REKLAMA

Demoniczne Przymierze

Nagroda Brama Stokera przyznawana jest najbardziej znanym oraz wyjątkowo obiecującym początkującym artystom z dziedziny literackiej grozy. Jej laureatami zostali m.in. Clive Barker, Stephen King, Thomas Harris czy Neil Gaiman (za książkę "Amerykańscy bogowie"). W czerwcu 2005 roku do tego zasłużonego grona trafił John Everson, otrzymując nagrodę za najlepszą debiutancką powieść - "Demoniczne Przymierze" (ang. "Covenant"). Książka została niedawno wydana w Polsce przez Red Horse.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Terrel Heights to małe, nadmorskie i z reguły spokojne miasteczko. Joe Kieran - chicagowski dziennikarz - zostaje tu skierowany, by z dala od wielkomiejskiej dżungli nie mógł już wyciągać ogromnych sekretów i afer, ale zaczął się zajmować jedynie problemami prowincjonalnego stylu życia. Okazuje się jednak, że Terrel nie jest zwykłym miasteczkiem. Wkrótce, gdy samobójstwo popełni jeden z okolicznych mieszkańców, Joe rozpocznie nietypowe dziennikarskie śledztwo i odkryje, że we wcześniejszych latach co roku dochodziło do podobnych zdarzeń. Terrel Heights skrywa pewną mroczną tajemnicę, a kluczem do jej rozwiązania może być grupka pięciu kobiet, które stają się nadzwyczajnie drażliwe, gdy wspomina się o "wzgórzu samobójców" czy pobliskiej plaży. Co tak naprawdę się wydarzyło w tym miejscu?

REKLAMA

Everson rozpoczął swoją karierę pisarską "z grubej rury". Nie dość, że uzyskał za swój debiut jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień, to jeszcze sam klimat jego książki jest mocno kontrowersyjny. Dlaczego? Jednym z głównych elementów literatury Brama Stokera jest napiętnowane mrocznym erotyzmem napięcie. Everson właśnie ten element zapożyczył od legendarnego mistrza i bardzo intensywnie rozbudował. Świat, do którego nas prowadzi, jest przepełniony seksem, tajemniczą żądzą, pożądaniem o nadprzyrodzonej sile. To tak, jakby Everson spełniał swoje najbardziej okrutne seksualne fantazje, wykorzystując nie tylko dosyć niecodzienne miejsca "akcji", ale również mnóstwo sadyzmu i brutalności. Sprawia tym samym, że erotyka nie jest nieistotnym dodatkiem, a nieodłącznym elementem całości i buduje specyficzne napięcie, rzadko spotykane w komercyjnych horrorach książkowych.

Zanim jednak dojdziemy do tych momentów, autor zabiera nas w stronę zagadkowego śledztwa, klimatem krążącego wokół prozy Lovecrafta. Z resztą już same pierwsze strony, przedstawiające osobistą narrację pierwszego opisanego samobójcy, mogą rzucać na myśl opowiadanie "The thing on the doorstep". Później jednak okazuje się, że Everson podążył w stronę nowoczesnego myślenia i skierował sprawę ku współczesnemu amerykańskiemu kinu, ostatecznie tworząc atmosferę bliższą dochodzeniu z "The Ring". Nadmorskie rejony, małomiasteczkowe realia, charakterystyczna mentalność oraz tajemnicze zabójstwa - to podstawowe motywy, wokół których obraca się twórca i na szczęście robi to po swojemu. Nie ma tu ani kopii lovecraftowskich elementów, ani dosłownego naśladowania "The Ring". Dzięki postaci głównego czarnego charakteru, pojawiającego się w kolejnych rozdziałach powieści, jest ona idealnym połączeniem tych dwóch odrębnych klimatów.

Sam obraz demona jest wyjątkowo ciekawy i rzadko spotykany. Mrok jest traktowany dosłownie, ale siły ciemności nie są uczłowieczane, a istnieją jedynie jako tło dla prowincjonalnej rzeczywistości. Zło przemawia do ludzi w umyśle, nasuwa im pomysły, podszywając się pod sumienie. Czyni to powieść niezwykle naturalną, gdyż nie otrzymujemy konkretnego opisu demona ani żadnej sceny, w której ujawnia się w czystej, materialnej postaci.

REKLAMA

"Demoniczne Przymierze" Johna Eversona to książka warta zainteresowania. Elementy, jakie autor wykorzystuje w swojej powieści, pociągają czytelnika do dalszego odkrywania tajemnicy. Patrząc jednak praktycznie, historia jest odrobinę przewidywalna i już na samym początku możemy wywnioskować główny motyw "przymierza". Nie jesteśmy jednak krok przed Kieranem - podążamy wraz z nim, gdyż Everson rysuje całą fabułę w taki sposób, że dopiero wraz z głównym bohaterem odkrywamy zagadkę Terrel. Czyni to niektóre sceny zaskakującymi, chociaż w rezultacie stwierdzimy, że nie wszystko jest tu jakoś wyjątkowo odkrywcze.

Ale takie są właśnie horrory. Jeśli jesteśmy skupieni i zaciekawieni lekturą, a napięcie wzrasta z rozdziału na rozdział oznacza to, że "Demoniczne Przymierze" da mam niesamowitą przyjemność czytania. A sam fakt, że główne napięcie tworzy brutalnie napiętnowany erotyzm sprawi, iż książka dotrze do szerszego grona męskich odbiorców. Gorąco polecam!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA