O "mocnych scenach erotycznych" działających w niewłaściwy sposób na biedne umysły dzieci grających w Mass Effect było głośno już jakiś czas temu. Stacja Fox News wyszła z inicjatywą malutkiej prywatnej krucjaty przeciwko najnowszej produkcji BioWare. Konsolę Microsoftu nazwała "sexboxem", załamywała ręce nad sceną erotyczną oznaczoną zaledwie "M for Mature", rozwodziła się nad nieskutecznym systemem nadzoru rodziców i winnemu wszystkiemu Microsoftowi. Gdyby tego było mało, zaproszona do studia "psycholożka" (bo panią psycholog raczej nie można jej nazwać) w dosyć subtelny sposób określiła twórców gry oraz docelowych odbiorców jako "maniaków komputerowych, którzy uosabiają kobiety z seksem, dla których płeć przeciwna jest jedynie podmiotem dla zaspokajania swych potrzeb". Afera rozpętała się na dobre, interweniował nawet koncern EA z flagowym BioWare na czele. Trudno o lepszą reklamę.
Zaciekawiony jak to jest naprawdę z tym kosmicznym seksem, musiałem przeczekać spory kawałek czasu, zanim otrzymałem możliwość zagrania w Mass Effect na PC. W końcu jednak płyta wpadła w moje ręce, pliki przeniosły się na dysk twardy a ja pogrążyłem się po uszy w tym siedlisku sodomy i gomory. To, że świat wykreowany w tej grze wciąga po same uszy, że fabuła jest fantastyczna i postacie super ciekawe, pozwolę sobie przemilczeć, zapewne przeczytacie o tym w naszej recenzji. Chciałbym się skupić na scenie seksu. A właściwie, to aż na czterech.
Na samym początku możemy wybrać, czy nasz bohater ma być mężczyzną lub kobietą ludzkiego pochodzenia (w dobie ekspansji naszej cywilizacji między gwiazdy warto to zaznaczyć). W zależności od wyboru płci historia jest nieco inna, tak samo jak relacje z pozostałymi bohaterami oraz postaciami drugoplanowymi. Oczywiście, różnią się dodatkowo wcześniej wspomniane sceny erotyczne. Cóż, przeanalizujmy teraz, jak to się robi między gwiazdami.
Jeśli wybierzemy mężczyznę, sytuacja jest o tyle ciekawa, że w późniejszej fazie rozgrywki dwie kobiety niemal biją się o Twoją postać, oczywiście pod warunkiem, że z obiema masz dobre stosunki wyprowadzone dzięki odpowiedniemu doborowi dialogów (co aż tak trudne wcale nie jest). Żeby było jeszcze ciekawiej, jedna z naszych potencjalnych partnerek jest… kosmitką. Liara T'Soni może przywoływać na myśl kobiety z rasy Twi'lek znane z Gwiezdnych Wojen. Błękitna skóra, mackopodobne końcówki zamiast włosów, piegi i oczy o jaskrawych barwach. Dodajmy do tego, że przedstawicielki tej rasy (Asari) należą tylko do płci pięknej, do rozmnażania potrzebują osobników innej rasy, a fakt, że ludzcy mężczyźni są zbliżeni do nich budową i rozumowaniem, stawia naszego głównego bohatera w bardzo pozytywnym świetle.
Drugim "wyborem" jest ludzka kobieta Ashley Williams. Twarda sztuka, od dziecka związana ze zbrojną stroną Przymierza - ludzkiej organizacji zjednoczonych nacji. Harda, bitna, no i ratujemy jej życie. Co ciekawe, ta postać to ewidentna rasistka, a więc jej nienawiść do mądrzejszej i mniej porywczej Liary jest oczywista. Niemal na samym końcu gracz (oczywiście o ile tylko będzie miał na to ochotę) zostanie zaproszony do łoża jednej z tych panien. W zależności od wcześniej podjętego wyboru "moment" będzie wyglądał nieco inaczej. Dosyć powiedzieć, że kobiety z rasy Asari lubią pokazywać znacznie więcej niż nasze rodzime dziewczyny.
Gdy wybierzemy kobietę, pozostaje nam tylko jedna opcja. Kaidan Alenko (rasa: człowiek) nie dość, że za zbyt przystojnego nie uchodzi, to przeżywa w dodatku jakieś problemy z wewnętrznymi implantami, jest ciepły jak klucha, wygląda jak maminsynek trzymający się rąbka matczynej spódnicy, ma w dodatku swoje fantazje o zabijaniu i podboju galaktyki, chociaż wydaje się zbyt strachliwy, aby mówić o tym głośno. Cóż, jak to mówią - na bezrybiu i rak ryba. Alenko po przeprowadzeniu kilkunastu bardzo rozbudowanych dialogów okazał się osobą nader uczuciową.
Najprościej było mi go porównać do małego pieska, który przywiązuje się do ludzi, będąc zbyt ufnym i nie patrząc dobrze na to, do kogo się łasi. No trudno, nadszedł czas na zaliczenie sceny łóżkowej. W tej podziwiamy w większości własną bohaterkę, na całe szczęście twórcy powstrzymali się z pokazywaniem męskich narządów płciowych. Gdzieś tam przebiegł mi między oczyma kawałek pośladka, noga, plecy. I bardzo dobrze, męskie ciało nie jest tak ładne jak kobiece :).
Na pocieszenie kobiecych graczek twórcy z BioWare przygotowali pewne poboczne zadanie, za którego wykonanie czeka nas dosyć niespodziewana nagroda. Dosyć powiedzieć, że niektóre z przedstawicielek rasy Asari lubią mężczyzn tak samo jak kobiety, te ostatnie czasem nawet bardziej. Potencjalnym graczom nie zamierzam zepsuć jednak przyjemności z odkrywania niespodzianek, które przygotowali dla nich programiści. Cóż, to by było na tyle, jeżeli chodzi o tą seksualną stroną Mass Effect.
A jak to wszystko wygląda? Cóż, powiem szczerze - grałem w wiele gier, ale jeszcze nigdy, powtarzam, nigdy nie widziałem tak subtelnej, emocjonalnej i czułej sceny erotycznej w żadnej innej komputerowej produkcji. Fahrenheit odpada w przedbiegach. W tle gra wspaniała muzyka, bohaterowie patrzą sobie w oczy, widać to, co nastolatki wiedzieć mogą, ale to, czego nie powinny, jest na całe szczęście zakryte. Widać również emocje kochających się bohaterów, bowiem Mass Effect to gra z fenomenalnym systemem odpowiadającym za mimikę i ruchy twarzy. Dodajmy do tego świetną grafikę, ciekawie wykreowane postacie z bogatą historią i przemyśleniami oraz wspaniały system dialogów, a możemy się cieszyć najlepszym, a zarazem najdojrzalszym "momentem" w dziejach gier komputerowych. Profesjonalne podejście, dzięki któremu produkcja z BioWare jest jeszcze jeden krok bliżej do pełnej filmowości, a o to przecież właśnie chodzi.
Mass Effect to gra bardzo dojrzała, pomimo swojej kosmicznej otoczki. Poruszane tam problemy to czyste odzwierciedlenie naszych czasów. Pojawia się silny problem rasizmu (międzyplanetarnego), ukazany jest wpływ polityki oraz wszystkie jej mankamenty, nawet te brudniejsze i mniej poprawne. Stykamy się ze śmiercią, bólem bliskich nam osób, możliwością totalitarnej władzy, knowań na najwyższym szczeblu, nielegalnych przeszczepów, narkotyków, prostytucji, publicznych egzekucji, możliwością zabijania niewinnych osób, obalenia aktualnego rządu, wybuchu anarchii, wyzysku biednych i innych ras… czy wobec tego scena erotyczna naprawdę powinna budzić największe kontrowersje?