REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Byłem olbrzymim, obślizgłym, latającym potworem. Evolve z Krakenem nabiera rumieńców

Wbrew medialnemu szumowi, nie czekałem na Evolve. Pierwsze pokazy z potworem Goliathem nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Dopiero możliwość wcielenia się w przedwieczną bestię, która do złudzenia przypomina plugawe mary zrodzone w umyślnie Lovecrafta, zrewidowała moje podejście do dzieła twórców Left 4 Dead. Bycie potworem to jednak naprawdę świetna sprawa.

24.07.2014
10:58
Byłem olbrzymim, obślizgłym, latającym potworem. Evolve z Krakenem nabiera rumieńców
REKLAMA
REKLAMA

Czterech na jednego to podstawowa zasada, jaką rządzi się Evolve. Z perspektywy bestii to drużyna łowców jest tutaj w roli najeźdźcy i obcych, spadających do niebezpiecznego ekosystemu prosto ze statku kosmicznego. Z tego powodu mam kilkanaście sekund przewagi, które powinienem użyć, aby schować się przed chętnymi mojej głowy, kosmicznymi watażkami. Na całe szczęście nie jest to trudne. Idąc przez koryto rzeki nie zostawiam żadnych śladów. Muszę tylko uważać, aby nie spłoszyć ptactwa, co może pokazać przeciwnej drużynie moje aktualne położenie. Gdyby teraz doszło do bezpośredniego starcia, najprawdopodobniej nie zostałoby ze mnie zbyt wiele.

evolve 4

Chociaż już na pierwszym stadium rozwoju Kraken wygląda naprawdę przerażająco, byłbym dla łowców zdecydowanie łatwym celem

Z tego powodu wykorzystuję cenne sekundy, aby oddalić się od czwórki graczy i rozpoczynam polowanie na małego zwierza. Jedząc jednego za drugim, po pewnym czasie mogę przejść metamorfozę. Żeby nie było zbyt łatwo, muszę znaleźć ku temu odpowiednie miejsce, w którym przez kilkanaście sekund będę niemal całkowicie bezbronny. Pobliska nora wydaje mi się być odpowiednia. Co prawda łowcy mają ze sobą psa tropiącego, lecz nim ten wpadnie na moje ślady, wszystko powinno zakończyć się powodzeniem. W czasie metamorfozy mogę wybrać kolejne umiejętności bojowe dla Krakena. Decyduję się na elektryczne ataki dystansowe. Mając w pamięci inną bestię – Goliatha – starcia wręcz są w Evolve wykonane tak topornie, że wolę pozostać przy wymianie pocisków na odległość.

Wychodząc z jaskini, słyszę czyjeś głosy. To łowcy, którzy wpadli już na mój trop. Padają pierwsze strzały z kosmicznych broni, lecz te nie mają większego znaczenia. Rozpościerając olbrzymie skrzydła, po których od czasu do czasu przechodzą wyładowania elektryczne, pikuję wzdłuż olbrzymiego wodospadu po czym kontynuuję lot wzdłuż kanionu. Co jak co, ale udostępniony graczom na E3 Goliath tego na pewno nie potrafił. Wygląd, umiejętności i styl rozgrywki Krakena od razu przypadł mi do gustu. Zostawiając przeciwnych mi graczy daleko za sobą, ląduje w pobliżu wody, od razu pastwiąc się nad mniejszą fauną. Co ciekawe, nie mogę dokończyć konsumpcji, ponieważ odstrasza mnie inny drapieżnik na niegościnnej planecie. Oczywiście rozszarpałbym go bez większych problemów, ale w ten czas łowcy mogliby mnie już odnaleźć. Ja z kolei nie chcę stanąć do walki z nimi szybciej, niż po drugiej metamorfozie.

evolve 5

Ta następuje niedługo potem. Teraz Kraken wygląda naprawdę okazale. Wielki, z mackami, wystającymi otworami gębowymi, dwoma parami oczu i olbrzymimi skrzydłami, stanowi kreaturę, której nie powstydziłby się sam Lovecraft. Z każdym kolejnym krokiem po prostu czuć moc bestii, która wraz z kolejną przemianą stała się niepodważalnym królem kosmicznego ekosystemu, całego tego dzikiego środowiska. Nadszedł zatem najwyższy czas, aby wyeliminować z niego ludzkich najeźdźców, Pierwsza tura walki nie przebiega jednak po mojej myśli. Jak się później okazało, natrafiłem na niezwykle zgrany i doświadczony zespół, co podczas testowania Evolve na wydarzeniu zorganizowanym przez 2K oraz Cenegę należało naprawdę do rzadkości.

Wszystko poszłoby dobrze gdyby nie ten cholerny medyk

Za każdym razem, kiedy już miał go dopaść ostateczny cios z mojej ręki, tfu, macki, lecząca jednostka włączała kamuflaż, będąc dla mnie całkowicie niewidzialną. Cała reszta postaci krzątała się wokół mnie niczym mrówki, lecz to głównie miotacz płomieni klasy assault mógł spowodować znaczne obrażenia Krakenowi. Z ogniem nie byłoby problemu, gdyby nie przyciągające mnie do ziemi harpuny innego gracza. Kiedy już sobie z nimi poradziłem, na pole bitwy powracał medyk, zregenerowany i gotowy do wspierania pozostałych członków drużyny. Miało się wrażenie, że łowcy doskonale się uzupełniają. Chociaż znacznie słabsi w pojedynkę, drużynowo nie tylko opierają się mojej zwierzęcej sile, ale również starają się toczyć wyrównany pojedynek. Nie mija więcej niż kilka minut, a już jestem zmuszony otworzyć ogromne skrzydła i oddalić się, liżąc rany.

evolve 2

To nie jest jednak możliwe, ponieważ łowcy tym razem nie dadzą mi odejść na zbyt wiele kroków, przyswajając sobie korzystanie z odrzutowych plecaków. Zapędziwszy mnie w kozi róg, czterej gracze zaczynają walić we mnie wszystkim, co tylko mają. Pokrytą mrokiem nocy lokację przerywa feria barw i kolorów futurystycznych broni. Na całe szczęście to za mało, aby powalić Krakena, lecz w sam raz na tyle, aby zmusić mnie do kolejnej ucieczki. Z niewiele ponad 1/6 swojej pierwotnej siły witalnej, postanawiam zaryzykować. Zamiast starać się zabić łowców, lecę w kierunku generatora zlokalizowanego na olbrzymiej tamie. Postanawiam go zniszczyć, co jest drugim ze sposobów na wygraną. Według moich obliczeń mam szansę oddalić się na tyle, aby zniszczyć ustrojstwo nim powalą mnie strzały. Niestety, towarzyszący mi pomocnik z Cenegi nie poinformował mnie, że nie mogę niszczyć generatora, kiedy jestem pod ostrzałem. Moja strategią „na przetrzymanie” załamała się więc w połowie.

Oglądałem padającego Krakena z naprawdę ciężkim sercem, kiedy drużyna graczy po przeciwnej stronie sali zawyła z radości

Jak przyznał obecny podczas wydarzenia komentator, to najbardziej emocjonujący pojedynek, jaki dotychczas wydarzył się podczas eventu. Miły komplement, który jednak nijak miał się do padającej pod naporem ognia bestii, którą sam rozwinąłem do tak monstrualnych rozmiarów. Bezduszni i nachalni łowcy wygrali, ponieważ stanowili świetny zespół. Przy obserwowaniu ekranu podsumowującego nasze starcie zdałem sobie sprawę, jak błyskawicznie minęło to pół godziny i jak dobrze bawiłem się przez ten okres. Evolve to prawdziwy złodziej czasu. Co jednak spodobało mi się w tytule najbardziej, to nie sama walka. Ta była co najwyżej przeciętna. Zauroczył mnie właśnie ten obcy, kosmiczny i niegościnny ekosystem, z którym gracz sterujący bestią musi się połączyć, aby przeżyć.

evolve 7
REKLAMA
evolve 8

Evolve okazało się być znacznie ciekawszą produkcją, niż pierwotnie sądziłem. Wciąż nie odliczam dni w kalendarzu do jej premiery. Wiem jednak, że kiedy nowe dzieło twórców Left 4 Dead zadebiutuje na sklepowych półkach, najprawdopodobniej zainwestuję w edycję dla konsol nowej generacji. Chociażby po to, aby zemścić się na łowcach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA