Pamiętacie moją optymistyczną i zachęcającą recenzję pilotażowego odcinka "Red Band Society"? Serial, będący remake'em hiszpańskiej serii, zdobył moje uznanie i stał się jednym z ulubionych, które oglądam tej jesieni. "Red Band Society" opowiada o grupie nastolatków, którzy są hospitalizowani - jedni mają problemy z sercem, inni zaburzenia odżywiania, niektórzy na swojej drodze do szczęśliwego życia spotkali raka. Niestety, wszystko wskazuje na to, że nie przyjdzie cieszyć mi się tym serialem zbyt długo.

"Red Band Society" zostanie najprawdopodobniej skasowany po 13 odcinkach - tyle epizodów zostanie wyemitowanych, by jakoś sensownie zakończyć historię. Szanse na sezon drugi są znikome i raczej nie ma się na co nastawiać - oglądalność serialu nie jest zadowalająca, co oznacza, że pieniędzy nie będzie i trzeba zwijać interes. Smutna to wiadomość, bo mimo, że "Red Band Society" przedstawia nieco uładzoną wizję osób chorych i jest momentami zbyt familijny (cóż, ABC Studios), to naprawdę przyjemnie się go ogląda, a pierwsze miłości, dramaty i nierzadko zabawne życie personelu wciągają.

"Red Band Society" przedstawia historię młodych pacjentów szpitala z perspektywy Charlie'go, chłopca, który po wypadku samochodowym zapadł w śpiączkę. Atutem serialu jest na pewno brak patosu i umiejętność ugryzienia trudnego tematu w sposób dość lekki i humorystyczny. Te dzieciaki mimo trudu choroby nie tracą do siebie dystansu. Fabuła "Red Band Society" wzrusza, ale nie przytłacza.
"Polseres vermelles", czyli hiszpański pierwowzór doczekał się dwóch sezonów i w sumie 26 odcinków. Jeśli "Red Band Society" nigdy nie wróci na antenę, pozostaje poznać europejską wersję tej samej historii i móc cieszyć się nią o kilkanaście epizodów dłużej.