Daniel Craig zabrał głos na temat potencjalnej kobiecej wersji agenta Jamesa Bonda. Zastanówmy się przez moment nad jego słowami.
Temat płciowych transformacji kultowych bohaterów filmów i seriali powraca jak bumerang. Głośno mówiło się m.in. o Jamesie Bondzie, z którego Hollywood rzekomo chciałoby zrobić kobietę. Mój redakcyjny kolega poruszył ten temat w ostatnim czasie, słusznie wywodząc, że ani Bond, ani Indiana Jones, ani inna utrwalona w popkulturze postać męska nie stanie się kobietą w kolejnej odsłonie swoich wysokobudżetowych przygód – to się najzwyczajniej w świecie nie opłaca. Wiecie, Hollywood najbardziej ceni sobie nie całą tę mityczną polityczną poprawność, a – uwaga, szokująca prawda – pieniądze.
Widzowie i fani krzyczą, odgrażają się i zapowiadają bojkoty, rzecz w tym, że nie ma na kogo krzyczeć, nie ma też czego bojkotować. Daniel Craig, ostatni z odtwórców Jamesa Bonda, skomentował ten temat, mówiąc dokładnie to, o czym wielu pieniaczy zapomina.
Daniel Craig nie chce kobiety Bonda:
Kobiety i aktorzy o różnych kolorach skóry powinni dostawać lepsze role. Dlaczego kobieta miałaby grać Jamesa Bonda, kiedy najlepszym rozwiązaniem jest stworzenie równie dobrej postaci, tylko że kobiecej? (…) Bond jest facetem. Postacią męską. Został tak napisany i myślę, że pozostanie mężczyzną. Nie ma w tym nic złego. Nie ma potrzeby zmieniać męskich postaci w damskie. Po prostu stwórzmy więcej postaci żeńskich, których historie będą pod nie skrojone
– powiedział Daniel Craig w wywiadzie dla „The Radio Times”.
Dokładnie to samo o postaci mówiła spadkobierczyni praw do serii i jej współproducentka. „Bond może mieć jakikolwiek kolor skóry, ale jest mężczyzną”. Rozsądne słowa Craiga to, rzecz jasna, jedynie komentarz aktora, który nie ma najmniejszego wpływu na dalsze losy franczyzy, sugerują jednak tok rozumowania, który, wbrew pozorom, nie jest obcy właścicielom marek i włodarzom koncernów.
Kultowe męskie postacie w kolejnych filmowych odsłonach będą ewoluować, ale nikt, przynajmniej w najbliższej przyszłości, nie zmieni ich płci. Zmiany, z jakimi będziemy mieć sporadycznie do czynienia określa się mianem „przekazania pałeczki”; numer 007 przejęła agentka Lashana Lynch, miano Hawkeye od Clinta Bartona przejmie Kate Bishop, etc.
Oczywiście, istnieją popularne postacie (choć nie mówimy tu o ikonach kina), w przypadku których płciowa transformacja może być odebrana zupełnie inaczej; wszystko zależy przecież od ciekawej koncepcji scenarzystów. Są to przede wszystkim postacie serialowe.
Historia telewizji zna wiele przykładów bohaterów pisanych pierwotnie jako mężczyzn, z których uczyniono kobiety i... wyszło świetnie.
Przy okazji pozwolę sobie przytoczyć pięć przykładów:
Dr Watson
Przyjaciel i pomocnik Sherlocka Holmesa, doktor John Watson, przez dziesięciolecia był interpretowany przez różnych aktorów płci męskiej. Tymczasem w serialu „Elementary” poznajemy nową inkarnację bohatera: Joan Watson (w tej roli Lucy Liu), terapeutka, która pomaga detektywowi Holmesowi rozwikłać kolejne trudne zagadki kryminalne.
Starbuck
W „Battlestar Galactica” z lat 70. w roli porucznika Stabrbucka wystąpił Dirk Benedict. W reboocie z 2004 rolę przejęła Katee Sackhoff. Podobnie porucznik Boomer (Herbert Jefferson Jr. w oryginale) doczekał się zmiany płci (i rasy!). W Sharon „Boomer” Valerii wcieliła się Grace Park.
Hrabia Monte Christo
Serial „Zemsta” od ABC to współczesna adaptacja powieści Aleksandra Dumasa pt. „Hrabia Monte Christo”, opowiadająca o człowieku niesłusznie oskarżonym i skazanym na więzienie. Po ucieczce i zgromadzeniu fortuny wraca do Paryża, by zemścić się na tych, którzy próbowali go zniszczyć. Zemsta okazała się kobietą – w rolę odgrywającej się na dawnych prześladowcach bohaterki wciela się Emily VanCamp.
Zagubieni w kosmosie
Zarówno w oryginalnej wersji „Zagubionych w kosmosie” z lat 60., jak i w filmie z 1998 roku, w rolę diabolicznego doktora Smitha wcielali się mężczyźni: kolejno Jonathan Harris i Gary Oldman. Netfliksowy remake złoczyńcą staje się Parker Posey i wychodzi to naprawdę nieźle.
Doktor Who
Wisienka na torcie. W ósmym sezonie rebootu serialu „Doktor Who” na scenę w końcu wkroczyła żeńska inkarnacja Władcy Czasu, Missy (Michelle Gomez). Tymczasem w 11. serii Doktor powrócił jako kobieta – z nową wersją ikonicznej postaci doskonale poradziła sobie Jodie Whittaker.