Bully - najbardziej niedoceniona gra mistrzów z Rockstara - już na Androidzie oraz iOS!
Mogliście nie słyszeć o Bully. Wydany w 2005 roku tytuł nie był tak spektakularny jak GTA. Produkcja miała w sobie jednak pewną magię, niesamowity klimat oraz bardzo ciekawy patent na rozgrywkę.
Nie dane mi było zagrać w Bully na PlayStation 2. Swoje ręce na tej produkcji położyłem dopiero, kiedy ukazała się w wersji na komputery osobiste, czyli aż trzy lata po debiucie na konsoli Sony. Tytuł był bardzo kiepsko zoptymalizowany, uwielbiał się zacinać, pochłaniał pamięć w zawrotnym tempie oraz wychodził do pulpitu, kiedy miał na to ochotę. W Rockstar nigdy nie słynęli ze wzorowych konwersji na komputery osobiste, lecz tym razem przeszli samych siebie.
Mimo tego – Bully przeszedłem w kilka dni, grając po kilka godzin dziennie. Dlaczego?
Po pierwsze, ponieważ to Rockstar. Chociaż Bully nie był tytułem tak kontrowersyjnym, ani tym bardziej otwartym, jak GTA, od samego początku czuć w nim pewną siłę, aurę wielkich twórców.
Po drugie – chodzi o koncept. Miast cowboya bądź gangstera, wskakujemy w buty ucznia, który trafia do kampusu. Musi chodzić na lekcje, natomiast w wolnym czasie poznaje kolegów, ale również rywali, nieczęsto tych o serca młodych, ale bardzo chętnych na bliższe poznanie dam. Dodając do tego łobuzerską naturę protagonisty, wychodzi bardzo ciekawa kombinacja lekkich, niemalże niewinnych, dziecięcych kontrowersji z bardzo ciekawą otoczką.
Oczywiście ugrzeczniony Rockstar wcale nie jest taki potulny, lecz w temacie młodzieży nie wykracza poza pewne granice, omijając takie tematy jak seks, pozostając przy pocałunkach oraz wzburzając związkami homoseksualnymi.
Jeżeli chcecie przetestować mobilne Bully, skorzystajcie z poniższych odsyłaczy do Google Play oraz iTunes App Store.