REKLAMA

Droga do Bugulmy

Niekiedy do redakcji przychodzą materiały, na które nie ma "brania". Dają za friko, a nikt chętny? Toż to dziwne, no ale cóż, tak bywa. Wtedy trzeba to po prostu komuś "wcisnąć", no i w końcu (nieszczęsny) wybór padł na mnie, stałem się "wybrańcem". Obowiązek, to obowiązek, nie wolno narażać się Naczelnemu ;). Nie pozostało mi nic innego, jak napisać recenzję. Mowa o książce, a raczej książeczce autorstwa niejakiego Jáchyma Topola, czeskiego prozaika i poety. A mianowicie chodzi o "Drogę do Bugulmy". Nadmienię jeszcze, że nie jest to jego pierwsza powieść, jest autorem "Nocnej pracy", "Sióstr" czy "Anioła".

Rozrywka Blog
REKLAMA

"Droga do Bugulmy" opowiada o losach praskiego kata Emana, jego syna Jenika (uzależnionego od narkotyków) oraz o Karli, Lekarki i towarzyszki Jerochimowej. Na samym początku powieści występuje także Stary, lecz umiera skonany i wyczerpany panującym mrozem oraz otaczającym go lodem. Eman i Jenik skazani na własne siły poszukują tytułowego miasta, zniszczonego przez terrorystów. Zaś resztka bohaterów (a bardziej dokładnie - bohaterek) została pojmana przez Symbiraków i zmuszona do pracy w prosektorium. Dopiero pod koniec książki ich drogi się krzyżują.

REKLAMA

Na przemian dowiadujemy się o historii głównych postaci, przez pierwsze dziesięć stron jesteśmy zmuszeni do przeczytania rozmów ojca ze synem, potem Karli i Lekarki i tak fortuna kołem się toczy. Niejeden raz przeczytamy o halucynacjach Jenika, spowodowanych brakiem narkotyku w organizmie czy o przeszłości wyżej wspomnianych kobiet. Postaci stworzone przez Topola są dość wyraziste. Dopiero gdzieś mniej więcej w połowie fabuła się troszkę rozwija, ale zanim porządnie rozwinie skrzydła to zobaczymy słowo - koniec.

Ale trzeba wziąć pod uwagę długość książki, nie ma co ukrywać, jest to lektura na co najwyżej jedną godzinę, więc o rozbudowanej fabule można pomarzyć. Raczej ta pozycja książkowa nie jest przeznaczona dla osób, pochłaniających nałogowo grube powieści. Akcja dzieje się w realiach nam przybliżonych, w odległej części Rosji, w fikcyjnej Symberii.

REKLAMA

Czytając "Drogę do Bugulmy" odnosi się dobre wrażenie, może niczym nie zaskakuje, ani nie zachwyca, ale czyta się weń w miarę ok. Prosta jak konstrukcja cepa fabuła, charyzmatyczne postaci. Książka jest też pełna w wulgarymy wszelkiej maści, może bohaterowie nie używają ich nagminnie, ale jednak dość często, więc raczej przeznaczona jest dla dojrzalszych Czytelników.

Groteska czeskiego poety jest częścią projektu "Nowa Europa" i powstała na zamówienie Dusseldorfer Schauspielhaus. W Polsce została wydana przez wydawnictwo "Czarne" w twardej okładce w serii "mała seria", tylko na pierwszy rzut oka razić może dość wysoka cena (27 zł) w stosunku do objętości książki (niecałe 100 stron). Taka cena to według mnie zdzierstwo, ale jeśli macie jakaś alternatywę (m.in. biblioteka), to może jednak warto się zastanowić?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA