REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Kolejna biblijna historia na wielkim ekranie? To nie mogło się udać. "Exodus: Bogowie i królowie", recenzja sPlay

Ridley Scott - reżyser "Exodus: Bogowie i królowie" - podjął się karkołomnego zadania, przedstawienia historii, którą większość świata doskonale zna. Niebezpieczny taniec z fabułą i swobodna interpretacja biblijnych wydarzeń nie mogły mieć miejsca. Mamy w końcu do czynienia z hollywoodzką produkcją, która musi na siebie zarobić. Urażenie uczuć religijnych nie wchodziło więc w grę. Co w takim razie Scott zaprezentował? Kinową papkę, którą już widzieliśmy w "Noe: Wybrany przez Boga" Aronofsky'ego.

10.01.2015
18:55
"Exodus: Bogowie i królowie", recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

Ucieczka Żydów do Ziemi Obiecanej miała w sobie hollywoodzki potencjał. W końcu zobrazowanie plag egipskich i rozstąpienie się Morza Czerwonego to wydarzenia, które na srebrnym ekranie mogą zapierać dech w piersiach. Czy tak było w przypadku "Exodus: Bogowie i królowe"? Niestety nie. Efekty specjalne - czyli coś na co najbardziej liczyłem - nie wywarły na mnie żadnego wrażenia. Nadzieja pozostawała jeszcze w kreacji bohaterów i poprowadzeniu akcji tak, abym przez ponad 2-godzinny seans się nie wynudził. Ridley Scott nie sprostał żadnemu z moich wymagań.

exodus 2015 ridley scott

Film to tak naprawdę jedna wielka dłużyzna, która w żadnym momencie nie zaskakuje. Od początku bardzo łatwo przewidzieć było, jak akcja będzie się rozkręcać. Oczywiście, że znajomość materiału źródłowego była tutaj czynnikiem decydującym, ale Scott mógł trochę pobawić się ekspozycją i nie prowadzić fabuły po sznurku, trzymając się schematów. Jedynym miłym zaskoczeniem było przedstawienie Boga. Mojżesz (Christian Bale) nie patrzył ślepo w niebo rozmawiając ze Stwórcą. Owszem, wyzwoliciel Hebrajczyków widział podczas swojej przemiany płonący krzak, ale Scott skorzystał z możliwości uczłowieczenia Boga, przedstawiając go jako roztropnego, ale mściwego chłopca.

Dziwi mnie jednak strasznie, że Scott zdecydował się w obsadzeniu w roli Mojżesza Christiana Bale'a, który ni w ząb nie kojarzy się ze słynnym prorokiem z Biblii. Potrzebne było jednak wielkie nazwisko i znana twarz, szkoda tylko, że była to twarz Batmana.

Bale zagrał na tyle dobrze, na ile pozwalał mu na to scenariusz - podobnie zresztą jak reszta aktorów. Problem tylko w tym, że postaciom ciężko jest współczuć czy kibicować, ponieważ te nie wyzwalają w widzu żadnych emocji. Bohaterowie wykonują swoje zadanie i odchodzą, jak sterowane roboty. Poza tym, wydają się bardzo odlegli i - nawet jak na standardy religijnych historii - nierealne, zachowują się momentami jak idioci. Do tego jeszcze Bale ze swoja zachodnią urodą nie pomaga wcale w utożsamieniu go z Mojżeszem, który przynajmniej jako jedyny zdradza (czasami) jakieś oznaki człowieczeństwa. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby główny bohater nie został wciągnięty w obowiązkowy przecukrzony romans i nie wypowiadał kliszowych kwestii.

Nie ma też co liczyć na to, że w filmie zostanie pokazany realny wygląd postaci. Białe zęby, piękne włosy i cudowna cera dają jasny komunikat - to film prosto z Hollywood.

exodus recenzja

Scenariusz w wielu miejscach bardzo kuleje. Niedociągnięcia narażają historię na śmieszność, a brak konsekwencji i logiki powoduje czasami niesmak. O ile niezapowiedziane niczym przeskakiwanie akcji jestem jeszcze w stanie zrozumieć - film nie może przecież trwać 4 godzin - to absurdalnych sytuacji już nie. Posłużę się w tym miejscu przykładem wdarcia przez Mojżesza do pałacu faraona Ramzesa Wielkiego (Joel Edgerton). Biblijny prorok bez żadnego problemu - po tym jak został wygnany z Memfis - może poderżnąć gardło najważniejszej osobie w państwie. Takich "smaczków" jest więcej, ale przywoływanie ich będzie wymagać spoilerów, które całkowicie zepsułyby wam seans.

exodus bogowie i królowie 2015
REKLAMA

Na pochwałę zasługują za to zdjęcia, za które odpowiedzialny był Dariusz Wolski. W "Exodus: Bogowie i królowie" czuć monumentalność i hollywoodzki rozmach. Mnóstwo ujęć z góry, szeroki plan i dynamiczne ukazanie walk Egipcjan z Hetytami robią wrażenie.

Tam gdzie zawodzą efekty specjalne, film nadrabia zapierającymi dech scenami krajobrazów. To wszystko jednak za mało, aby nazwać film Ridleya Scotta udaną ekranizacją biblijnej historii. Jeżeli planujecie podziwiać w kinie ładne widoki i skonfrontować własną wizję Mojżesza ratującego swój lud z egipskiej niewoli, możecie zaryzykować kupienie biletów. W przeciwnym wypadku, "Exodus: Bogowie i królowie" spokojnie możecie sobie darować i zaoszczędzić przy tym parę groszy.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA