Wygląda na to, że pierwotnie Czarna Pantera miała zakończyć się inną sceną. Twórca filmu, Ryan Coogler, zdradził, który fragment miał być ostatnią sceną.
Uwaga! Niniejszy materiał zawiera spoilery z filmu Czarna Pantera.
Finałową sekwencją najnowszego filmu MCU jest wizyta T’Challi i Shuri w Oakland. Rodzeństwo stoi przed blokiem, w którym ich ojciec, król T’Chaka, zabił swojego brata – N’Jobu. Obecny władca Wakandy informuje, że kupił ten oraz sąsiednie budynki i zamierza otworzyć tu centrum informacji o swoim państwie. Po chwili na pobliskich boiskach do koszykówki ląduje wakandyjski statek. Wehikuł budzi natychmiastowe zaciekawienie dzieci, jednak jedno z nich jest wyraźnie bardziej zainteresowane samym T’Challą. Patrzący na władcę z niedowierzaniem i uwielbieniem chłopak jest ostatnim ujęciem filmu.
Jednak Czarna Pantera miała zakończyć się inaczej.
Reżyser Ryan Coogler w The Empire Film Podcast wyznał, że pierwotnie scenariusz przewidywał inne zwieńczenie całości. Ostatnim fragmentem filmu miała być scena umieszczona pomiędzy napisami końcowymi. W tej sekwencji widzimy wizytę delegacji Wakandy na posiedzeniu na posiedzeniu Organizacji Narodów Zjednoczonych. T’Challa zapowiedział w nim otwarcie swojego kraju na stosunki polityczno-gospodarcze z resztą świata oraz podzielenie się swoją wiedzą i zasobami.
Coogler tak tłumaczył swoją decyzję:
Wydaje się to dobrym rozwiązaniem, bo scena w ONZ nastraja już przed kolejnym filmem MCU.
W dzieleniu się osiągnięciami chodzi przede wszystkim o wibranium, najtrwalszy metal na Ziemi, z którego czerpie cała technologia Wakandy. Wykorzystanie tego surowca może być ważnym elementem w filmie Avengers: Wojna bez granic, w którym planeta zostaje zaatakowana przez Thanosa.