REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Clive Barker's Jericho - demotest

W ostatnim czasie na PC wyszło od groma demówek i to nie byle jakich. World in Conflict, nowy PES-ik, Stranglehold czy opisywane właśnie przeze mnie Clive Barker's Jericho. (Dodam, że to nie koniec, już w drodze są: CoD 4, Blacksite: Area 51 i wiele innnych). Twór ekipy z Mercury Stream Entertainment zaatakował z "cichca", przynajmniej nie reklamowano tego tytułu tak bardzo, jak inne głośniejsze hity. Co nie znaczy, że w ogóle o tym tytule nie słyszano - wręcz przeciwnie. Któż nie czytał o Clive Barkerze i jego horrorach? Jednakże poniektórzy Jericho mogą się rozczarować, o czym niżej. Niekoniecznie samą jakością produktu serwowanego przez wydawcę, Codemasters.

11.03.2010
15:47
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Prosto z mostu - Jericho nie jest horrorem, jakim wielu graczy sobie życzyło, by był. Nie spowodował u mnie nawet gęsiej skórki, ani razu "odskoku" od monitora, nie wspominając o palpitacji serca. Nic, a nic. Choć w grze zobaczymy brzydkie, niewydarzone mordy, sporą jatkę, w której posoka leje się tu i ówdzie, to o "wystrachaniu" nie może być mowy. Oczywiście wszystko to na podstawie "jedynie" demka, być może - a raczej pewnie - w pełniaku powinno to ulec zmianie i tam nie raz, a i nie dwa powinniśmy "wykorkować". Nastąpi to już niedługo, bo na końcóweczkę października planowana jest danie dopieczone i zapięte do ostatniego kawałka. Tak więc fani gier lubiących (nie)małą dozę dreszczyku niech szykują się na nie lada ucztę!

REKLAMA

Zaraz po odpaleniu wersji demonstracyjnej w ucho wpadła mi warstwa muzyczna, która jest nie tyle, co dobra, a genialna! Wręcz majstersztyk. Emocje wywołane przygrywającymi w głośnikach klimatycznymi utworami nie opadły po przejściu tego krótkiego - około 20 minutowego - epizodu. W muzyce można się rozkochać!

To nie koniec achów i ochów. Pozytywnie (choć nie do końca) muszę wspomnieć o szacie graficznej. Gra nie zrobiła na mnie takiego samego wrażenia jak Bioshock, ale wizualnie jest niewiele gorzej. Nie brak efektów rodem z F.E.A.R.-a i ostrych zabaw w dymie, gdzie krew sika z każdej strony. Niestety, w kwestii wymagań - Jericho ma jednak wyższe. (Jedna mała uwaga - podobno Radeony radzą sobie z grą lepiej, aniżeli karty Nvidii). Lokacje są dość małych rozmiarów, ale wykonano je z dbałością o detale. I widoki są niczego sobie, choć przeważają spowite mrokiem miejsca. Za to pochwalić muszę design przeciwników - pieczołowitą staranność twórców widać właśnie przy postaciach. Jak widać - jedno brzydactwo możecie podziwiać na screenshocie (udało mi się wyjść z tego gorącego spotkania - uff - cało). Jeszcze ostatni zarzut - trochę mała różnorodność, jeśli o przeciwnikach mowa, chociaż posługują się innym orężem.

A propos poziomów - to są strasznie liniowe. Zauważyłem, że mamy wyłącznie jedną drogę do przejścia, a niektóre lokacje wydają się tak ciasne, że aż razi. Zapewne nie ma szans, że w pełnej wersji otrzymamy całkowicie nieliniową grę, ale chyba to jeszcze bardziej irytuje niż w Bioshocku, gdzie - również w demku - nie dało się wskoczyć do płytkiej wody, a od wody do suchego podłoża dzielił nas tylko niski metalowy płotek. A najdziwniejsze jest to, że w Jericho nie ma możliwości skakania, co jeszcze bardziej ogranicza postać.

Grając w nowy tytuł, sygnowany nazwiskiem Clive'a Barkera, ma się wrażenie, że jest on połączeniem dwóch innych tytułów z gatunku FPS, a mianowicie Star Wars: Republic Commando oraz F.E.A.R. Mamy świetny klimacik oraz własny team, któremu można rozdawać rozkazy, a także wcielić się w ciało każdego z członków drużyn. Każda z postaci wykazuje się innymi umiejętnościami i mocami. Tęgi osiłek, Delgado, dzierży w swych dłoniach broń ciężkiego kalibru, miniguna, którym skutecznie oczyszcza teren. Ponadto posiada nadnaturalne możliwości, a w tym podpalenie przeciwnika. Mamy także do wyboru dwie kobiety, jedna potrafi rozpalić (dosłownie!) każdego mężczyznę i wspinać się z lekkością niczym ninja. Zaś druga dzięki swoim mocom telekinezy ostrzeliwuje w zwolnionym tempie kilkoro przeciwników za jednym wystrzałem (kilku pocisków) ze snajperki oraz rozwala tarasujące drogę głazy. Wymagane jest korzystanie z umiejętności każdej osoby z zespołu Ale nawet bez naszego kierowania radzą sobie nader dobrze, z bronią niegorzej. Ponadto powalają celnością w starciach z inteligentnymi zastępami monstrum.

REKLAMA

Zauważyłem, że gra wymaga od czasu do czasu niezbyt ciężkiego myślenia. Zdarzyło mi się parę razy, że nie wiedziałem co, jak i gdzie. A okazało się, że wystarczyło jedną z towarzyszek broni wspiąć się po skałkach na szczyt wielkiej, ciemnej dziury w ścianie, gdzie ongiś, właściwie to pięć minutek wcześniej od wspinania się, stał brzydal z żółtymi zębiskami strzelający z nienagannym uśmiechem na poszczerbionej twarzy do drużyny, którą kierujemy. Prócz tego, występują także momenty, w którym będziemy musieli wykazać się refleksem i nacisnąć odpowiedni przycisk, jaki ukazuje się nam na ekranie (zrzynka z Indigo Prophecy i ostatnich Tomb Raiderów).

Szkoda, że Clive Barker's Jericho nie pozostawiła na mnie jakiegoś trwalszego śladu. I wątpię, czy już pozostawi, bo przynajmniej do dema nie mam ochoty wracać. Czas pokaże, gdy pełna wersja ujrzy światło dzienne, czy gra okaże się czarnym koniem roku 2007. Jak na razie lepsze wrażenie wywołał na mnie Bioshock, którego tak wszyscy dookoła wychwalają nad niebosa. Tak czy siak Jericho ma potencjał, i to spory. A czy pokaże ząbki i będzie w stanie walczyć z największymi gigantami? Być może wyrośnie z niej trochę więcej niż "tylko" niezła gra. Jesień bądź co bądź będzie jedną z najcięższych jesieni ostatnich lat, jeśli nie dekady.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA