Co obejrzeć zamiast kompletnie nieudanego Człowieka ze stali?

Poniżej znajdziecie moją krótką listę pozycji, na których marnuje się czas o wiele przyjemniej, aniżeli na najnowszym filmie Zacka Snydera.

Filmy te postarzały się bardzo - postarzały się efekty specjalnie, postarzała sama historia, która dla dzisiejszego widza byłaby mało ekscytująca, postarzał się sposób kreacji bohaterów i ich przeciwników, postarzał nawet sposób ich ubierania, wobec czego zarówno jaskrawy strój Supermana, jak i staroświeckie garnitury Clarka budzić będą dziś pewnie tylko śmiech. Ale to wciąż solidne ekranizacje, pokazujące Supermana dokładnie tak, jak widzą go tysiące fanów. Mimo wszystko warto dwie pierwsze części cyklu rozpoczętego przez produkcję Richarda Donnera obejrzeć, bo tak idealnego aktora do roli Człowieka ze Stali jak nieodżałowany Christopher Reeve już pewnie nie będzie. Jedynka jest do wypożyczenia za marne 3 dolary w VOD Amazonu, po angielsku.

Bardzo dobra opcja dla tych z was, którym nie dość oglądania młodego Clarka/Kal-Ela, zanim ten jeszcze ubrał swoje ikoniczne wdzianko. Serial Tajemnice Smallville stworzony został wg myśli przewodniej “no tights, no flights”, tj. starano się nieco odejść od typowo komiksowej stylistyki, skupiając na relacjach miedzy młodym Clarkiem a jego bliskimi. Z czasem jednak pojawiało się coraz więcej znanych z kart komiksów postaci (m.in. Olliver Queen czy J'onn J'onzz), Clark zabrał się porządnie za ratowanie ludzi, a na jego drodze stanęli przeciwnicy (albo przynajmniej ich serialowe interpretacje), jakich pewnie szybko skojarzą fani Supermana, m.in. Zod czy Doomsday. Jak to z serialami bywa, Smallville miewało lepsze i gorsze momenty, ale zgromadziło solidne grono oddanych fanów i warto dać mu szansę choćby z ciekawości. Również i tutaj z pomocą przychodzi amerykański Amazon - poszczególne odcinki czy sezony można sobie kupić zarówno w wersji SD, jak i HD. Niestety również po angielsku.

Wszystkim widzom Man of Steel, którzy liczyli na poważne i bezkompromisowe podejście do mitu o superherosach, tutaj na bazie historii Supermana, a wyszli z kina rozczarowani, bo otrzymali tak naprawdę film o głębi psychologicznej starej kreskówki, mogę z czystym sumieniem polecić inny film Zacka Snydera - Watchmen, bazowany niemal w stosunki 1:1 na genialnym komiksie Alana Moore’a. Watchmen to wciągająca i dająca do myślenia, świetnie nakręcona historia o superbohaterach w świecie, który ich nie potrzebuje. Wątki poprowadzone są wybornie, złożoność postaci zaskoczy wszystkich, którzy w superherosach widzą tylko krystalicznie dobrych cudaków w pelerynach, a angażująca intryga nie pozwoli wam oderwać oczu od ekranu. I choć wszystko to to głównie zasługa Moore’a, to jednak Snyder stanął na wysokości zadania i nie popsuł ani sceny - a sam opening do filmu ilustrowany muzyką Boba Dylana to prawdziwy majstersztyk. Do wypożyczenia lub kupienia na Amazonie, po angielsku.

Pierwszym moim wyborem byli Avengers, jako film, gdzie również kosmici najeżdżają ziemię, budynki się sypią, a orgia efektów specjalnych najwyższej próby zostawia szczękę na podłodze. No, tyle, że tutaj bohaterowie faktycznie ratują ludzi, zamiast zdemolować im doszczętnie całe miasto. Uznałem jednak, że Thor to lepszy wybór, bowiem porusza się mniej więcej w tych samych rejonach, co Człowiek ze stali, ale robi to o niebo lepiej - o wiele sprawniej bawi się teatralną, przedramatyzowaną akcją w obcym świecie skontrastowaną z ziemskimi realiami, bardziej satysfkacjonująco ukazuje przemianę głównego bohatera i jego dorastanie do roli superbohatera, no i ma o wiele ciekawszy szwarccharakter do zaoferowania. Co więcej, nie traktuje siebie śmiertelnie poważnie, a autorzy filmu maja świadomość, że oto tworzą film o facecie w pelerynie, więc nie boją się pobawić konwencją, przeskakując od niemal szekspirowskiego dramatu do totalnej rozwałki. Thora kupicie lub wypożyczycie z polskimi napisami na iTunes.

W sumie po co iść do kina i męczyć się na filmie Syndera, jeśli na rynku jest sporo animacji, które opowiadają lepsze historie w bardziej zajmujący sposób? Nawet w tym roku wyszedł Superman: Wyzwolenie, skupiający się na zmaganiach bohatera z Brainiakiem - film co prawda zbiera mieszane recenzje, ale animacja i vice-acting stoi na bardzo wysokim poziomie, a całość jest całkiem wierna adaptacją komiksowej historii (story arc Brainiac z Action Comics). Dla bardziej wymagających jest jeszcze świetna i nostalgiczna animacja Justice League: The New Frontier (przywodzaca na mysl Watchmen), All-Star Superman czy Superman: Doomsday - i ta ostatnia wzbudza spore kontrowersje, ale stoi za nią sam Bruce Timm, zatem warto rzucić okiem. Do wypożyczenia np. na iTunes, po angielsku.

Na sam koniec, bonusowo - kolekcja odcinków klasycznej animacji z Supermanem, dostępna na Onet.pl. Jeśli chcecie poznać korzenie tego bohatera i od jakiego punktu wyewoluował w kierunku postaci, jaką sportretował Snyder - oto i najlepsza okazja by się przekonać. I szczerze mówiąc, poziomem naiwności wcale ta siedemdziesięcioletnia (!) animacja od Man of Steel nie odstaje... Więcej o tym klasyku przeczytacie w tekście Adama.

***

I cóż, jak widać, jest masa opcji i wcale nie musicie wyrzucać pieniędzy w błoto, wybierając się do kina na Człowieka ze stali. Wybór należy do was - na niedosyt superbohaterskich historii i tak przecież nie można ostatnimi czasy narzekać.