Książka o Snowdenie już się pisze. A kto wcześniej ostrzegał przed inwigilacją?
Bohater czy zdrajca? Być może na to pytanie odpowie Glenn Greenwald, dziennikarz śledczy The Guardian. Edward Snowden z tuby wolności przeistoczył się w prawdziwego Wally'ego - faceta nie do wypatrzenia. Czy Amerykanin tylko tyle miał do powiedzenia? Cóż, wcześniej to samo napisali Orwell i nasz Tomasz Kołodziejczak.
![Książka o Snowdenie już się pisze. A kto wcześniej ostrzegał przed inwigilacją?](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2013%2F07%2FSnowden-640x280.jpg&w=1200&q=75)
Informacje ujawnione przez młodego współpracownika National Security Agency gruchnęły w mediach jak fortepian Chopina o bruk. Facebook, Google, Apple - jeśli korzystałeś z usług którejś z tych firm to możesz być pewien, że w razie potrzeby agenda wywiadowcza USA przygotowuje opasłą teczkę na twój temat. Łącznie z tym, czego szukałeś ostatnio w Google albo kogo "zaznaczyłeś" w aplikacji Bang With Friends.
Najbardziej dziwi mnie jednak nie sam fakt takiego spisku, a reakcja opinii publicznej gdy już został ujawniony. Wielu zadowolonym z życia obywatelom z rozdziawionej buzi wysypał się popcorn. Czy te informacje są naprawdę tak niesamowite, że można wokół nich zbudować książkę? Cóż, skoro można było napisać czytadło o Balotellim... Zresztą nie sądzę, by to dzieło było zbyt odkrywcze.
Gdy po raz pierwszy telewizor poinformował mnie o projekcie PRISM, natychmiast do głowy przyszły mi dwie książki:
![1984BigBrotherPoster_nazi](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2013%2F07%2F1984BigBrotherPoster_nazi.jpg&w=690&q=75)
Wiem, mało odkrywcze. I chyba nie tylko dla mnie, bo po manifeście Snowdena słupki sprzedaży w księgarniach gwałtownie podskoczyły, wynosząc "Rok 1984" na szczyty list sprzedaży. W tym roku mijają 64 lata od premiery powieści Georga Orwella, ale jak się okazuje, treść jest wciąż aktualna. W zasadzie to nigdy nie była tak aktualna, jak teraz. Wszechobecne mikrofony i teleekrany umożliwiające transmisję w obydwu kierunkach przestały być przerażającą wizją ludzkości poddanej inwigilacji totalnej. Społeczeństwo w poczuciu ciągłego zagrożenia łatwiej jest kontrolować. A co mamy dzisiaj? Wirusy komputerowe, utrata danych, zamachy terrorystyczne, skażenie środowiska naturalnego... Bez samodzielnie wykształconej znieczulicy trudno byłoby przeżyć w spokoju choć jeden dzień.
Co ciekawe, Orwell trafnie przewidział fobie i paranoje, którymi karmione są społeczeństwa - także i dziś. Wewnętrzny wróg (Emmanuel Goldstein - notabene Żyd) i oddalony, wojenny front z wiszącą nad głową groźbą jego nagłego przesunięcia. Nie do końca potrafię zinterpretować rolę proli - warstwy, jak się zdaje, wolnej. Przynajmniej od myśli trawiących funkcjonariuszy partyjnych. Co jest groźniejsze: totalnie zniewolone społeczeństwo czy masy, którym wszystko jest obojętne?
![kolorysztandarow](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2013%2F07%2Fkolorysztandarow.jpeg&w=690&q=75)
Powieść Tomasza Kołodziejczaka po raz pierwszy przeczytałem będąc młodym chłopakiem, gdy jeszcze szerokopasmowy dostęp do internetu nawet mi się nie śnił. Zaintrygowała mnie perspektywa sieci sprzężonej z cybernetycznymi implantami, z możliwością wykorzystania "mocy obliczeniowej" pozostałych umysłów wpiętych do macierzy. Dostęp do każdej informacji stał się powszechny i natychmiastowy. Za bycie częścią Sieci Mózgów płaci się słono - ceną jest indywidualność.
Nie dziwię się, że Kołodziejczak zgarnął za "Kolory sztandarów" nagrodę im. Zajdla, bo takich powieści jest niewiele w polskiej fantastyce. Nie jest to cyberpunkowy western, a poważna refleksja nad wolnością jednostki, jej miejsca w społeczeństwie i mechanizmach władzy, w których główny bohater jest małym trybem. Znalazło się nawet miejsce dla transseksualizmu. Książka jest przygnębiająca, w dodatku z ponurym finałem, który ustępuje chyba tylko zakończeniu wspomnianego wyżej "Roku 1984".
Dzięki aferze Snowdena zrozumiałem, że środowisko science-fiction jest wylęgarnią futurologów i analityków, którzy z dużą trafnością potrafią przewidzieć przyszłość. I oby ta rysowała się w lepszych barwach niż na kartach książek.
A jakie Wy znacie książki o inwigilacji? Podzielcie się opiniami w komentarzach.