"Epoka Lodowcowa: Mocne Uderzenie" na sentymenty i portfele. To najgorsza odsłona animacji
"Epoka Lodowcowa" z 2002 roku może uchodzić za wzór zabawnej, pięknej bajki z morałem. Twentieth Century Fox postanowiło odciąć od niej kolejny kupon.
Scenarzystom kolejnych "Epok Lodowcowych" zaczynają kończyć się pomysły. Mieliśmy już dinozaury i wielką odwilż. Teraz futrzaści bohaterowie ratują planetę Ziemię przed tytułowym mocnym uderzeniem, które nadchodzi prosto z kosmosu.
"Epoka Lodowcowa: Mocne Uderzenie" to najbardziej niepotrzebna odsłona całej serii.
Pierwsza "Epoka Lodowcowa" miała do opowiedzenia ciekawą historię. Świetnie grającą na emocjach, chwytającą za serce i z morałem. "Mocne Uderzenie" nie posiada historii w ogóle, będąc długim, nieprzerwanym żadną wzniosłą myślą stand-upem Wiewióra i reszty animowanych futrzaków.
Poruszane wątki z zakresu astronomii pasują do "Epoki Lodowcowej" jak pięść do nosa. Animacja nigdy nie miała wiele wspólnego z realizmem, ale Wiewiór latający w kosmosie, przypadkowo budujący Układ Słoneczny to już ta łatwo wyczuwalna granica, której nie powinno się przekraczać.
Mógłbym to wybaczyć, gdyby "Epoka Lodowcowa: Mocne Uderzenie" oferowało doskonałe poczucie humoru.
Tak niestety nie jest. Scenarzyści i osoby odpowiedzialne za dialogi zapiszą się w pamięci jako twórcy najbardziej żenującej "Epoki Lodowcowej" w historii. W "Mocnym Uderzeniu" żart goni żart. Gagów jest więcej, niż kiedykolwiek wcześniej. Niestety, wraz z ilością nie idzie w parze jakość.
Wolę mniej, a lepiej. "Mocne Uderzenie" non stop próbuje rozbawić widza, sięgając po coraz mniej wybredne tematy. To smutny widok, gdy ulubiona animacja 2002 roku zamienia się w siedlisko żartów o sikaniu oraz coraz bardziej brutalnych sekwencji z Wiewiórem. Ten już na dobre zamienił się w Cartmana "Epoki Lodowcowej". Biedaczysko jest maltretowany bardziej, niż w poprzednich odsłonach razem wziętych.
Oczywiście widzowie do 12 roku życia będą zanosić się ze śmiechu.
Niewybredna, młoda widownia na animacji "Epoka Lodowcowa: Mocne Uderzenie" będzie bawić się doskonale. Jestem o tym przekonany. Cisza w sali kinowej zostanie przeplatana kolejnymi salwami śmiechu z coraz gorszych jakościowo żartów. Dzieciom do szczęścia wiele nie potrzeba.
Co innego dorośli. Zwłaszcza ci pamiętający animację z 2002 roku. Dla niech "Epoka Lodowcowa: Mocne Uderzenie" będzie smutnym doświadczeniem. Będzie jawnym wyciąganiem pieniędzy z portfela, po linii najmniejszego oporu. Na animację warto iść do kina dla uśmiechu dziecka, ale jeżeli chcecie zabrać swoją dziewczynę czy małżonka - szkoda niszczyć świetne wspomnienia.
"Epokę Lodowcową: Mocne Uderzenie" oglądaliśmy dzięki uprzejmości Multikina.