Fred Durst to twój stary, który robi ci siarę przy znajomych. Nowa stylówka lidera Limp Bizkit stała się memem
Wokalista słynnej nu metalowej kapeli przeszedł metamorfozę niczym Quebonafide promujący „Romantic Psycho”. Z niepokornego gościa w szerokich spodniach przeistoczył się w boomera, który leczy kryzys wieku średniego młodzieżowymi ciuchami i wbijaniem na twoją domówkę. Internauci nie mogą przestać się śmiać, a ja wyjaśniam, o co chodzi.
Limp Bizkit latami wyznaczało trendy nie tylko w muzyce, ale i modzie. Był taki czas na przełomie mileniów, że połowa chłopaków nosiła czerwone full-capy daszkiem do tyłu, lenary i próbowała zapuszczać bródkę, bo chciała się upodobnić do Freda Dursta. I oczywiście wszyscy zasłuchiwali się w przełomowym krążku „Chocolate Starfish and the Hot Dog Flavored Water”, a na kolonijnych dyskotekach udawali, że kierują autem przy piosence Rollin'.
W sumie taka hip-hopowa stylówka na Freda Dursta, która wtedy była czymś obrazoburczym w tym gatunku muzyki, na scenie hard/metal/deathcore'owej obowiązuje do dziś. Z kolei niektórzy raperzy zaczęli zakładać rurki, zapuszczać grzywki lub ubierać się na czarno jak metale i punki (np. Machine Gun Kelly, który zresztą niedawno wydał pop punkową płytę). Się porobiło!
Fred Durst czuje „Dad Vibes”. Ikona nu metalu od zawsze lubiła prowokować.
Jednak obecnie 50-letni Fred Durst poszedł jeszcze inną drogą. Niecały tydzień temu muzyk wykasował swoje stare posty na Instagramie i dodał sentymentalną fotkę z zawianym, siwym włosem (a właściwie peruką), w koszuli, z brodą jak Hulk Hogan i tęsknym spojrzeniem za latami 70. Na kolejnej fotce pozuje z synem i ma na nogach emo-vansy w szachownicę.
No kryzys wieku średniego jak nic.
Jedni widzieli w nim Jona Bon Joviego, drudzy Richarda Gere, a jeszcze inni Architekta z „Matriksa”. Tak, to prawda, wygląda na to, że ma miał miejsce jakiś glitch w naszej symulacji.
Pandemia nas zmieniła, ale nie wiedziałem, że aż tak. Niedawno wszyscy zachwycali się Mattem LeBlanciem w czasie ponownego spotkania „Przyjaciół”. Aktor wcielający się w postać Joeya przypominał wujka (nie z wesela). Fred Durst w takim razie jest ojcem, który trochę cię zawstydza przy kumplach, ale doceniasz to, że przynajmniej wygląda oryginalnie na wywiadówce.
Fred Durst od zawsze był prowokatorem, którego świat prawdziwego metalu szczerze nienawidzi(ł). Fanów Slipknota nazywał „grubymi, brzydkimi dziećmi”, a w 2000 roku wystąpił na MTV Video Music Awards razem z gwiazdą popu Christiną Aguilerą. Później tłumaczył hejterom, cytując słowa swojej piosenki, że „I did it all for the nookie” (pl. „Zrobiłem to wszystko, by zaliczyć”). Tym razem też chciał zaskoczyć publikę i faktycznie dopiął swego.
Wszystko ułożyło się w jedną całość na minionym festiwalu Lollapalooza w Chicago. Tłum fanów usłyszał wtedy kawałek z nowej płyty o tytule... Dad Vibes, czyli „tatusiowe rytmy”. Zaczyna się od słów „Obczaj, jaki twój stary ma swag na parkiecie” i zagadka nowej stylówki została rozwiązana.
To prawdopodobnie niekonwencjonalna promocja albumu, a nie wejście w fazę boomera. Muzycznie jest bez zmian, a pozostali członkowie Limp Bizkit wyglądają „normalnie”. Co ciekawe, w czasie festiwalu piosenka była puszczona z playbacku, a Durst rozdawał wtedy koszulki.
Lider Limp Bizkit stał się memem. Skonfundowani internauci dalej główkują, o co właściwie mu chodzi.
Może i Fred Durst ma swaga, ale wygląda też memicznie. Na Twitterze znajdziemy mnóstwo kadrów z Lollapaloozy z komicznymi opisami. Internauci porównują go do detektywa, któremu sprawa odebrała najlepsze lata życia.
I do bohatera teledysku Beastie Boys do kawałka Sabotage.
I do faceta, który z daleka podziwia plażę.
I do postaci z „GTA: Vice City”, która chce ci dać nową misję.
Wygląda też jak połączenie wszystkich bohaterów „Kac Vegas”.
Nawet jeśli Fred Durst w ten sposób tylko promuje piosenkę, to wyszło mu to całkiem fajnie i skutecznie, a także obyło się bez wymuszonych i durnych skandali. Przypomnę, że muzyk jeszcze w 2015 roku popierał Putina i politykę Rosji wobec Ukrainy. Jego dzisiejsza kreacja mu po prostu pasuje, bo ile przecież można chodzić w lenarach?
Poza tym Fred Durst ma córkę i syna, którzy mają teraz około 20 lat. Pewnie ich podejście do odpałów kontrowersyjnego starego było mocno inspirujące. Na koniec jeszcze raz kridżowe zdjęcie pod hasłem „tato, ale weeeeź”.
* Zdjęcie główne: www.instagram.com/freddurst / kadr z teledysku na YouTube