REKLAMA

Bug Mania

PLAY'owi nigdy się chyba nie znudzi tworzenie średnich lub gorszych gier wyścigowych. Zaczęło się praktycznie od Maluch Racera. Oceny? Cóż, nie za wysokie. Lecz to PLAY'a nie zniechęciło. Trabi Racer, Poldek Driver, Syrenka Racer.. uff.. maluchy, polonezy, trabanty, syrenki. Pomysły na wyścigówki ze starymi polskimi samochodami w tytule - i nie tylko - się wyczerpały? Ależ skąd! Przedstawiam Wam Bug Manię.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Nie jest to bynajmniej żaden trojan, wirus ani program antywirusowy. W Bug Manii macie "przyjemność" zasiąść za kierownicą grzechoczącego już i mało spotykanego.. garbuska. Zanim zacznę narzekać, zacznijmy wszystko od początku.

REKLAMA

Po uruchomieniu, ukazaniu się ekranu tytułowego, naszym oczom ukazuje się menu główne. Znieść jeszcze można kolor niebieski - chociaż delikatnie razi w oczy. Pierwszą wadą już na samym początku jest niemożliwe ustawienie wszystkich opcji graficznych. Szkoda. Ciekawe tylko jak gra wygląda z włączonym "efektem soczewki" (cokolwiek to znaczy) lub antyaliasingiem, ale nie miałem przyjemności tego poznać.

Do wyboru mamy dwa tryby zabawy - Wyścig i Kariera. Jednak, aby móc bawić się tym pierwszym, musimy przejść wpierw wszystkie 34 trasy w trybie Kariery, aby móc odblokować lokacje dla Wyścigu. Samych miejsc, gdzie ścigamy się poczciwymi garbuskami za dużo nie ma. Supermarket, parking, miasto nocą czy tor "cartingowy" to nie wielka ilość i tak stosunkowo małej liczby lokacji, gdzie się ścigamy. Niby 34 trasy, ale powtarzające się na ogól w tych samych miejscach. Na początku masz inną trasę, a za drugim razem jedziesz zupełnie na odwrót.. na tej samej drodze. Pomysłowość twórców wprost zachwycająca.

Tryb kariery praktycznie nie oferuje niczego nadzwyczajnego. Nie ma tu żadnej fabuły. Ścigasz się tylko po to, by odblokować kolejne trasy, miejsca i nic więcej. Szkoda. Fajnie by było chociażby móc kupować, powiedzmy - nawet za punkty za zwycięstwo na pierwszym, drugim, bądź trzecim miejscu - bardziej odpicowane modele samochodów i stać w szranki z coraz to szybszymi lub trudniejszymi przeciwnikami. Ale tak nie jest. Ścigasz się, wygrywasz - i znów to samo, tylko innym modelem garbusa, potem znów to samo i tak w kółko. Dodatkowym minusem zabawy jest to, że jak już osiągniesz zwycięstwo - gra wyrzuca Cię do menu głównego, przez co znów musisz kliknąć "Kariera" aby automatycznie Ci przeszło do drugiego wyścigu. Źle, panowie, źle.

Samych samochodów nie ma zbyt wiele, a i różnic między nimi też dużych nie ma. Jedyne, co różni model "standard" od powiedzmy "sand-bug" jest taka, że w tym drugim trudniej skręcasz i wolniej jedziesz. I jak tu pokonać przeciwnika samochodem, którego ciężar jest dwukrotnie większy niż osiemnastokołowca?

Co można powiedzieć o muzyce? Jest i w sumie nic więcej. Co prawda nie dostaniemy tu kawałków rockowych, ale trudno się dziwić. Sama muzyka - stworzona przez niejakiego DjSeboo - brzmi, jakby tworzona była w e-jayu bądź Magix Music Macer. Parę wklepanych obok siebie dźwięków, czasem kobiecego głosu "Let's go" i tyle. Ogółem - utworków jest osiem. Podczas samej gry nie miałem ochoty jej wyłączać (zresztą i tak nie można było), ale z czasem można się znużyć i włączyć własną muzykę z Winampa. Kolejnym minusem są dźwięki. O ile dźwięk silnika poczciwego staruszka brzmi jeszcze w miarę dobrze, to już otarcie samochodu o bandę woła o pomstę do nieba. Przejedź szkłem o tablicę, ewentualnie poproś koleżankę, aby to samo zrobiła z paznokciami a efekt uzyskasz ten sam.

REKLAMA

Na grafikę aż tak narzekać nie będę. Jest średnia. Gra wykorzystuje engine Blitz 3D, który wcześniej był wykorzystywany właśnie w Maluch Racerze i mu podobnych tytułach. Same garbusy wyglądają .. jak garbusy :-) Coś tam zawsze też odbije się od tylniej szyby samochodu. Czy to drzewko, które minęliśmy lub budynek. Otoczenie nie wygląda już w tym przypadku dobrze. Powtarzające się budynki, płaskie drzewa - efekt niezbyt pozytywny. Szkoda również, że w cokolwiek wjedziemy - nawet w mały słupek - nasz samochód po prostu uderzy w przeszkodę i się zatrzyma. Nie wspomnę o modelu uszkodzeń, bo jego po prostu nie ma.

Podsumowując - gra nie jest dla miłośników wyścigówek. Tą pozycję najlepiej omijać szerokim łukiem. Rodzice z pewnością kupią taką grę dzieciom, w końcu wydatek zaledwie 15 zł. może być opłacalny. Maluch będzie uradowany takim prezentem, gdyż dodatkowo otrzyma dwie inne pełne gierki, a także poduczy się Excela jeśli będzie chciał zostać wielkim informatykiem. Zwykły gracz nie ma w tym odgrzewanym kotlecie czego szukać. Po prostu - kolejna kopia Maluch Racera. Na Maluchu powinno się było zakończyć, a tak otrzymujesz po raz piąty to samo danie wyjęte po raz kolejny z tej samej mikrofali.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA