Społeczność fanów Star Wars jest zachwycona. Darth Maul: Apprentice trzeba obejrzeć
Disney nie może narzekać na aktywność fanów Gwiezdnych wojen. Ci tworzą dziesiątki garażowych produkcji filmowych, z czego część jest naprawdę, naprawdę dobra. Do tej grupy bez dwóch zdań zalicza się Darth Maul: Apprentice.
Darth Maul to jedna z najciekawszych, najbardziej widowiskowych, ale i najgorzej poprowadzonych postaci w kanonie Gwiezdnych wojen. Narzędzie Imperatora zostało sprowadzone do roli tępego siepacza, który „tańczył” w Mrocznym Widmie do widowiskowej, ale niemającej wiele wspólnego z prawdziwą szermierką choreografii. Tak wcale nie musiało być.
Kiedyś natknąłem się na ciekawy materiał, w którym wypowiadał się aktor użyczający głosu Maulowi.
Zdaniem artysty, ten nagrał naprawdę wiele linii dialogowych. Maul miał rozmawiać z innymi bohaterami Mrocznego Widma, miał posiadać swój mroczny charakter i kilka naprawdę mocnych scen. Decyzją George’a Lucasa niewiele z tego zostało. Nie mam jednak zamiaru krytykować reżysera. Na pewno nie po tym, co z Darth Maulem zrobili producenci komputerowych Wojen Klonów.
W tej zaliczonej do kanonu animacji Darth Maul powraca, jako pół Zabrak, pół maszyna. Celem wojownika staje się jego niedoszły morderca, czyli Obi-Wan Kenobi. Ostatecznie Maula pokonuje sam Palpatine, w naprawdę widowiskowej i efektownej walce. O ile ta została zrealizowana na mistrzowskim poziomie, tak cała reszta „wskrzeszonego” Maula wołała o pomstę do nieba. Coś strasznego, niesamowite naciąganie historii.
Dzisiaj wiemy, że Maul wróci po raz kolejny. Tym razem w animacji Star Wars Rebels. Materiały reklamowe wskazują na to, że były uczeń Imperatora będzie próbował przeciągnąć na ciemną stronę głównego bohatera, w którym drzemie moc. Chociaż jestem ciekaw, jaki pomysł na tę ikoniczną postać mają producenci, znacznie chętniej pozwoliłbym jej w końcu odpocząć na dobre.
Darth Maulowi nie dają odpocząć również fani Gwiezdnych wojen. Ci wyprodukowali naprawdę niesamowity film wideo.
W nim możemy zobaczyć trening, jakiemu zostaje poddane narzędzie Imperatora. Pomalowany w bojowe barwy Zabrak ma za zadanie rozprawić się z gośćmi na tajemniczej planecie, będącej kryjówką Sitha. Nieproszonymi intruzami okazuje się (a jakże) grupa Jedi, z którymi Maul staje oko w oko, tocząc śmiertelny pojedynek.
Zabawne jest to, że chociaż amatorska produkcja w niemal stu procentach skupia się na efektownych walkach, obecna w niej wersja Maula przejawia więcej emocji, niż kinowy odpowiednik Lucasa. Moment zawahania w wykonaniu wojownika wydaje się ciekawy. Bardzo prosty zabieg, który od razu tworzy zręby nowej płaszczyzny postaci. Szkoda, że George potraktował ją tak instrumentalnie.
Dokładnie tak, jak sam Imperator Palpatine.