Pokuta. Tak mogę streścić czas spędzony z cyfrową wersją "Pięćdziesięciu twarzy Grey'a". Specjanie dla Was, Czytelnicy, złożyłem swe zdrowie psychiczne na szali, by wypowiedzieć się na temat literackiego fenomenu ostatnich miesięcy.
Teraz już wiem wszystko. Ta książka to przyczółek rebelii, mający zdyskredytować mężczyzn w oczach kobiet! Chłopie, jeżeli twoja partnerka nie dostaje wypieków na twarzy na dźwięk głosu wypowiadającego "podaj mi gazetę z programem" - wiedz, że coś się dzieje!
Czytając "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" można wpaść w kompleksy. W tym świecie maskulinizm istnieje tylko w ekstremalnej wersji. Wystarczy być, by manifestować: "jestem mężczyzną i robię to, co zechcę". Christian Grey owija niewinną Anastasię wokół... palca... i ochoczo przyłącza się do edukowania nowej pracownicy - choć w nieco innej dziedzinie.
Biedna bohaterka wydaje się trafić do wielkiego miasta prosto z odciętej od świata farmy amiszów (choć tak nie jest). Świat korporacji jest brutalny i rządzi się własnymi prawami. Nie mając żadnego punktu odniesienia, Anastasia wikła się w sado-masochistyczne eksperymenty. I nie ma tam miejsca na czułość.
Ciągle nie mogłem odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd taka popularność prozy E.L. James? "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" to zwykła chała - mariaż pornola z harlequinem. Autorka wywodząca się ze środowiska "Zmierzchowego" fan-fiction nagle wydaje powieść, za którą szaleją kobiety na całym świecie. Czyżby to była reakcja na nudę i rutynę w łóżku, której doświadczają kobiety na całym świecie? Dobry Boże! Panowie! Musimy postarać się bardziej! Gra wstępna ma trwać dłużej niż samo zbliżenie, tak? Niby każdy facet to wie, a jakoś kiepsko to wychodzi, skoro w tramwajach i autobusach panie tkwią z nosami w książce z okładkami w odcieniach szafiru.
Z drugiej strony... olśniło mnie. Może to nie o seks chodzi, a o samą relację nowicjuszki z biznesmenem? Szczątkowy romans bez perspektyw pcha czytelniczki dalej w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie "czy on ją w końcu pokocha?" Jako niewrażliwy samiec w "Pięćdziesięciu twarzach Grey'a" znalazłem tylko kiepską pornografię, obudowaną w fabularne pomyje po "Seksie w wielkim mieście". Nigdy nawet nie spróbuję pomyśleć jak kobieta. Odpowiedź zostawiam Tobie, czytelniku.
Ty zboczuszku.