REKLAMA

Pamiętasz God of War? Jeśli tak i co więcej, dobrze się przy niej bawiłeś zarywając noce, to mam dobrą wiadomość dla Ciebie. Szykuj się na kolejne tygodnie, jeśli nie miesiące wyjęte z kalendarza. Po raz kolejny krew będzie się lała obfitymi strumieniami po calutkim ekranie telewizora. Oto nadchodzi niepokonany Conan!

Rozrywka Blog
REKLAMA

Chyba nie ma takiej osoby, która nie słyszałaby nawet słowa o tym zabójczym barbarzyńcy, siejącym postrach na kartach wielu ksiąg. Pisząc pierwsze opowiadania o wojowniku z Cymmerii R. E. Howard nie spodziewał się nawet, jaką popularnością będą cieszyły się już w niedalekiej przyszłości. Conan żył około 12 tyś. lat temu. Jak mówią legendy jego poczęcie miało miejsce na polu bitwy, co już mu gwarantowało życie ociekające hektolitrami czerwonej posoki. I tak też było... Ulubionym zajęciem tego dobrze zbudowanego młodzieńca było szlachtowanie wszystkich i wszystkiego, co mu stanie na drodze. Nie inaczej będzie w grze wywodzącej się ze studia Nihilistic Software (którzy wcześniej przyczynili się do sukcesu takich gier jak Vampire The Masquerade: Redemption czy Marvel Nemesis). Już teraz można powiedzieć, iż szykuje się smakowity kąsek dla miłośników ostrych mordobić.

REKLAMA

Tak jak God of War, będzie to gra akcji z widokiem z perspektywy trzeciej osoby. Na razie, z tego co nam wiadomo, Conan przeznaczony jest na najpopularniejsze konsole nowej generacji, czyli PlayStation 3 oraz Xbox360. O wersji pecetowej na razie nic nie wiadomo, lecz w przyszłości pewnie się to zmieni (trzymajmy kciuki), albowiem gra jest na razie we wczesnej fazie produkcji, a sami twórcy nie są zbyt wylewni, opowiadając nam o swoim najmłodszym dziecku.

Głównych misji, jakim przyjdzie nam sprostać, będzie około 25. O dodatkowych questach na razie nic nie wiadomo. Przez cały ten czas zwiedzimy wiele, zróżnicowanych lokacji, takich jak potężne miasta, góry, sypiące się podziemia, dżungla, a nawet piracki statek (co zresztą nie powinno dziwić tych, którzy przeczytali większość opowiadań z Niszczycielem w roli głównej). Przez cały czas oczywiście będziemy ciąć, rżnąć, szlachtować i miażdżyć ciała wrogów. Ale żeby nie było nudno, Conan w swoich rękach będzie dzierżył ponad dwadzieścia różnych rodzajów narzędzi mordu (tutaj raczej nic oryginalnego nie znajdziemy, ot dosyć popularna broń znana nam z wielu innych gier, czy filmów). Do tego w czasie walki będziemy mogli wykonać aż setkę różnych pchnięć, uderzeń i tym podobnych ciosów. Do zakresu ruchów Conana należy jeszcze doliczyć walkę dwoma broniami na raz oraz używanie przedmiotów z najbliższego otoczenia. Jeśli zechcesz możesz złapać przeciwnika i cisnąć nim w przepaść, lub nadziać na z pozoru bezpieczne elementy otoczenia. Nic także nie stoi na przeszkodzie, aby złapać jednego delikwenta i użyć go jako żywej tarczy. Może mało to humanitarne, ale skąd w tamtych czasach Conan miałby znać to pojęcie.

Kto grał w tego typu gry z pewnością wie, iż wiele ciosów wyprowadzanych podczas zabawy jest przypadkowych, chaotycznych. Zwykle młócka ogranicza się do walenia na oślep w klawisze, bądź do wyprowadzania w kółko tych samych, potężnych combosów. W Conanie jednak takie strategie już się nie sprawdzą. Oprócz wysokiego poziomu trudności, przeciwnicy będą wyposażeni w dosyć rozbudowany system sztucznej inteligencji, który będzie umożliwiał im zapamiętywanie schematów kierujących naszą walką. Tym sposobem gra będzie wymuszała na graczu ciągłe wprowadzanie nowości i szlifowanie technik walki. Dodatkowo długa kombinacja udanych ciosów wprowadzi naszego bohatera w stan bitewnego szału, co da nam wiele plusów do ataku oraz obrony. Warto, więc kombinować.

Wszystko fajnie, ale nasuwa się jedno pytanie. Na kim do jasnej ciasnej przetestujemy wszystkie dostępne nam możliwości? Otóż przeglądając dostępne w Internecie materiały można się trochę przerazić. Jak na razie u naszych potencjalnych wrogów brak jakiejkolwiek różnorodności. Jest ich tylko kilka typów (mowa tu o przedstawicielach homo sapiens). W dodatku przedstawiciele każdej z grup wyglądają identycznie. Oprócz tego na screenach znajdziemy lwy, ośmiornicę oraz coś w stylu topielców. Obawiam się, że nawet widowiskowość walk nie zastąpi zróżnicowania przeciwników. W końcu ile razy można zabijać tak samo wyglądających wojowników. Pocieszające jest to, że na razie przedstawiono nam materiały pokazujące tylko jeden etap z całej gry. A że do premiery jeszcze szmat czasu, to możemy podejrzewać, iż bestiariusz znacząco się powiększy. W każdym razie, oprócz koszenia zwykłych, podrzędnych chwastów, pod koniec każdego poziomu czeka nas walka z ogromnych i potężnym bossem. Pokonanie go będzie wymagało odnalezienia jego słabych punktów, zastosowania nowych strategii oraz wykorzystania specjalnych umiejętności. Nudzić się nie będziesz nawet przez sekundę!

REKLAMA

Co do widowiskowości walk. Odpowiadać ma za to szczegółowa grafika przesycona efektami specjalnymi korzystającymi ze wszystkich dostępnych osiągnięć techniki. Na dzień dzisiejszy screeny prezentują się trochę więcej niż przyzwoicie, jednak nie wiem czy tak samo będziemy je odbierać przykładowo za rok (mniej więcej tyle zajmie jeszcze produkcja). Lokacje mają być dosyć spore i zróżnicowane, więc będzie, co podziwiać. Z tego, co widać na dostępnym w Internecie filmie, animacja jest płynna a nasz barbarzyńca dosłownie wymiata wymachując mieczami na wszystkie strony i siejąc spustoszenie. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to praca kamery, która czasami (podkreślam to słowo) nie pracuje jak trzeba. Ogólnie już teraz każdy może zobaczyć przedsmak tego, co nas czeka (a czeka nas wiele dobrej zabawy) oglądając dostępne fotosy, czy filmiki.

Gra ogólnie zapowiada się naprawdę dobrze. Jednak twórcy mają zarówno dużo czasu żeby ją dopieścić, ale także kompletnie spieprzyć. Jednakowoż, kiedy przypominam sobie inne produkcje ze stajni Nihilistic Software od razu się uspokajam. Wszak ludzie odpowiedzialni za takie dobre gry powinni dać nam tytuł wart swojej uwagi. Jeśli jeszcze nie zaopatrzyłeś się w jakąkolwiek konsolę nowej generacji, Conan może być doskonałym powodem abyś to nadrobił. Może, ale nie musi...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA