomnieć, że wzorowany na Jacku Blacku Eddie, któremu popularny aktor, komik i wokalista udziela zresztą głosu, nie będzie jedynym względnie ludzkim bohaterem. W grze swój udział zapowiedzieli również Lemmy Kilmister (Motorhead), który wcieli się w Kill Mastera (fajna gra słowna, zważywszy na nazwisko muzyka), Rob Halford z Judas Priest (General Lionwhyte) oraz Ronnie James Dio.
Od czasów Full Throttle żadna gra nie zapowiadała się na równie "wykrokową". Zaangażowanie w projekt czołówki heavy-metalowych artystów oraz znakomitych programistów i obdarzonych niezwykłym poczuciem humoru scenarzystów musi zaowocować stworzeniem dzieła wyjątkowego. Szkoda jedynie, że na razie nic nie wskazuje na to, aby przygody Eddiego było dane poznać posiadaczom komputerów osobistych. Bądź co bądź - podobna okazja nie zdarza się często. Wybuchowa mieszanka Diuny, Mad Maxa i Conana oraz... Prawdopodobnie najbardziej heavy-metalowa gra wszechczasów!