REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Finn Jones broni Iron Fist przed krytyką, ale zamiast wziąć uwagi do serca obraża się na cały świat

Iron Fist wygląda na pierwsze potknięcie się Marvela i Netfliksa przy ekranizacji przygód superbohaterów. W sprawie negatywnych recenzji najnowszej produkcji wypowiedział się aktor grający głównego bohatera. Finn Jones ani jednak myśli zgodzić się z opinią, że jego serial faktycznie mógł nie spełnić oczekiwań. Zamiast tego krytykuje krytyków.

13.03.2017
18:51
Iron Fist Marvel Netflix recenzja Finn Jones
REKLAMA
REKLAMA

W recenzji pierwszych sześciu odcinków oceniłem nową produkcję Marvela i Netfliksa niezbyt pozytywnie. Recenzenci z całego świata są zresztą zgodni, że przygody Danny'ego Randa nie są tak udane jak poprzedzające je świetny Daredevil oraz całkiem niezłe Jessica Jones i Luke Cage.

Iron Fist Marvel Netflix recenzja Finn Jones class="wp-image-81171"

Finn Jones, czyli odtwórca głównej roli w Iron Fist, bierze serial w obronę.

Wedle aktora, o czym można przeczytać w metro.co.uk, recenzenci patrzą na jego serial "w specyficzny sposób". Uznał, że "te seriale nie są robione dla krytyków, a przede wszystkim dla fanów". Zupełnie nie kupuję tego tłumaczenia i szkoda, że aktor nie zdecydował się jednak pomilczeć.

To nie osoby oceniające negatywnie serial, a właśnie Finn Jones ma skrzywione spojrzenie na sprawę. Aktor zdaje się przespał moment, w którym adaptacje komiksów przeszły do mainstreamu. Rozgraniczenie na recenzentów i fanów komiksów jest sztuczne i nie przystaje do czasów, w których żyjemy.

Sam czuję się adresatem wypowiedzi aktora. Skrytykowałem jego serial w swojej recenzji, bo to po prostu słabe dzieło, a Netflix przyzwyczaił mnie do czegoś lepszego. Jednocześnie jako fan komiksów mogę argumentację Jones zbić: to, że lubię bohaterów Marvela, wcale mojej oceny nie podnosi.

Iron Fist Marvel Netflix recenzja Finn Jones class="wp-image-81173"

Czytając wypowiedzi aktora, przecierałem oczy ze zdumienia.

Jego podejście do sprawy gryzie się z tym, że poprzednie seriale w ramach wspólnego projektu serwisu Netflix i Marvel Television zostały przyjęte ciepło zarówno przez recenzentów, jak i fanów komiksów. Aktorzy nie musieli na siłę udowadniać w wywiadach, że produkcja w której brali udział, jest dobra.

Doskonale rozumiem, że Finn Jones może być rozczarowany recenzjami produkcji, nad którą spędził kilka miesięcy. Z pewnością włożył dużo serca w to, by zagrać Danny'ego Randa. Łapię, że nie w smak mu tak chłodne przyjęcie jego pierwszego serialu w uniwersum Marvela.

Problem w tym, że Finn Jones nie obiecał fanom, tego, że w drugiej połowie serii (recenzenci, w tym wyżej podpisany, mieli dostęp do 6 z nakręconych 13 odcinków) zobaczą więcej akcji i będzie już tylko lepiej. Zamiast przyjąć krytykę z godnością zaczął... krytykować recenzentów.

Iron Fist Marvel Netflix recenzja Finn Jones class="wp-image-81163"

Finn Jones stwierdza przy tym, że Iron Fist "to fantastyczny serial" który "broni się w porównaniu do pozostałych trzech w ramach serii Defenders".

Aktor uznał, że miłośnicy superbohaterów z kart komiksów i tak się będą dobrze bawić i akurat w tym ustępie... może mieć rację. Sam na pewno obejrzę Iron Fist do końca, ale nie zakrzywiajmy rzeczywistości: to, że fani obejrzą jakieś dzieło i będą się przy tym dobrze bawić, nie oznacza, że jest ono z automatu udane.

Wypowiedź aktora wygląda jak przejaw desperacji. Jeśli serial nie jest dla recenzentów, którzy z niewiadomego powodu stawiani są w opozycji do fanów, to dlaczego udostępniono im w ogóle serial przed premierą? Odpowiedź wydaje się prosta: Netflix i Marvel po prostu przeszarżowali.

To, czy faktycznie serial się obroni w oczach widzów, powinni jednak ocenić właśnie widzowie. Nie powinien w ich imieniu wypowiadać się aktor grający główną rolę, a ocenę efektów swojej pracy niech zostawi innym. Zamiast obrażać się na krytyków, którym Iron Fist się nie spodobał, aktor powinien wziąć sobie ich opinie do serca.

Iron Fist Marvel Netflix recenzja Finn Jones class="wp-image-81165"

W krytyce serialu pomijam też zupełnie kwestię tego, że Iron Fist jeszcze przed premierą spotkał się z ogromną krytyką ze względu na... rasę głównego bohatera.

Daredevil pokazał nam osobę niepełnosprawną, Jessica Jones kobietę będącą ofiarą molestowania, a Luke Cage - niesłuszne skazanego czarnoskórego mieszkańca Harlemu. Tylko to wcale nie oznacza, że Iron Fist też ma być jakimś pokrętnie rozumianym obyczajowym manifestem!

Iron Fist to adaptacja komiksu, w którym głównym bohaterem jest młody biały mężczyzna będący mistrzem azjatyckich sztuk walki. Nie widzę powodu, by na siłę w serialowej wersji nagle stawał się Azjatą - to właśnie taka zmiana mogłaby nosić znamiona stereotypowego traktowania Azjatów.

REKLAMA

Malkontenci są rozczarowani, że Netflix nie zdecydował się obsadzić w głównej roli kogoś o skośnych oczach i na twórców Iron Fist spadła chociażby z tego powodu lawina krytyki. W tej kwestii staję jednak po stronie twórców i cieszę się, że nie zdecydowali się na taki pusty gest.

Nie zmienia to jednak faktu, że Iron Fist sam w sobie jest po prostu słaby i rozgraniczanie odbiorców na fanów i recenzentów tego nie zmieni...

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA