Jeśli macie ochotę na niezobowiązujący serial obyczajowy, „Firefly Lane” może przypaść wam do gustu. To jednak nie jest produkcja, z którą zaprzyjaźnicie się na lata.
Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o mediach, filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres rozrywka.blog.
Tytułowa „Firefly Lane” to nazwa ulicy, przy której w młodości mieszkały Tully (Katherine Heigl) i Kate (Sarah Chalke). Dziewczyny wychowują się w dwóch zupełnie różnych domach – Kate ma troskliwych rodziców, z kolei matka Tully jest uzależnioną od narkotyków hippiską. Nastolatki mają także całkiem inne temperamenty i zainteresowania i jak to zwykle w tego typu historiach bywa, różnice te sprawiają, że dziewczyny dopełniają się i stają się najlepszymi przyjaciółkami.
Ich przyjaźń trwa przez studia, a także później, gdy dziewczęta przeprowadzają się do Seatlle, gdzie Tully osiąga kolejne stopnie telewizyjnej kariery. Schemat ich relacji zawsze jest ten sam: to Tully jest motorem napędowym zabaw i szaleństw, zaś Kate głosem rozsądku. Ta druga stoi nieco w cieniu tej pierwszej. Z kolei ta pierwsza, mimo sukcesów, tak naprawdę cały czas pozostaje tą samą smutną dziewczyną, którą Kate poznała wiele lat wcześniej.
Obserwujemy relację kobiet na przestrzeni kilkudziesięciu lat, na tle związków i zmian, które miały miejsce w ich życiorysach.
W scenariuszu serialu przeplata się kilka osi czasowych – od tej najwcześniejszej, gdy Tully ma kilka lat i gubi mamę w tłumie, aż po tę kilkadziesiąt lat później, gdy jeszcze nie wiemy, co się wydarzyło, ale dostajemy jasny sygnał, że to nie jest koniecznie happy end.
Historia Tully i Kate może i byłaby wciągająca i krzepiąca (nie czytałam oryginału historii, czyli książki autorstwa Kristin Hannah, na podstawie której powstał serialowy scenariusz), gdyby nie często przesłodzony klimat opowieści i powtarzające się schematy w relacjach między kobietami.
Scenariusz serialu utkany jest w dużej mierze z migawek z przeszłych osi czasowych. Widzimy na nich, jak silna przyjaźń łączy Kate i Tully, jednocześnie jak momentami toksyczna potrafi ona być. Zupełnie jak w „Genialnej przyjaciółce”, z taką różnicą, że w serialu „Firefly Lane” przedstawiona jest ona w o wiele bardziej banalny sposób.
Przez to historia Kate i Tully raczej nie wywołuje większych emocji. I staje się kolejną obyczajówką w ofercie Netfliksa, z którą raczej nie zaprzyjaźnię się na dłużej.
Serial „Firefly Lane” znajdziecie na Netfliksie.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.