REKLAMA

Drakensang: The Dark Eye

Fani gier cRPG mają ostatnimi czasy powody do radości. Rok 2006 był dla nich wspaniały, wyszły trzy wielkie tytuły - przepiękny Oblivion, zabugowany Gothic III i Neverwinter Nights 2. Oprócz tego ukazały się pomniejsze produkcje mniej znanych twórców; a w dalszych planach wydawniczych widnieją następne cRPG-i (w tym dwa nasze, polskie - Wiedźmin i Two Worlds). Dość dużą uwagę zwrócił na siebie planowany na koniec tegoż roku Drakensang: The Dark Eye, więc postanowiłem nieco więcej dowiedzieć się o tej grze. Niedawno doszły mnie słuchy o możliwym przesunięciu daty premiery na początek 2008, ale moim zdaniem, jeśli ma to wpłynąć pozytywnie na jakość produktu, taka obsuwa jest mile widziana, w końcu o dużej zmianie nie ma mowy. A powiem Wam, że z Drakensang mogą wyjść ludzie...tzn. całkiem przyzwoita gra!

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Jak nietrudno było się domyśleć, The Dark Eye będzie klasycznym cRPG-iem utrzymanym w klimatach fantasy, opartym na bardzo popularnym w Niemczech systemie papierowych RPG (co wcale nie jest żadnym zaskoczeniem, bo przez Niemców robiona ;)). Powstaje ona w berlińskim studiu Radon Labs, którzy na swoim koncie mają słabiutkie Project Nomads. Pracowali kiedyś przy projekcie zwanym Schwarzenberg, lecz ostatecznie nie ukazał się na półkach sklepowych, a programiści zajęli się właśnie opisywanym przeze mnie Drakensang. Oby tylko tytuł nie podzielił losu ich poprzedniej gry (odpukać). Ale wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że nie podzieli. Miejmy nadzieję.

REKLAMA

Jak twierdzą ludzie z Radon fabuła w TDE ma odgrywać pierwszorzędną rolę. Stawiają na epicką historię, a ich dzieło porównują do genialnego Baldur's Gate, tylko że w 3D! Świat zwany Aventurią nie ma być statyczny, tylko pełen życia. Lokacje mają być ogromne, a w miastach przebywać ma masę mieszkańców, w tym sporo takich, którzy będą mieli dla nas jakieś specjalne zadanie. Dialogi mają być rozbudowane, a od napotkanych postaci będzie można dowiedzieć się wielu cennych informacji na temat danego obszaru czy questa. Nie będziemy zmuszeni pchać się przez dużą ilość linii dialogu tylko po to, aby zdobyć sympatię danej osóbki i dowiedzieć się nieco o naszym celu, bo takowa opcja ma być dostępna od razu (bohaterem z wysoką umiejętnością dyplomacji będzie mógł bardziej urozmaicić przebieg rozmowy). A czy tego zechcemy, to już wyłącznie nasza decyzja. Autorzy kładą bardzo duży nacisk na interakcję. Jak dla mnie - rewelka. Oby choć połowa z tych obietnic okazała się prawdą, to będę wniebowzięty! Zwłaszcza wrażenie robi fakt, że za tło historii (1000 stron!) odpowiedzialne są tylko dwie osoby.

Standardowo i tym razem w grze uświadczymy fantastyczne stworzenia i nad wyraz często spotykanych w grach fantasy i cRPG Krasnoludów czy Elfów. Różnego typu kreatur, które uprzykrzą nam życie ma być ponad 50 (m.in. jaszczuropodobny stwór tatzelwurm), co jest liczbą satysfakcjonującą (choć to może ulec jeszcze zmianie). Jak już przystaliśmy przy cyfrach, to warto napomknąć o tym, że zobaczymy mniej więcej tyle samo wszelkiej maści broni (nie dostaniemy jednak plecaku bez dna ;)) czy czarów.

Następną sprawą, na którą zwracają bacznie uwagę programiści to bohater i jego ekipa (jednak nie z niebieskiego dżipa ;)). Będziemy mogli stworzyć od stóp do głowy własnego herosa, a wszystkie współczynniki i cechy mają być zgodne z papierowym RPG. Ażeby rozwijać swoje umiejętności, trzeba będzie ich po prostu...używać, podobnie jak w Morku. To znaczy, że jak będziemy chcieli strzelać lepiej z łuku, no to trza strzelać z niego, a nie machać mieczykiem, kapicie? Jest to ciekawe rozwiązanie, bo statystyki będą rosnąć wedle naszego uznania.

Lecz podobieństwa z serią The Elder Scrolls się na tym zakończyły. Bo o samotnej przygodzie zapomnijcie, z czasem przyłączą się do nas kompani. Drużyna składać ma się z czterech śmiałków maksymalnie, chyba że - podobnie jak w przypadku NWN 2 - dane zadanie będzie wymagało zwiększenia limitu. Cieszy mnie niezmiernie to, że będziemy mieli całkowitą kontrolę nad naszymi towarzyszami.

TDE bliżej sadze BG, aniżeli TES (no może poza grafiką, o której napiszę później). Niemcy, jak widać, sporo elementów czerpią z pomysłów, wykorzystanych w grach BioWare'u. Walka będzie przebiegać podobnie jak w przypadku wyżej wymienionej serii, czyli w czasie rzeczywistym, ale z aktywną pauzą (tak przy okazji - to mój ulubiony system w grach cRPG). Tytuł ten coraz bardziej do mnie przemawia, bo przypomina mi prześwietnego Baldurka, przy którym spędziłem masę czasu! (a chyba do tego twórcy zmierzają).

Wydaje mnie się, że teraz ciężko jest pisać o grafice Drakensang, ponieważ do premiery został jeszcze caluteńki rok, a przez ten czas graficy mogą jeszcze wiele pozmieniać. Jednak o jakość nie ma co się obawiać, gra ma obsługiwać Pixel Shader 3.0 i oferować najnowsze efekty DX 9.0 (o 10 na razie nic nie wiadomo). Zastosowano również system do tworzenia trawy Speedtree. Już teraz TDE prezentuje się okazale, na niektórych screenach przypomina mi wręcz Obliviona, a nawet posunąłbym się do stwierdzenia, że wygląda lepiej! Krainy mają być niezwykle różnorodne, przemierzymy bezkresne pustynnie i pełne lasów, i tajemniczych ruin lokacje, a także bardziej egzotyczne miejsca. Dodać należy, że twórcy odwiedzili prawdziwe zamki, tylko po to, aby te w grze były bliższe wzorcowi. Budynki i zwłaszcza roślinność budzą zachwyt (świetne wykonane drzewa). A jeśli jeszcze ujrzymy zmienne warunki pogodowe (a te jakoby mają być) to w ogóle będzie świetnie. Pod uwagę należy wziąć to, iż te screenshoty pokazują tylko odrobinę tego, co zobaczymy naprawdę w grze, bo przecież niektóre mają po pół roku na karku, więc można liczyć na bardziej podrasowaną i dopieszczoną grafę. Tylko ciekawe jak z wymaganiami? Pewnie małe nie będą, a przypominając sobie powstałego w tym samym kraju Gothica III, można mieć obawy...

REKLAMA

Pod koniec grudnia 2006 na oficjalnym forum umieszczony został filmik prezentujący animacje postaci. Muszę przyznać, że te płynne ruchy i wygibasy wyglądają niemal jak wyciągnięte z Prince of Persia (a przecież mówimy tutaj cały czas o grze cRPG).

Nie ma co ukrywać, szykuje się tytuł zdolny rywalizować z największymi. Dobrze, że zanim narodzi się Drakensang: The Dark Eye, wyjdzie niezmiernie przeze mnie oczekiwany The Witcher, bo coś czuje, że gdyby premiera polskiej gry nagle przesunęła się na koniec bieżącego roku, to nie widziałbym tego. Na przełomie 2007/2008 ma ukazać się też Dragon Age, nowy produkt BioWare-u, jedyny słuszny konkurent dla TDE, a raczej odwrotnie, to niemiecka gra będzie miała szanse w starciu z DA. I to przeogromne szanse! Osobiście nie stawiam na żadną z nich, ale berlińskie dzieło może stać się dla graczy tym, czym stał się Gothic.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA