"Crazy Ex-Girlfriend" to kolejny udany serial tej jesieni, który... flirtuje z musicalem
Tej jesieni mam ewidentnie farta. Poza kilkoma nieszczególnie udanymi serialami, które zniechęciły mnie do siebie już na poziomie samych opisów, w ramówce pojawiło się parę zabawnych, co najważniejsze, komedii. Po kontrowersyjnym "Scream Queens", który mnie akurat przypadł do gustu, dobrze zapowiada się "Red Oaks", serial przenoszący widzów do świata lat 80., a do tego mamy jeszcze kolejną udaną premierę, czyli właśnie "Crazy Ex-Girlfriend".
"Crazy Ex-Girlfriend" to obyczajowa komedia z elementami musicalu. Połączenie śpiewu ze zwariowaną historią sprawdza się znakomicie. A jeśli dodamy do tego główną bohaterkę, tytułową wariatkę o imieniu Rebecca, która grana jest przez Rachel Bloom, mamy serial idealny na jesienną szarzyznę za oknem i chandrę. Pierwszy epizod sprawił, że mam ochotę od razu obejrzeć kolejny, niestety na ten trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Pilotażowy odcinek serialu otwiera scena, która rozgrywa się w roku 2005, czyli dziesięć lat przed docelową akcją.
W roku 2005 Rebecca ma 16 lat i właśnie spędziła najcudowniejsze wakacje ze swoim chłopakiem, Joshem. Niestety, okazuje się, że ostatniego dnia Josh... ją rzuca, twierdząc, że do siebie nie pasują i pochodzą z zupełnie różnych światów. Chwilę później przenosimy się do roku 2015. Rebecca jest 26-latką, ma - zdawałoby się - wymarzoną pracę w firmie prawniczej. Robi karierę, czeka ją awans. Problem polega na tym, że... nie jest szczęśliwa. Wtem nieoczekiwanie spotyka Josha, którego nie widziała dziesięć lat.
Spotkanie swojego byłego chłopaka, który nadal jest oszałamiająco przystojny, sprawia, że Rebecca postanawia odwrócić całe swoje życie do góry nogami.
Młoda kobieta postanawia... przenieść się do rodzinnego miasta Josha i spróbować oczarować go na nowo. Nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że nie wszystko wygląda tak, jak się wydaje i że to krok ryzykowny, a przede wszystkim, szalony.
"Crazy Ex-Girlfriend" to serial naprawdę zabawny, z udanymi wstawkami musicalowymi. Teksty piosenek są dowcipne, łatwo wpadają w ucho. Podoba mi się to, w jaki sposób, zostało to zamknięte w całość. Przez prawie 40 minut pierwszego odcinka bawiłam się doskonale. Żarty nie były wymuszone, nawet jeśli całość momentami jest przerysowana.
Serial o szalonej byłej dziewczynie obowiązkowo znajduje się od dzisiaj w mojej tygodniowej ramówce.
Komedia, która potrafi naprawdę rozbawić, to prawdziwy skarb. A "Crazy-Ex Girlfriend" się to udało. Choć fabuła serialu jest banalnie prosta, jest się ciekawym, co wydarzy się dalej i jak z przeciwnościami losu poradzi sobie bohaterka. Po pilocie jestem kupiona. Zobaczymy, co przyniosą kolejne odcinki.