REKLAMA

Dziewiętnaście sekund

Co można zrobić w dziewiętnaście sekund… Włączyć telewizor, wpisać adres swojej ulubionej strony internetowej, wypić łyk kawy? Jeśli uważacie, że to naprawdę dużo, wyobraźcie sobie, że w ciągu tego czasu zapadnie decyzja o przyszłości Twojego związku z drugą osobą. Nie można jednak zapomnieć, że przez tych parę sekund może zdarzyć coś niespodziewanego…

Rozrywka Blog
REKLAMA

Dwadzieścia pięć lat sielanki. Nawet nie tyle sielanki, co spokojnego życia we dwoje. Sandrine i Gabriel, bohaterowie książki, zdołali przeżyć wystarczająco dużo ze sobą, by popaść w rutynę i monotonię. Zauważyli, że ich związek się wypala. Zamiast śniadania do łóżka i porannych przytulanek, wstają kilka minut wcześniej aby coś zjeść i szybko wychodzą do pracy. Zamiast nocnych igraszek, śpią odwróceni do siebie plecami. Postanowili wreszcie coś z tym zrobić. W dość nietypowy sposób. Godziną prawdy ma być 17:43, miejscem dworzec Regionalnej Sieci Ekspresowej, po naszemu - metra. O tej godzinie na peron wjedzie pociąg, w którym ma znajdować się Sandrine. Jeśli przyjedzie i wysiądzie na stacji - będą ze sobą nadal. Jeżeli nie - koniec znajomości.

REKLAMA

Książka przedstawia przebieg dziewiętnastu sekund, które zdecydują o przyszłości związku bohaterów oraz ukazuje wydarzenia mające miejsce po punkcie kulminacyjnym. Akcja jest ukazywana z punktu widzenia zarówno pasażerów jak i głównych aktorów tego widowiska. Każda postać opowiada o wydarzeniach w wagonie metra przez pryzmat własnego ego. Monologi są poprowadzone bardzo ciekawie i z przekąsem. Pasażerowie metra wspominają o dość niecodziennych sytuacjach ze swojego życia, np. wizytach u urologa czy spotkaniach z paniami "lekkich obyczajów". Przedstawieni ludzie prezentują odmienny typ człowieka i mają zróżnicowane charaktery, co pomaga spojrzeć na sytuację z kilku stron.

Jedno ze zdań na odwrocie książki głosi, że "w ciągu tych chwil może zdarzyć się coś nieprzewidzianego". Ja zaś przez całą lekturę miałem dziwne wrażenie, że powieść wprost "za rączkę" prowadzi do tego "czegoś". Łatwo można było wywnioskować co stanie się zaraz. Autor nie zastosował żadnych pisarskich trików, niczego, co miałoby czytelnika zwieść i poprowadzić w zupełnie inną stronę.

Osobiście zaciekawiło mnie umiejscowienie powieści. Znając nasze realia, takie rozstanie zakończyłoby się najprawdopodobniej w sali sądowej w asyście tuzina prawników. Tutaj bohaterowie postanawiają wystawić na próbę sił swój związek na peronie dworca paryskiego metra. Niekonwencjonalne i bardzo ciekawe.

REKLAMA

Mimo wszystko w książce wyczuwa się dużą dozę napięcia. Ze zniecierpliwieniem czeka się na reakcje postaci. Autor w umiejętny sposób łączy poszczególne wydarzenia w spójną całość co daje nadzwyczaj dobry efekt, bo muszę przyznać, że czyta się to dobrze, momentami nawet świetnie. Szkoda tylko, iż autor wziął sobie zbyt bardzo do serca tytuł powieści, bo trochę ponad sto stron to bardzo mało, a w przypadku tej pozycji nie obraziłbym się gdyby nawet trzykrotnie zwiększyła się jej objętość. Lektura na kilka intensywnych i miło spędzonych godzin.

Reasumując: Dziewiętnaście sekund Pierre'a Charrasa to bardzo dobra książka. Akcja, chociaż przewidywalna, nie pozwala czytelnikowi nudzić się nawet przez chwilę. Wyrazistość postaci i ich monologi podkreślają charakter dzieła. Osoby nie mające zbyt dużo czasu na lekturę i szukające dobrego dramatu nie będą zawiedzione. Ja osobiście wciąż czuję niedosyt, bo jednak tą niewątpliwie ciekawą historię można by poszerzyć. Dwie godziny i po sprawie. Zdecydowanie za krótko.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA