REKLAMA

Chodzimy do kina czy na film? Czerwiec zweryfikuje nasze priorytety

Rząd dał zielone światło kinom, by te otworzyły swe podwoje 6 czerwca i ponownie powitały spragnionych filmowych nowości widzów. I choć z „odmrożenia” prawdopodobnie nie skorzystają na razie wielkie sieci i multipleksy, to początek przyszłego miesiąca może odwrócić frekwencyjne statystyki na korzyść tych, którzy mają doświadczenie w obsłudze kameralnych widowni — czyli kin studyjnych.

czerwiec otwarcie kin
REKLAMA
REKLAMA

Choć formalnie od 6 czerwca część instytucji kulturalnych, takich jak kina, filharmonie i teatry, będą mogły wznowić działalność, istnieją dwa podstawowe warunki, na jakich będzie to możliwe: po pierwsze, publiczność będzie mogła zająć maksymalnie połowę dostępnych na widowni miejsc, a po drugie — w miejscach publicznych tego typu, nadal obowiązuje nakaz noszenia maseczek.

Te dwie wytyczne stają się więc naturalną przeszkodą dla wielkich sieci kinowych, które nastawione są przecież na obsługę jak najliczniejszej widowni w tym samym czasie, a duża część ich zysków pochodzi z usług gastronomicznych (maseczki na twarzach widzów raczej nie zachęcą ich do chrupania popcornu i nachosów w trakcie seansu). Nieoczekiwanie więc nadchodzące tygodnie mogą stać się szansą dla tych małych kin studyjnych, które mają wieloletnie doświadczenie w obsłudze niewielkich widowni.

Do kina, czy na film?

W kulturze Zachodu wyjście do kina już dawno przestało sprowadzać się jedynie do obejrzenia konkretnego filmu na dużym ekranie, a stało się czymś w rodzaju popkulturowego rytuału. Niezależnie od tego, czy do kina idziemy na randkę, celebrowanie „piąteczku” w gronie znajomych, czy na sobotnie rodzinne popołudnie, liczy się samo wyjście, niejako na zasadzie pretekstu do spotkania z innymi osobami i/lub wypełnienia wolnego czasu rozrywką. Sam film zdaje się odgrywać tu rolę drugoplanową.

 class="wp-image-408022"

Pandemia szansą dla hipsterskich kin studyjnych, w kość nadal dostaną multipleksy.

Ci, którym zależy przede wszystkim na obejrzeniu wybranego filmu (raczej niszowego tytułu, niż blockbustera), niekoniecznie w towarzystwie aromatu prażonej kukurydzy i często w atrakcyjnej cenie, decydują się z reguły na wizytę w kinach lokalnych i studyjnych. Choć do tej pory Polacy częściej wybierali wielkie sieci kinowe, takie jak np. Multikino czy Cinema City, być może 6 czerwca po prostu nie będą mieć wyboru i chcąc spędzić piątkowy wieczór w kinie, będą musieli przeprosić się z rzadziej uczęszczanymi do tej pory miejscówkami.

Mimo zielonego światła dla właścicieli kin, na wizytę w multipleksie przyjdzie nam jeszcze poczekać: Multikino w oficjalnym komunikacie ogłosiło, że nie uruchomi swoich placówek już 6 czerwca, podobnie zrobi Cinema City. Do wielkich sieci, które nie zdecydowały się na start w pierwszym tygodniu czerwca, dołączyła też sieć kin Helios:

 class="wp-image-408031"

Chwilowa konieczność? A może początek nowej mody?

REKLAMA

To, że przynajmniej w początkowym etapie „odmrażania” branży rozrywkowej skorzystają mniejsze podmioty, jest oczywiste. Otwarte natomiast pozostaje pytanie o to, czy czerwiec rzeczywiście zweryfikuje preferencje przeciętnego polskiego widza. Biorąc pod uwagę specyfikę kin studyjnych, które może i są klimatyczne, ale najczęściej nie wychodzą naprzeciw oczekiwaniom mas, zwiększone zainteresowanie ich usługami będzie raczej wynikało z konieczności, niż rzeczywistych preferencji kinomanów. W ostatecznym rozrachunku, gdy wróci już „normalność” (ta prawdziwa, a nie przywodząca orwellowską nowomowę „nowa normalność”), najprawdopodobniej tendencje wrócą do normy, wedle której to multipleksy wiodą prym nad małymi kinami. Co nie zmienia faktu, że taka przygoda z kinami studyjnymi (być może młodsza część z nas zawita do takiego przybytku po raz pierwszy w życiu) może być niezwykle ciekawym doświadczeniem, które zaprocentuje w przyszłości liczniejszą publicznością. Oby!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA