Rankingi czytelnictwa szorują brzuchem po dnie. Te książki pomogą ci na nowo odkryć literaturę
Kolejne badanie dotyczące czytelnictwa w Polsce i kolejna narodowa depresja. Zamiast jednak płakać nad rozlaną statystyką proponuję 3 książki, które na nowo pozwolą pokochać literaturę. Mnie pomogły.
Nie będę grał świętoszka (a nawet „Świętoszka”) – sam czytam mniej, niż bym chciał i mniej, mam wrażenie, niż powinienem. Nie podejmuję czytelniczych wyzwań, bo lubię sam siebie rozczarowywać. Jednak co roku, za każdym razem, gdy Biblioteka Narodowa publikuje raport o stanie czytelnictwa w Polsce, jestem zaskoczony i lekko zdegustowany. Tegoroczne badania nie zmieniają wiele, bo choć słyszymy, że 42 proc. badanych sięgnęło w zeszłym roku po przynajmniej jedną książkę i że to najlepszy wynik od lat, to nie oszukujmy się – wynik ten trudno uznać za satysfakcjonujący. Zwłaszcza że za nami wiele miesięcy siedzenia w domu, mniejszej liczby bodźców, jeśli teraz wskaźnik czytelnictwa ledwo drgnął, to czy jest szansa, że drgnie bardziej?
Jestem jednak zdania, że narodowe załamywanie rąk nad stanem czytelnictwa ma w sobie coś z rytualnego wbijania szpil czytających w resztę społeczeństwa, która książek nie zna, nie wyrobiła sobie nawyku czytania czy też ma lepsze, z jej perspektywy, ciekawsze rzeczy do roboty. A przecież nie ma wielkiego znaczenia, ile czytamy, a większe – co czytamy. Czasem lepiej obejrzeć świetny serial niż przeczytać kiepską książkę, czasem bardziej wartościowe jest posiedzieć nad prasowym czy internetowym reportażem niż męczyć się z nędzną fabułą źle napisanego kryminału.
Lepszą taktyką niż załamywanie rąk jest polecenie takich książek, które rzeczywiście mogą skłonić do sięgnięcia po kolejną pozycję, a które jednocześnie nie będą wywoływać uśmiechu zażenowania, gdy uświadomimy sobie, co stoi „za tą jedną przeczytaną pozycją w roku”.
Te książki poleć znajomym, może pomogą na nowo odkryć literaturę.
Paul Auster – Sunset Park
„Sunset Park” zabierze czytelnika do Nowego Jorku, pokaże mu, jak żyje miasto, które „nigdy nie śpi” (wybaczcie banał, wziąłem go z okładki). Nie to jest jednak w niej najważniejsze. Paul Auster to wyjątkowo wszechstronny pisarz. Gdy chce, nad jego powieściami roztacza się tajemnicza, senna aura. Gdy zapragnie pokaże czytelnikowi świat tak niejasny, że ten będzie zastanawiał się, czy pisarz nie zastawił na niego pułapki. „Sunset Park” jest jednak inny. To bardzo prosta, lekko napisana historia, która próbuje ująć, czym jest zakazana miłość dwojga ludzi – niepełnoletniej Kubanki Pilar i wielokrotnie łamanego przez życie Milesa. Siła tej powieści tkwi w prostych emocjach, języku, który jak żaden inny środek przekazu, jest w stanie pokazać uczucie. To również książka bardzo dojrzała i niejasna, pytająca o to, czy ludzie w ogóle zasługują na szczęście.
Zbiór opowiadania Kristen Roupenian jest tak nierówny, jak to tylko możliwe. Skupia w sobie wszystkie wady debiutanckich tomów, które za jednym razem próbują opowiedzieć wiele, tak różnych od siebie historii. A jednak „Kociarz” i inne historie, w których bohaterami są zwykli ludzie z banalnie przyziemnymi problemami, jest w stanie poruszyć czułe struny nawet u największego twardziela, który nie płakał, gdy umierał Mufasa. Żarty jednak na bok, bo Roupenian absolutnie mistrzowsko posługuje się minimalnymi środkami i w ten sposób uwydatnia to, co kryje się w codzienności. Jej język jest tak przejmująco suchy, jakby wierzyła (podobnie jak Michel Houellebecq), że inaczej nie da się mówić o tym przebodźcowanym świecie. Ma to jeszcze jedną zaletę – czyta się te historie mimochodem, bez zbędnych postojów, a to znaczy, że nie da się od niej oderwać. Więcej w naszej recenzji.
Milan Kundera – Nieznośna lekkość bytu
Wiem, że to klasyka literatury i że może jestem mało oryginalny. Cóż, przyjmuję ten zarzut, ale nie będę przepraszał, bo „Nieznośna lekkość bytu” to klasyka, jakiej potrzebujemy. Kudera zabiera nas do roku 1968, gdy wojska Radzieckie zdecydowały sią na pacyfikację Czechosłowacji, ale swoją historię snuje wokół chirurga Tomasza i kelnerki Teresy, którzy zakochują się w sobie. Ich miłość jednak nie jest usłana różami, bo lekarz nie ma zamiaru rezygnować ze swoich miłosnych podbojów, a Teresa za bardzo go kocha, aby ułatwić tę relację i po prostu odejść. Nie mam wątpliwości, że erudycja i elegancja stylu Kundery jest doskonałą glebą, na której wzrasta ta opowieść i to czyni ją nie tylko szalenie łatwą do przyswojenia, ale też wieloznaczną i chwytającą za serce. Gdyby ktoś zapytał mnie, czy da się pisać jeszcze o miłości tak, żeby zaskakiwać i wzruszać odpowiedziałbym: „Nieznośna lekkość bytu”.